ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀł 2 [𝒛𝒂𝒛𝒅𝒓𝒐𝒔́𝒄́]

110 11 3
                                    

Blondyn przeciągnął się leniwie na łóżku po czym wstał na równe nogi. Zapalił światło i na palcach przemknął do półki z książkami. Spakował potrzebne podręczniki i udał się na dół z zamiarem zjedzenia śniadania. Schodząc po schodach, spojrzał na swój zegarek. ,,No za długo sobie nie pospałem" - mruknął sam do siebie. Wszedł do kuchni lekko chwiejnym krokiem. Nic dziwnego, tej nocy spał zaledwie dwie godziny. Westchnął i przyrządził sobie jakieś szybkie śniadanie. ,,Smakuje jak siano" - pomyślał i wypluł całość. ,,Czuję się jakbym miał zaraz puścić pawia".

- Znowu nie możesz spać? - dobiegł do niego głos ojca. - Może pojedziemy z tym do lekarza?

- Nie trzeba - mruknął młodszy. - A ty nie śpisz?

- Przyszedłem napić się wody - wydukał brunet. Atmosfera w pokoju była strasznie napięta a blondyn doskonale to czuł. - Wiesz...przepraszam...

- Ta spoko, ja też przepraszam - odparł niechętnie niebieskooki. ,,Cudowne szczere przeprosiny" - zakpił. Odłożył jedzenie na blat i bez słowa udał się do swojego pokoju. Wybrał jakieś rzeczy do przebrania i poszedł do łazienki. Umył twarz i zęby po czym wrócił do siebie. Popatrzył jeszcze raz na zegarek. ,,5:27. Przejdę się chwilę i pójdę do szkoły" - postanowił. Wziął tabletki po czym włożył na siebie jakieś ciuchy i zszedł na dół. Założył buty i wziął swoje kluczę. Zamknął za sobą drzwi, po czym ruszył przed siebie.

W tydzień zapamiętał kilka drużek, którymi mógł od czasu do czasu przechodzić by zrobić sobie krótki spacerek. Zimna temperatura i ciemność wcale mu nie przeszkadzały. ,,Jak ktoś chce mnie zabić, to byle szybko i bezboleśnie". Westchnął i ruszył w dalszą drogę. Po kilkunastu minutach zatoczył kółko i postanowił już wracać, gdyż temperatura stawała się problemem. Powoli stąpając z nogi na nogę wsłuchiwał się w las. Stawiając kolejny krok usłyszał szelest krzaków. Nie był to zwykły szelest. To brzmiało tak jakby coś bardzo dużego przebiegło przez te krzaki z dużą prędkością. ,,Kurewka" - przeleciało mu przez myśl. Obejrzał się za siebie i stojąc w miejscu nasłuchiwał. Wstrzymał swój oddech i powoli zaczął rozglądać się dookoła. ,,Jestem w czarnej dupie" - jęknął. Najciszej jak się dało wziął głęboki wdech i ruszył biegiem do domu. Nie oglądając się za siebie wbiegł na werandę i chwycił za klamkę. Gdy tylko zorientował się, że zamykał za sobą drzwi zaczął przeszukiwać kieszenie. ,,Jak ja już umieram. Jest po mnie". Trzęsącymi się dłońmi wyszukał klucz w kieszeni i włożył go do zamka. Wleciał do domu jak torpeda zatrzaskując za sobą drzwi. ,,Już więcej nie wyjdę z domu. Ten las to siedlisko dziwnych stworzeń" - podsumował swoją jakże to mądrą i odpowiedzialną wyprawę w las o 6 tano.

*

Blondyn niechętnie wszedł do starego budynku zamykając za sobą ciężkie drzwi. Poprawił swoje przeciwsłoneczne okulary i garbiąc się ruszył przed siebie. ,,Niech ten brunet się cieszy, że mam identycznie okulary, bo inaczej byłby martwy" - pomyślał zaciskając szczękę. Niebieskooki rozluźnił się gdy tylko poczuł cudowny zapach. Przymknął oczy czując jak po jego ciele przechodzą ciarki. Rozejrzał się w poszukiwaniu tego cholernie przystojnego blondyna i gdy tylko go dostrzegł, mały uśmiech wpłynął na jego twarz. Jednak otrząsnął się widząc jakąś dziewczynę stojącą obok niego. Z uśmiechem na twarzy czarnowłosa mówiła coś do nauczyciela, a ten odpowiadał kiwnięciem głowy. Blondyn spiął się i podszedł do rozpiski klas, która znajdowała się zaraz przy nich. Z niesmakiem zauważył, że ów dziewczyna to ta sama czarnowłosa, która pomogła mu dojść do domu tydzień temu. Jak najszybciej się dało znalazł odpowiednią salę i ruszył przed siebie. ,,A to palant. Z daleka widać, że wpadł jej w oko" - wysyczał w myślach. Jego serce biło jak szalone a chłopak nawet nie wiedział dlaczego. Z nienacka stanął na korytarzu i wpatrując się przed siebie coś sobie uświadomił. ,,Ja nie mogę być zazdrosny!". - wykrzyczał sam do siebie ruszając w drogę do klasy. ,,To niemożliwe! Znam go tydzień, w dodatku to mój nauczyciel!". - odkładając plecak pod salą wbiegł do najbliższej toalety. ,,Wdech i wydech. To nie zazdrość. Nie jestem o niego zazdrosny". - wmawiał sobie chwytając się za głowę. ,,To cholerne przeznaczenie tak działa!". Słysząc dzwonek wziął głęboki wdech i wyszedł z kabiny. Umył ręce jakby nigdy nic i wrócił pod salę. Z ulgą zauważył, że nauczyciela jeszcze nie ma. Wziął plecak w rękę i stanął pod oknem. ,,Dokładnie tak, nie jestem zazdrosny" - pomyślał już dziesiąty raz w ciągu minuty.

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz