— Patrzcie, ona wygląda jak Lily bez makijażu.
Zarechotał Peter, wpatrując się w ekran telewizora, na którym wyświetlał się oglądany przez nas horror. Zakryłam usta dłonią i czekałam na rozwój sytuacji. Lily zaprzestała jedzenia popcornu i ze wzrokiem, który mógł zabijać, spojrzała na chłopaka, który nadal cicho się podśmiechiwał.
— Lepiej mnie trzymajcie, bo jak do niego wstane — zaczęła ze zgrozą. — To wsadzę mu pilota w dupę tak głęboko, że już nigdy nie stanie prosto.
Peter wypuścił drżące powietrze, stękający i w momencie przestał rechotać. Gabriel obok mnie zaczął trząść się od powstrzymywania śmiechu, Ian złapał Lily w talii i powstrzymywał przed wstaniem.
— Lily przecież wiesz, że to był żarcik — wyszczerzył się Peter. — Niewinny żarcik, taki wiesz, nieszkodliwy.
— Nieszkodliwa jest aborcja — Mason wybuchł śmiechem. — A nasza mama niestety się na nią przy tobie nie zdecydowała, a szkoda. Mogła pomyśleć dwa razy zanim cię z siebie wypchała.
Zmieszanie przykryło moją twarz, zmarszczył brwi i spojrzałam na Gabriela. Spojrzał na mnie i zniżył swoją głowę do poziomu mojej, i powiedział cicho:
— Lily i Peter to rodzeństwo — przecież nie byli w ogóle podobni, nawet kolor skóry się nie zgadzał. Brunet jakby wyczytując to z mojej twarzy, kontynuował. — Tylko, że z innych ojców.
Moja głowa poleciała w górę, a na twarz wpłynęło zrozumienie.
— Coś ty powiedziała — powiedział poważnie Peter, wstając i wysypując przy tym swój popcorn. — Ty okropna wstrętna żmijo! Powinnaś być ruda! Rude to...
— Odpierdol się od rudego! — krzyknął w jego stronę Mason, a ja z Gabrielem spojrzeliśmy po sobie, wybuchając cichym śmiechem.
— Stary, ty jesteś wyjątkiem wśród rudych — Peter zaczął machać rękami w kierunku Masona.
— Bo co jak jestem rudy to jestem gorszy?! — powiedział głośno Mason. — Zaraz ja się mogę podoczepiać do niektórych barw.
Powiedziawszy to zlustrował Browna, a ja już nie wytrzymałam i przechyliłam się do przodu, chowając twarz w brzuch Gabriela.
— Dobrze, Mason — poklaskała mu Lily. — Peter został upuszczony w szpitalu, a potem oddali to co zostało.
Gabriel włożył swoją dłoń między moje włosy i tył głowy zaczął delikatnie nakreślać swoim kciukiem.
— Czy wy możecie przestać mnie wiecznie obrażać? — odparł poważnie Peter. — Wiecznie jestem przez was szykanowany.
Wróciłam do pozycji siedzącej, patrząc w kierunku Petera, który teraz znowu siedział na fotelu, na przeciwko mnie. Gabriel zjechał swoją dłonią po mojej szyi i ramionach, pozostawiając na nich piekące ślady. Palącą się ścieżkę, która kończyła się na początku biodra. Miejsca, w których mnie dotykał, zaczęły płonąć żywym ogniem, naznaczając mnie.
— Nikt cię nie szykanuje — odpowiedział ze spokojem Ian. — Ty po prostu nie myślisz.
— Odezwał się ten co myśli — prychnął w odpowiedzi. — Ty też powinieneś być rudy.
— Ja ci dam rudy..
— Czy wy się możecie wreszcie zamknąć? — westchnął Gabriel, wzmacniając chwyt na moim biodrze i przyciskając mnie do swojego boku. — My próbujemy oglądać.
W pomieszczeniu zapanowała cisza, a oczy wszystkich wpatrywały się w nasze łączące się ciała. Mason spojrzał na nas z nadąsaniem, a Peter przejechał palcami po ustach i udawał, że wyrzuca kluczyk za siebie. Przycisnęłam dłoń do czoła, a kciuk Gabriela zaczął wyznaczać kolejną płonąca ścieżkę na moim biodrze.
CZYTASZ
The deadly kiss
Teen Fiction,,Rozświetlał ciemność, był moim światłem, które pomagało mi widzieć."