Rozdział 6 - Tajemniczy gość

59 3 2
                                    

Potwór zaczął do nas podchodzić, ale coś mi nie pasowało. Próbowałem uspokoić Alę, która osunęła się na ziemię, trzymając się mocno mojego ramienia i obserwując potwora. Przy jego krokach pył ze żwirowej drogi nie unosił się jak podczas naszej ucieczki. Na tyle na ile był przerażający, nie zostawiał odcisków, co odbierało mu realności.

„A gdzie twoje ślady?" szepnąłem sam do siebie. Nic z tego nie rozumiałem. Byłem tu naprawdę, Alicja tu była i nie mogłem się obudzić. A to straszydło..? Już nie wiedziałem. A co jeśli to wszystko to jednak naprawdę tylko sen na jawie?

„Nie odróżniasz jawy od snów..."

Przypomniał mi się tajemniczy głos. Nagle przestałem bać się tego potwora. Puściłem rękę Ali i zrobiłem dwa kroki w stronę pajęczaka, który wydarł się na mnie i zniżył swój łeb na wysokość mojego. Szynszyla na chwile przestała płakać i zamarła w ciszy, wstrzymując oddech.

„Nie boje się... nie jesteś prawdziwy." bez namysłu wystawiłem rękę i przejechałem po paszczy bestii. Moja dłoń przeniknęła przez niego jakby przez ducha czy kłąb dymu. Wiedziałem. Obróciłem się w stronę szynszyli i uśmiechnąłem z dumą. Alicja nadal jednak nie wyglądała na spokojną.
„Szynszyla, to tylko zjawa. Chodź, nie ma się czego bać." Jednak gdy do niej mówiłem, wyglądała na coraz bardziej przerażoną, próbując wcisnąć się w kąt labiryntu.

Obróciłem się z powrotem na potwora, który spojrzał na mnie ze zdziwieniem, po czym bardziej złowrogim spojrzeniem na Alę i mijając mnie, zaczął iść w jej stronę. O kurna... Ala nie wierzy, że ten pająk to wytwór wyobraźni. Potwór wyciągnął odnóżę w stronę Szynszyli i przewrócił ją na ziemie.

„Co?" nie dowierzałem. Przed chwilą moja ręka przeniknęła przez niego jak hologram. To dlaczego mógł dotknąć Alę? A co jeśli jej przekonanie dodaje mu prawdziwości? Znowu poczułem strach, tym razem nie o siebie. Wtedy pajęczak oplótł przerażoną Alę odnóżem, która zdzierała sobie struny głosowe i powoli zaczął ją unosić do góry.

Wtedy coś z głośnym hukiem rozbłysnęło się potworowi na twarzy, który odsunął się kilka kroków. Coś zaczęło strzelać do niego z czegoś świecącego, jakby pociski laserowe. Krzyki szynszyli ucichły tudzież utonęły w odgłosach strzelania i po chwili potwór upuścił ją na ziemie. Zdążyłem podbiec i jakoś niezgrabnie ją złapać, by nie uderzyła o nic głową.

„Szynszyla, hej! Alicja, nie mdlej mi tu teraz! Proszę, obudź się!" gadałem do niej i starałem się ją obudzić. Teraz, gdy ktoś odwracał uwagę potwora i go ranił, mielibyśmy czas na minięcie go i ucieczkę, ale do tego potrzebowałem Alicji przytomnej. Gdy desperacko próbowałem ją ocucić, wtedy nad moją głową przeleciał cień człowieka. Zaczął biec po ścianach labiryntu i rozciągać dookoła nóg potwora jakąś linkę. Mial pelerynę i jakiś dziwny patyk ze sobą, z którego czasem leciały iskierki.

Czyżby tu jeszcze ktoś był..? Miałem nadzieje, ze to nie kolejna fatamorgana. Kimkolwiek by nie był ten „cień", w pojedynkę nie dawał rady obezwładnić potwora. Delikatnie oparłem Szynszyle o ścianę i podbiegłem pomóc... jakkolwiek mogłem. Odnóża tego straszydła dalej przeze mnie przenikały, gdy wbiegłem miedzy nie, aby złapać linkę. Teraz wydało mi się to wyjątkowo głupie...

Do pomocy miałem jedynie otoczenie, czyli w sumie tylko żwir. Tak tez zrobiłem; wziąłem w garść trochę kamyków i pyłu, krzyknąłem na potwora, który spojrzał na mnie i sypnąłem mu w twarz. Chociaż sam nie mogłem go dotknąć, to żwir do jego ślepiów jakoś się dostał. Wnioskując po ryku jaki wydał, bardzo mu się to nie spodobało. Cofnął jedno odnóże i zakopał je w ziemi jakby chciał się zamachnąć i sypnąć żwirem we mnie, oddając tym samym. Wiedziałem, ze siła z jaką potwór może cisnąć te kamyczki w moją stronę (i prawdopodobnie w Szynszyle na tyłach) zadziałałyby jak kule z karabinu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pokój wytrzeźwień THRILLEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz