Alex siedział na krześle w ogromnym pokoju z workiem na głowie. Bał się swojego ojca, jak nikogo innego. Był to strach wymieszany z nienawiścią. Gdy sznur na nadgarstkach został rozwiązany, a tkanina ściągnięta z głowy, chłopak zaczął przecierać oczy, które pod wpływem promieni słońca zaczęły łzawić. Jakby nie patrząc, jechali spory kawałek drogi, a oczy zdążyły przyzwyczaić się już do ciemności.
Rozejrzał się po pokoju, rozmasowując ślady po sznurze. Doskonale wiedział, gdzie się znajduje i czyj to pokój.
- Widzę, że gust ci się nie polepszył - Ojcze.
- Nic się nie zmieniłeś. Pyskaty, jak zawsze.
- Tylko dla tych, którzy nie zasługują na szacunek.
- Skończmy ten temat. - Asher westchnął ciężko.
Asher Kynan, bo tak właśnie nazywał się ojciec naszego głównego bohatera. Czarne jak noc włosy wraz z przenikliwymi ciemnymi oczami sprawiały, że człowiek nie wiedząc z kim ma do czynienia, wolał trzymać się z daleka. Blizna pod okiem nie polepszała jego pierwszego wrażenia. Wysoki zawsze ubrany na czarno z cygarem w ręku.
- Urosłeś, choć niewiele. Ile masz wzrostu?
- Metr osiemdziesiąt.
- Jak tam szkoła?
- Dobrze?
- Masz przyjaciół?
- Ty tak serio? Chcesz nadrobić cztery lata w pięć minut? Do sedna. Nie porwałeś mnie tylko dlatego, że się stęskniłeś, mam rację? Czy tu tak wszystko działa? Jeśli chciałeś ze mną porozmawiać mogłeś zadzwonić, nie zdziwiłbym się, gdybyś znał numer. Umówił bym się z tobą między - nie ma chuja, a spierdalaj.
- Masz osiemnaście lat, a zachowujesz się jak dziecko.
- Każdy ma jakieś wady. Ty wiesz o tym najlepiej. - Alex wstał z krzesła, kierując się w stronę siedzącego za biurkiem ojca. - Mów czego chcesz?
- Chciałem się pogodzić. - mężczyzna wstał i podszedł do syna. Był od niego dużo wyższy. - Powiem to wprost. Chce, żebyś wrócił do rodzinnego domu.
Tu nastała cisza, a Alex wpatrywał się w ojca tak, jakby jego usta się poruszyły, ale nie wypowiedziały ani jednego słowa. Po dłuższej chwili chłopak zaczął się donoście śmiać i klepać mężczyznę po ramieniu.
- Śmieszny jesteś. Mam ci uwierzyć, że po tych wszystkich latach nagle chcesz mnie przerosić, bo co? Bo się stęskniłeś? Znów zapragnąłeś być ojcem? A może gryzą cię wyrzuty sumienia, jeśli w ogóle je jeszcze posiadasz. - tu przestał mówić, bo czuł jak załamuje się mu głos i zaczyna się jąkać. - To ja już będę wracał. Babcia na pewno się martwi, a chociaż nie. Ma problemy z pamięcią. Wiedziałbyś, gdybyś ahhh. - Alex przeczesał włosy. - Po co ja ci to mówię?
Szedł w kierunki drzwi, gdy usłyszał za sobą głos.
- Dobra nie będę ściemniał.
Mężczyzna opar się o potężne biurko. Zapalił cygara i wpatrywał się w chłopaka.
- Killer race.
Chłopak zrobić krok w tył. Nie mógł się poruszyć. Zdawało mu się, że ktoś próbuje go właśnie utopić. Gwałtownie uderzył plecami w drzwi.
- Wyjdźcie. - powiedział Asher. - Ty Aiden zostań. Przykro mi synu, ale ponownie zostałeś wylosowany. Inne gangi będą na ciebie polować. Nie przepuszczą takiej okazji. Nie teraz, kiedy my jesteśmy na szczycie. Będę chcieli cię uprowadzić, a co za tym idzie - strącić mnie z tronu i zawłaszczyć mój teren. Rok temu został przez nas porwany Iwan, na pewno go kojarzysz. Bawiliście się razem, gdy mieliście po 10 lat. Jego ojciec z pewnością będzie chciał się odegrać, po tym co zrobiłem.
Tu nastała cisza. Ojciec, jak i w koncie stojący Aiden, patrzyli na chłopaka. Ten w pewnym momencie wybuchnął nieopanowanym śmiechem, a oczy zaczęły się szklić.
- Alex, twoja matka... - tu wypowiedź została przerwana. Chłopak ucichł i spojrzał gniewnym wzrokiem na ojca. Podszedł do niego zaciskając pięści.
- Nie waż się o niej wspominać, a nawet myśleć. - chłopak nachylił się obok mężczyzny, że ten czuł jego oddech na szyi, i wyszeptał. - Zabiłeś ją... Zabiłeś ją gołymi rękami.
Alex odsunął się od ojca i wyszedł za drzwi. Znał ten dom na pamięć. Każdy korytarz, każde pomieszczenie, nawet te, o których najchętniej chciałby zapomnieć. Jego ręce trzęsły się na samą myśl o powrocie do tego domu, jeśli faktycznie mógł go tak nazywać. Nie zastanawiając się dłużej, szybkim krokiem skierował się do wyjścia. Był jakieś trzy godziny drogi autem od swojego domu, w którym czekała na niego babcia.
- Zajebiście. - wyszeptał pod nosem.
- Halo? Luna? Możesz gadać?
***
- Czekaj, czekaj... Czegoś tutaj nie rozumiem. Mówisz, że twój ojciec chce, żebyś wrócił do domu? Ten psychopatyczny dupek?
- Tak. Znaczy tak w skrócie to tak, właściwie to tak.
- Ten sam co nie odzywał się do ciebie przez ostatnie cztery lata? Ten sam, który po śmierci twojej mamy cię zostawił?
- Dziękuję, że tak ładnie to podsumowałaś. - Alex oparł głowę o szybę Jeepa.
Cztery lata temu... Alex nie chciał, żeby Luna wiedziała kim jest jej ojciec ani czym się zajmuje. Skłamał jej i przed samym sobą, że zostawił go po śmierci matki. Brnął w to kłamstwo, że czasem uznawał je za prawdę.
- Jeszcze raz dzięki, że po mnie przyjechałaś.
- Nie ma sprawy. - Luna uśmiechnęła się szeroko. - Ale. - tu chłopak przerwał jej, wiedząc, co chciała powiedzieć. Nie chciał kontynuować rozmowy - nie znał odpowiedzi na jej pytania.
- No to do jutra. Wielki dzień. Zakończenie roku szkolnego - nareszcie.
- Tak. Do jutra. Nie waż się spóźnić, bo ci nakopie! - Krzyknęła odjeżdżając.
Chłopak przeczesał włosy i powoli z uśmiechem na twarzy wszedł do domu.
- Cześć babciu. Przepraszam, że tak późno dziś wracam, ale miałem coś do załatwienia. Mmm, co tak ładnie pach-nie...?
- O jesteś. Idź umyj ręce i usiądź z nami. Właśnie zabieramy się za jedzenie. No idź idź, nie stój tak.
CZYTASZ
Killer Race [bl]
Teen FictionPodczas, gdy wszyscy na niego polują, aby utrzeć nosa mafijnemu szefowi Cieni, ten panoszy się po mieście krzycząc ~Z chęcią pomogę dopaść wam mojego ojca ~. Jednak Alex nie przewidział jednej rzeczy, a raczej osoby ~ Czarna furgonetka, czarny wore...