Rozdział 18 [𝒂𝒕𝒂𝒌]

86 6 11
                                    

- Jest mi cholernie zimno - burknął blondyn wchodząc do budynku. - W dodatku w tej szkole nie istnieje takie coś jak ogrzewanie.

- Trzeba się przyzwyczaić - wzruszyła ramionami rudowłosa, idąc tuż za przyjacielem. - Masz...zadanie z matmy?

- Czy ja wyglądam na kogoś kto umie matmę? Sandra, oboje jesteśmy na humanie - przypomniał podirytowany. - Znaczy...wybacz okej? Jestem zestresowany.

- Coś się stało? - zapytała zdziwiona. - Ej - burknęła widząc minę chłopaka.

- Nie mam pojęcia co się dzieje okej? Po prostu od kilku dni dziwnie się czuje - odparł zgodnie z prawdą i rzucił swój plecak pod ścianę. - Chyba się zaraz zrzygam...

- Nie na mnie - podniosła ręce w obronnym geście. - Najlepiej idź do kibla.

- Dobra weź...- uciszył ją ruchem ręki i przymknął delikatnie oczy. - Chyba pójdę spać...

- Nicholas - warknęła zdenerwowana dziewczyna. - Nicholas. Idź do domu. Jeżeli nie czujesz się dobrze, jaki ma sens trzymanie cię tutaj?

- Ojciec mnie zabije jeżeli tam wrócę - fuknął pod nosem. - Jakoś wytrzymam...

- Jeżeli będzie gorzej to wracasz do siebie rozumiesz? - chłopak przytaknął nie chcąc martwić przyjaciółki. - Jak coś to po prostu pójdę po Ciche-

- On jest tu absolutnie niepotrzebny - przerwał jej. - Nie chcę was martwić. Jest dobrze - dodał chwytając się za skroń. Rudowłosa pomruczała coś pod nosem, lecz niebieskooki nie zwracał na nią uwagi. ,,Zaraz naprawdę wyjdę z siebie" - pomyślał gdy krzyki na korytarzu stały się głośniejsze.

- Wybacz - pisnęła jakaś dziewczyna szturchając go przez przypadek. Zdezorientowany chłopak nawet nie zdążył jej odpowiedzieć, nie spostrzegł też zbliżającej się nauczycielki.

- Nicholas - chwyciła za ramie przyjaciela. - Nie kontaktujesz - westchnęła widząc jak blady jest.

- Sandra błagam. Poradzę sobie - wyrwał się z uścisku rudowłosej i wszedł do klasy. Usiadł do ławki i czekał aż polonistka rozpocznie lekcje. - Jasna cholera - wyszeptał zdając sobie sprawę, że nie wziął zeszytu. Od razu złapał go stres i niekontrolowanie tupnął nogą.

- Dobrze więc. Na ostatniej lekcji zadałam wam zadanie domowe. Proszę przyjść tu z zeszytami - kobieta uśmiechnęła się a wzrok uczbiów spadł na podłogę. - Może...panienka Jankowiak i...może żeby było sprawiedliwie to weźmiemy jakiegoś chłopaka - zachichotała na co niebieskookiemu drgnęła powieka. - Może pan Nowak.

- Lepiej być po prostu nie mogło - wyszeptał zwracając na siebie uwagę przyjaciółki. - Masz...zadanie domowe? - zwrócił się do niej na co ta niepewnie zaprzeczyła kiwnięciem głowy. - Jasny-

- Panie Nowak idzie pan? - pogoniła go, a w jego myślach już pojawiły się wiązanki przekleństw. - A gdzie zeszyt? - mruknęła gdy uczeń przyszedł bez niego.

- Nie mam - odparł zgodnie z prawdą. Kobieta od razu spoważniała.

- Jedynka w takim razie - warknęła. - Może weźmiemy kogoś jeszcze...

- Nowak ty idioto! - krzyknął ktoś z końca sali.

- Proszę się zachowywać podczas lekcji - odparła wkurzona polonistka. - Niech pan w takim razie przyniesie zeszyt.

- Dobrze - mruknął niepewnie. Gdy wywołana wcześniej dziewczyna podeszła do biurka nauczycielki, chłopak szepnął coś do siedzącej obok kujonki na co ta ochoczo przytaknęła.

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz