Rozdział 11

46 3 0
                                    

Po pierwszej w nocy mieliśmy lot. O mało co się nie spóźniliśmy, gdyż nie mogliśmy oderwać od siebie podczas wspólnego prysznica, uwielbiałem z nią takie chwilę, chciałem chociaż na chwilę jej ulżyć. Widzę jak się tym wszystkim stresuję, przed wyjściem co chwilę sprawdzała czy wzięła suknie, obrączki i mój garnitur. Doceniam to że ona jest tak zaangażowana. Przez połowę lotu czytała książkę, drugą połowę przespałam, a między pierwszą czynnością całowaliśmy się. Zaczynam bardziej się w niej zakochiwać, Wylie jest przecudowną kobietą. Sam w głębi duszy denerwuje się ceremonią, już kiedyś prawię miałem żonę ale okazała się wredną szmatą od tego czasu jakoś nie lubię modelek.

Koło północy jesteśmy w apartamentowcu. Dziewczyna odkłada walizki i siada na dużej kanapie. Wyjmuję telefon z tylnej kieszeni.

- Po północy, dobrze że ceremonia dopiero jutro bo potrzebuję się umyć i napić. - Wzdycha i zaczesuję włosy do tyłu.

- A może pójść spać? - Pytam rozbawiony. Dziewczyna rzuca mi wrogie spojrzenie.

- Bardzo śmieszne, nalej mi co tam jest w barku. - podchodzę do szklanego regału. - Hmm, wina nie widzę...

- Whisky. - Odwracam się do niej. Brunetka stoi za mną. - Whisky z colą i lodem, poproszę.

- Dama będzie pić whisky? - Podnoszę brew, palcami dotykając podbródek. Wiem że coraz częściej odchodzi się od tego że kobity powinny pić coś "Łagodniejszego". Wylie na moje słowa wywraca oczami.

- Widać że żarty się ciebie trzymają. - Kładzie dłoń na moim ramieniu. - Idę się umyć i jak zejdę mam mieć drinka.

- Coraz bardziej zaczynasz rządzić, Wylie.

- Po kimś to mam. - Nie spuszcza ze mnie wzroku. Miałem ochotę jej odpowiedzieć że mieliśmy nie poruszać naszych zachować, nie porównywać ale nie chce psuć tego wieczora. - Nie chciałam, Alex...

- Mam nadzieję że głowę do alkoholu też masz po mnie. - Zabrałem butelkę drogiego trunku i ją ominąłem idą w stronę kuchni. Pod nosem uśmiechałem się.

Brunetka znikła na górze biorąc prysznic biorąc długi prysznic po podróży. W sumie też powinien się odświeżyć, łazienki są dwie, więc zrobie nam po drinku i pójdę. Wyjmuje z szafek szklanki, z lodówki Cole i lód. Nalewam nam po równo, chociaż narzeczonej robie słabszego. W tej samej chwili czuję wibrację w kieszeni. Wyjmuje telefon i zauważam wiadomość od Matta czy dotarliśmy. Jako jedyny wie o naszej ceremonii i jest moim zastępcą więc chce wiedzieć czy jak mnie nie ma dzień hotel nie runął. Pochylam się i kładę dłonie na blacie.

- I jest mój drink? - Pyta dziewczyna.

- Tak, jest... - Podnoszę wzrok na nią i nie mogę go również oderwać. Dziewczyna ma tylko ręcznik na głowię i tylko ten. Jest naga, a na ciele zauważam małe krople wody. - Zabrakło ręczników? - Pytam, nie odwracając wzroku od jej pięknej sylwetki.

- Nie. - Uśmiecha się i bierze szklankę, upija łyk. - Słaby.

Odwracam się do niej. Łapię się blatu i jak najmocniej mogę zaciskam na nim dłonie. Nie mogę oderwać wzroku od niej. Nie wiem ile razy o tym pomyśle jak ma piękne i boskie ciało. Nie potrafię patrzeć jej w oczy tylko błądzę wzrokiem. Wylie upija drinka i chichoczę na mój widok.

- Jesteś jakiś zakłopotany, czy to może z mojego powodu? - Podnosi brew do góry.

- Eee nie, w sumie to... - W tej samej chwili dzwoni moja komórka. Odwracam się i zauważam na ekranie imię przyjaciela. Odbieram. - Cześć, co tam?

- Mam nadzieję że nie przeszkadzam. - Mówi do mnie.

- Nie. - macham ręką. W tej samej chwili dziewczyna odstawia drinka, wyciera dłonią usta i zaczyna klękać, rozpinając mi spodnie i bardzo szybkim i sprawym ruchem wkłada do ust. - Ja pierdole. - Klnę.

Alex // A.Turner cz.2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz