Do moich uszu dotarł dźwięk budziła, wybudzając mnie tym ze snu. Było mi ciepło i wygodnie. Zaczęłam szukać telefonu po omacku, lekko przy tym jęcząc. Kiedy upragniony cel trafił w moje dłonie, otworzyłam oczy, mrużąc je na widok światła. Zaczęłam klikać coś w telefonie, aż w pomieszczeniu ponownie zapanowała cisza. Odłożyłam telefon na poduszkę, wtulając się w nią bardziej i zaciskając na niej dłonie. Moje powieki ponownie opadły, łaknąc odpoczynku.
Ktoś zaczął potrząsać moim ciałem, szepcząc coś przy tym, czego nie mogłam jeszcze zarejestrować. Ruchy pode mną się nasiliły, zmuszając mnie do wsparcia się na łokciach. Z grymasem na twarzy, spojrzałam na zielone oczyska chłopaka pode mną, który patrzył na mnie ze spokojem. Wpatrywałam się w niego z niezrozumieniem, nie dochodząc jeszcze do siebie. Jęknęłam rozpaczliwie, kiedy po mojej brodzie zciekło coś mokrego.
Na wargi bruneta wpłynął leniwy uśmieszek, kiedy wyciągał rękę i zaczął wycierać mój kącik ust kciukiem.
— Dzień dobry — powiedział zachrypniętym, porannym głosem, który zawrócił mi w głowie. — Wyspałaś się? — zapytał, wciąż pocierając moją twarz w bardzo przyjemny sposób.
— Tak — mruknęłam lekko, patrząc w dół i zauważając, że połowa mojego ciała jest przerzucona przez chłopaka. — Jesteś bardzo wygodny. — jęknęłam, pocierając jego tors i jadąc rękami aż po jego szyje, zatrzymując się na kościach policzkowych, na których zaczęłam kreślić leniwe kółka. Zamruczał w aprobacie. — A ty? Wyspałeś się?
Wpatrywał się we mnie nieodgadnionym spojrzeniem, wypalając dziurę w mojej twarzy, intensywnością spojrzenia jego zielonych tęczówek.
— Nigdy tak dobrze nie spałem — mówił, zakładając mi przy tym włosy za ucho. — Rozpychasz się. — mruknął z uśmiechem na ustach. — I do tego już od rana słodko ślinisz na mój widok
Prychnęłam i uniosłam brwi, zaciskając mocniej ręce, i tworząc dziubek na jego twarzy. Uśmiechnęłam się szerzej.
— Wcale się nie ślinie, a już na pewno nie na twój widok — posłałam mu pewne spojrzenie, patrząc jak na jego usta wpływa chytry uśmieszek. — Ani mi się waż. — pogroziłam palcem, jedną ręka wciąż trzymając go za policzki. — I wcale się nie rozpycham.
Posłał mi niedowierzające spojrzenie i zlustrował nasze ciała, przywierające do siebie. Rozchyliłam usta, podnosząc brwi, kiedy jego spojrzenie na nowo spoczęło na mojej twarzy.
— Jak ci było tak źle, to trzeba było mnie zrzucić — powiedziałam sucho, unosząc się na dłoniach i próbując wstać z chłopaka.
Gabriel od razu oplótł mnie ramionami wokół mojej talii, niespodziewanie dociskając mnie do siebie jeszcze bardziej. Próbowałam się wyrwać, gwałtowniej kręcąc się w jego ramionach, na co wzmocnił chwyt. Spojrzałam na niego z mordem w oczach.
— Możesz mnie puścić? — zapytałam od niechcenia, próbując się wyrwać. — Puszczaj mnie.
— Zmuś mnie — powiedział dobitnie, zaczynajac miziać mnie po plecach.
— Sam tego chciałeś — odparłam ciężko. — Puść. Mnie. Cholerny. Idioto. — mówię, łapiąc go za szczękę i mocno ją ściskając.
— Niczego nie chciałem — zaczął mówić niewyraźnie. — Chyba polubiłem, kiedy się w ten sposób rozpychasz. Mam cię bliżej i więcej.
Powiedział, na co zaprzestałam wszystkich swoich ruchów, a on swobodnie przerzucił mnie na plecy i zaczął nade mną górować. Jego ręce wyładowały po obu stronach mojego ciała, zamykając mnie w swojej bliskości.
CZYTASZ
The deadly kiss
Teen Fiction,,Rozświetlał ciemność, był moim światłem, które pomagało mi widzieć."