Savior
Walka trwała już od kilku godzin, a żadna ze stron nie dawała za wygraną. Zaklęcie za zaklęciem. Trup za trupem. Obojętne było czy to dziecko czy starzec, matka czy córka, ojciec czy syn. Śmierć wraz ze swoimi sługami nie próżnowała. Nie żałowali nikogo, każdy był teraz celem, obojętnie po której stronie stał. Mury Hogwartu nigdy nie widziały tak okrutnej zbrodni.
Hermiona biegła ile sił w nogach za swoim przyjacielem, Harrym Potterem, starając się ominąć leżące na ich drodze przeszkody. Teraz już nie zwracała uwagi czy przeskakuje gruzy zamku czy piętrzące się na korytarzach ciała ofiar. Nie chciała tego wiedzieć. W tej chwili starała się tylko przeżyć.
W pewnym momencie znikąd pojawiło się przed nimi małżeństwo Carrow z Crabbem Seniorem. Mężczyźni od razu rzucili się w stronę Harry'ego atakując go licznymi klątwami, których Gryfon zręcznie unikał. Metr dalej Herm zażarcie walczyła z o wiele od siebie silniejszą Alecto. Gryfonka górowała nad śmierciożerczynią co chwila sprawdzając czy jej przyjaciel na pewno radzi sobie ze swoimi przeciwnikami. Nagle klątwa Amycusa zamiast odbić się od zaklęcia obronnego Pottera trafiła w jego prawe ramie. Chłopak upadł wypuszczając swoją różdżkę, którą zabrał jeden z mężczyzn. Obaj skierowali się w stronę żony jednego z nich, by pomóc jej z Hermioną, która z przerażeniem wpatrywała się w Harry'ego próbując utrzymać zaklęcia Alecto z dala od siebie.
Dziewczyna poczuła się bezradna. Pierwszy raz w życiu nie wiedziała jak wybrnąć z sytuacji. Nawet ona, Najzdolniejsza Czarownica od czasu Roweny nie da sobie rady z trójką śmierciożerców starając się obronić siebie i rannego przyjaciela. Byli w pułapce i mogli zginąć z rąk takich śmieci jak Crabbe Sr czy małżeństwo Carrow. Poprawka, ona mogła, Pottera zanieśliby do Voldemorta. Granger wydawało się, że jej koniec jest bliski. Zaklęcia sług Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać przybierały na sile, a ona słabła coraz szybciej.
- Czyżby szlama Pottera zmęczyła się? - zaśmiał się złowieszczo Amycus. - Lord ucieszy się na widok twojego szlamowatego ciała.
- Amycusie - zganiła męża znudzona Alecto rzucając w stronę Hermiony kolejne Crucio. - Musimy się zająć Potterem, a nie tą brudną szlamą! Czarny Pan nie będzie czekał!
- Oczywiście kochanie - mężczyzna cicho westchnął. - Pożegnaj się z życiem, dziwko. Avada Ke...
Amycus urwał swoje zaklęcie upadając wraz ze swoją żoną jak kłoda na posadzkę. Zdziwiony Crabbe szybko podbiegł do zszokowanej Hermiony i wyrwawszy jej różdżkę, przycisnął jej swoją do gardła. Magiczny patyk niebezpiecznie trząsł się w spoconych dłoniach śmierciożercy tworząc czerwone szramy na szyi Gryfonki. Ona tylko lekko zaciskała oczy, gdy jego ręka była zbyt blisko jej grdyki. Nie mogła okazać słabości. Ktoś tu był i spetryfikował Carrowów, więc pewnie pomoże jej i Harry'emu. No właśnie Harry. Szatyn leżał pod ścianą w kałuży krwi, który sączyła się z coraz liczniejszych ran na jego ciele. Herm była pewna, że eliksiry, które miała przy sobie pomogłyby mu, ale musi podać je Potterowi zanim on się wykrwawi. Brunetka spojrzała na starszego Crabbe. Był on przerażony, ponieważ czarodziej, który ogłuszył pozostałą dwójkę krył się w ciemnościach zamku. Nagle z cienia wyłonił się Snape wraz z Malfoy'em, który z różdżkami wyciągniętymi przed siebie zmierzali w kierunku śmierciożercy.
- Crabbe widzę, że poniosły cię emocje - zażartował blondyn opuszczając broń. - Świetnie się spisałeś, a teraz puść Granger. - jego głos był stanowczy. - Ja z chęcią rozprawię się z nią osobiście.
Hermiona nie wierzyła własnym oczom i uszom. Ta zaszczuta przez swojego ojca kłamliwa fretka stała przed nią ze swoim ironicznym uśmiechem na twarzy głosząc wszem i wobec, że chce ją zabić. Niedoczekanie.
CZYTASZ
Bloodstream |HP|
Fanfic"[...] Panna Black wyrwała się z objęć Syriusza starając uspokoić szalejące w jej głowie myśli. Będzie musiała stanąć w szeregach czarnego pana, z dala od córki, od Łapy, od rodziny... A kiedyś, gdy jej dziecko dowie się o magicznym świecie z miejsc...