- Louis miał wypadek, tak mi przykro. - powiedziała trzęsącym się głosem mama, natychmiast zgarniając mnie w swoje objęcia.
- Jaki wypadek, mamo? - zapytałem spokojnie, by w chwili zrozumieć, co właśnie do mnie powiedziała. - Co się stało?! W jakim szpitalu się znajduje?! - krzyknąłem, szybko się od niej odrywając, nie mogłem nic zrozumieć.
- Wracał z tatą od jego babci, jakiś samochód wjechał w nich. To był wypadek. Jego ojciec jest w ciężkim stanie, a Louis… - szeptała drżąc, a ja nie wierzyłem własnym uszom, nie docierało to do mnie.
- Co z Louisem?! Mamo! - krzyknąłem, zanosząc się w jednej chwili łzami.
- ... jemu nie udało się przeżyć. - powiedziała, łapiąc mnie za dłonie, które zaczęły drzeć razem z tymi jej. Dreszcz przeszedł po całym moim ciele, nogi stały się jak z waty, a powietrze, które ledwo mogłem łapać, stało się jakby zatrute, uniemożliwiając mi poprawne oddychanie. Stałem jak oniemiały, wpatrując się w dygoczącą sylwetkę mamy, po czym wybuchnąłem niekontrolowanym i głośnym płaczem, wyrywając dłonie z tych jej, w celu ucieczki do swojego pokoju.
Przepłakałem cały dzień i noc, tuląc się do poduszki, która nie była nim. Miałem w pamięci pocałunek, który zdarzył się zaledwie wczoraj. Był dla mnie kimś więcej, niż przyjacielem. Wiedziałem, że bez niego, nie dam sobie rady.
Płaczę także teraz. Wszystko mi się rozmazuje, tusz rozcieram dłonią przez całą stronę, a one wciąż ciekną, robiąc z mojej pamiątki nikłą i wiotką kartkę. Poczucie samotności, jeszcze nigdy nie było tak silne jak dziś.
Nie chciałem być samotny.
Nie mogłem być sam.
CZYTASZ
Forever || Larry
Fiksi PenggemarNa kartach papieru pisane życie, tak ulotne, tak delikatne. Gdy oddajesz komuś całe serce, a on znika. Pozostawia pustkę, a uczucia, które nurtują Cię w nocy przelewasz na szare kartki pamiętnika. Wspomnienia wracają, uśmiech zaciera się z łzami...