14

3.3K 172 26
                                    

Snape
Pierwsze, co wita mnie, gdy powracam ze świata snów do rzeczywistości to niesamowity ból głowy. Warczę cicho i podnoszę się powoli. Dopiero wtedy spostrzegam czarną czuprynę kontrastującą ze śnieżnobiałym prześcieradłem.
Potter.
Co on tu do diabła robi?!
Unoszę nieznacznie dłoń chcąc obudzić chłopaka, jednak po chwili cofam ją z powrotem do siebie i przyglądam się śpiącemu Gryfonowi.
Wygląda na zrelaksowanego... I tak niewinnego... Nie! O czym ja do cholery myślę!
Wzdycham i powoli podnoszę się z łóżka uważając by nie obudzić Pottera. Wchodzę do łazienki z myślą – skąd do cholery Harry Potter znalazł się w mojej sypialni?! – jednak za żadne skarby nie mogę sobie przypomnieć...

Potter
Czuję... Ciepło. Jest tak przyjemnie. Mam wrażenie jakbym leżał na rozgrzanej trawie i kąpał się w złocistych promieniach słońca. Mruczę cicho i podnoszę delikatnie głowę powoli otwierając oczy. Spostrzegam, że to, na czym w połowie lezałem to łóżko. Z pewnością nie moje ŁÓŻKO. Jest za duże... I takie... Miękkie. I nagle dociera do mnie wszystko.
- SNAPE! – krzyczę przerażony, od strony drzwi dobiega do mnie nieoczekiwana odpowiedź:
- Tak, Potter?
Odwracam się gwałtownie i widzę Snape’a odzianego jedynie w biały, puchaty ręcznik owinięty wokół jego wąskich, mokrych bioder...
- Eee... Ja... Bo widzisz... – gadam bez ładu próbując oderwać wzrok od umięśnionej klaty byłego śmierciożercy.
- Jak zawsz-
- Jak zawsze elokwentny, tak wiem. – przerywam mu i szybko spuszczam głowę chcąc ukryć rumieniec, który wpełznął na moją twarz.
Snape prycha drwiąco i podchodzi do łóżka siadając na jego brzegu.
- To dziwne... Nic nie pamiętam.
Czemu on jest taki spokojny? – zastanawiam się. Przecież jestem tu, w jego sypialni, w dodatku bezczelnie się zachowuję...
- Upiłeś się. – mówię w końcu. Odwraca się w moją stronę i marszczy gniewnie brwi.
- Schlałeś się w trupa, zalałeś, rozumiesz?
W pierwszej chwili mam wrażenie, że chce mnie uderzyć, jednak powstrzymuje się i prostuje wypinając blady tors...
- O czym ty bredzisz, jak śmiesz mówić mi...
- Nic nie pamiętasz? – pytam, w moim głosie można usłyszeć nutkę desperacji.
- Nie. – odpowiada trochę już bardziej zdenerwowany. – Jak to możliwe...
- I zrobiłeś coś jeszcze. – dodaję zanim zdołam się powstrzymać.
- Co? – pyta niecierpliwie.
- Pocałowałeś mnie...
- CO?! – warczy podnosząc się gwałtownie, a ja tylko patrzę na ten mokry ręcznik, który zsuwa się i zsuwa... – Potter!
Wystraszony podnoszę szybko wzrok i napotykam czarne źrenice profesora. Przełykam głośno ślinę i wstaję by nie musieć wyginać nadmiernie głowy.
- Pocałowałeś mnie. – szepczę.
- To niemożliwe!
- A jednak to zrobiłeś... A ja odwzajemniłem. – mówię podchodząc odrobinę bliżej.
- Jak mogłem zrobić coś takiego, jesteś uczniem! Jako dorosły powinienem... – spuszcza głowę, a mokre, czarne kosmyki opadają mu na twarz.
Mam ochotę unieść dłoń i zgarnąć je za jego ucho, jednak powstrzymuję się. Moje ręce drżą z nerwów, wiem, że to nie miało tak wyglądać.
Nie tak to wszystko planowałem. Czyzbym zmarnował ostatnią nadzieję na to by się z nim zaprzyjaźnić? BO na nic więcej chyba liczyc nie mogę... Jednak, jeśli los chce tak, a nie inaczej... Chcę aby uświadomił mnie w tym prawdziwy Mistrz Eliksirów. Ten, którego znam.
- Powiedz... Gdzie się podział Snape? – pytam cicho.

Snape

„Wszechświat pełen jest magicznych zjawisk, które czekają cierpliwie, aż nasze zmysły się wyostrzą”.

- Powiedz... Gdzie się podział Snape? – pyta, a ja nie wierzę własnym uszom.
- Słucham?
- Gdzie się podział ten Snape, którego znam? Który nie boi się ryzykować... Który walczy o to, w co wierzy...
Jestem zaskoczony tymi słowami. Nigdy nie przypuszczałem, że Harry może mieć takie zdanie o mnie. „Walczy o to, w co wierzy?” Ja? Gdzie ja jestem?
No właśnie... Gdzieja jestem? I kim sie staję przez tego bachora? Czy on mnie... Szczuje? To bez sensu...
- Harry... – mówię cicho, a moja dłoń ląduje na jego ramieniu. – Jestem tutaj.
Widzę jak niewielki uśmiech pojawia się na jego twarzy, a oczy zaczynają delikatnie błyszczeć. Podchodzi bliżej i otacza mnie swoimi rękoma i ściska mocno.
Dopiero teraz mam wrażenie, że wszystko jest tak jak być powinno. Nieznane uczucie rozlewa się po moim ciele. Mam ochotę się śmiać, co przeraża mnie najbardziej. W tej sytuacji nie znajduję nic zabawnego, a jednak... Unoszę delikatnie kącik ust.
- Jestem tutaj i nigdzie nie zamierzam odejść. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. – mówię ironicznie, odwzajemniając uścisk.

IG-  bellatrixcomopersona

Dolina Mgieł-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz