Księga VI cz. 2

157 14 1
                                    

Słowacki pov.

-O chuj-zamruczałem do siebie

Wracając od babci miałem naprawdę dobry humor. Oddałem garnek, zjadłem kolacje, dostałem pieniądze... typowa wizyta u babci. Jednak wszystkie dobre emocje odpłynęły gdy na mojej drodze wyrosła grupa dresów, którzy zastawiali cały chodnik. Zostało mi zaledwie kilkanaście metrów do przystanku, ale te dresy były poważną przeszkodą. Niezauważenie podszedłem blisko i najgłośniej, ale wciąż przyjaźnie powiedziałem 

-Przepraszam.- Cała banda ucichła. Dres, który przede mną stał, spojrzał się na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem, więc niepewnie zrobiłem krok w tył. Pożałowałem posiadania na swoim ramieniu kolorowej torby

-Czego szukasz na tej dzielni pedale?- 'Miło się żyło.' Moje serce spierdoliło, a reszta moich wnętrzności zaczęła się pakować. Jedynie mózg... mózg musiał odpalić tryb clowna. 

-Pierogów.- W mojej głowie panowała pustka, jak na płonącej pustyni. Jedyne o czym marzyłem to łyk kawusi. Z tego stanu wyrwał mnie czyjś śmiech, ale tak zjebany jakiego nigdy chyba nie słyszałem. 'Kto się kurwa śmieje w taki sposób?' Nie był to żaden z dresów, spojrzałem tam gdzie kierowały się ich spojrzenia. 

- A ty z czego kurwa rżysz?- 'HAHAHHAHAHAHHHAHAHAHAH'  Resztkami sił zdusiłem śmiech. Co to była za sytuacja. 'Co tu robi ten koń zajebany?' Spytałem sam siebie słuchając jego odpowiedzi.

- Ja? Z absolutnie niczego. - Jego głos drżał. Typ wydawał się bardziej przerażony niż ja, ale jeśli spierdolił by teraz, ocalił by swoją dupę. Ten jednak stał dumnie jak posąg. 'Debil' stwierdziłem rozśmieszony widząc jego spojrzenie wołające o ratunek. 'Pierwszy raz?' Zaśmiałem się widząc jak spanikowany jest otaczającą nas sytuacją. 

- No to utkaj chlebek maślany grzybie.-  Moje skupienie powędrowało do dresa podchodzącego bliżej Roberta. 'To się nie dzieje naprawde...' 

-Lubię maślane grzyby- Obserwowałem jak dwóch idiotów mierzy się spojrzeniami, a następnie dres łapie mojego rówieśnika za kaptur i ciągnie aby ten stanął obok mnie. Jego mina podczas zajścia testowała moją wytrzymałość, gdy do mojego mózgu trafia myśl. 'Kurwa pierogi z grzybami...USZKA.' Nie udało mi się ukryć rozbawienia co przykuło uwagę dresa od maślanych grzybów. 

-Jakiś problem?- Zapytał podchodząc bliżej mnie na co moją spanikowaną odpowiedzią było.

-Tak.- Cisza zapanowała wokół na kilka sekund, panika we mnie narastała równo z rozbawieniem. Na jednym tchu dodałem. -Czym są kurwa maślane grzyby?- Po czym zacząłem się panicznie śmiać, wiedząc że teraz czeka mnie wpierdol. Zwinąłem się wpół ze śmiechu czując jak boli mnie brzuch, w uspokojeniu nie pomógł mi dołączający się śmiech. Kucając już na ziemi, spojrzałem w lewo i zobaczyłem również zasłaniającego usta i trzymającego się za brzuch Roberta. Nasze spojrzenia się spotkały i niemal równocześnie wymieniliśmy się niemym 'Debil'. 

-Dobra starczy kurwa tego dobrego.- Usłyszałem, czując adidasa na mojej skroni. Może i adidasy wydają się być miękkie, ale wierzcie mi jak taki dres nim kopnie i to jeszcze z zaskoczenia. No cóż. Wyjebałem się na ziemie, ale podniosłem się tak szybko jak mogłem. Robert wyjebał już dresowi który mnie kopnął 'Kurwa koń na białym rycerzu' pomyślałem widząc jak idiota bije się z grupą większych od niego chłopów i stara się ich do mnie nie dopuścić. 

-Chronisz mnie?- Spytałem otrzepując ręce, widząc jak ten dostaje kolejny cios w mordę. Impuls sprawił że teraz to ja kopnąłem typa który ten cios wymierzył, w piszczel. Dres zapowietrzył się z bólu, a wszyscy wokół się zszokowali na kilka sekund.  'Kurwa jak ja kocham glany' To była moja szansa. Złapałem Roberta za nadgarstek którym trzymał kołnierz jednego z dresów, który zszokowany patrzył na kucającego kolegę i zacząłem biec w stronę z której przyszedłem. Aby zdezorientowany debil ogarnął co się dzieje krzyknąłem

PeachTea | słowakiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz