Może i jestem słaby, ale zo to nadrabiam sprytem. W domu są dwa piętra. Na parterze jest jedna łazienka - bez kamer. Kuchnia z ogromnym salonem - razem dwie kamery daleko zasięgowe. Pokój filmowy razem z bilardem. Garaż, do którego mogę wchodzić tylko z ochroniarzem albo z Aidenem. Daje nam to cztery kamery. Góra - dwa pokoje gościnne z czego ja zajmuje jeden. Nie ma w nich kamer, a tylko czujniki ruchu na oknach i drzwiach. Każde dotknięcie lub pociągniecie jest rejestrowane. Łazienka bez okna i bez czujników. Ogromy balkon z tarasem z dwiema kamerami i czujnikami. I oczywiście pokój właściciela domu. Oczywiście nie mam do niego wstępu, chyba, że dostanę zezwolenie. Dom jest ogromny, nie wspominając o ogrodzie. Na każdym rogu ogrodzenia znajdują się kamery i czujniki ruchu. Powinienem czuć się bezpiecznie, ale to naprawdę dziwne, że cały czas ktoś obserwuje co robisz. Prywatność mam tylko w swoim, tymczasowym, pokoju, nie wspominając o łazience.
Pracują tutaj dwie sprzątaczki, które przychodzą dwa razy w tygodniu. Dwie kucharki goszczą w tym domu trzy razy w tygodniu. I oczywiście nasz tajemniczy ochroniarz. Widziany od dwudziestej do ósmej rano - codziennie. Jeszcze nie rozgryzłem co tam robi, ale zamierzam to rozpracować.
Tego wszystkiego dowiedziałem się w ciągu tygodnia. Kolejne minęły bardzo szybko. Nim się obejrzłem musiałem wracać do szkoły. Jakim cudem wytrzymałem tutaj aż tak długo? W sumie to nie było aż tak źle. Aiden rzadko wychodzi ze swojego biuro-pokoju. Czymkolwiek to jest. Ma dużo spraw na głowie. Dla mnie to na plus. Nareszcie nadszedł wyczekany weekend, a ja marzyłem o wydostaniu się z tego więzienia. Tęskniłem za Luną, a ta zaczęła coś podejrzewać, gdy codziennie do szkoły przyjeżdżam autem i ochroniarzami, którzy czekają na mnie aż skończę lekcję i odwożą mnie od razu do domu. Tylko debil by się nie zdziwił.
Plan na dziś jest bardzo prosty. Muszę tylko wydostać się z tego sejfu. Dobra, plan tylko łatwo brzmi.
***
20:10 Luna
,,Ileż można na ciebie czekać?!!"
20:14 Alex
,,Idę, nie wyłączaj silnika''
Najlepiej wyjść przez garaż, do którego w sumie miałem się nie zbliżać. Bez ryzyka nie ma zabawy. Odtworzyłem drzwi od strony domu, a za nimi ukazały się schody prowadzące na dół. Bingo. Zbiegłem po nich. Nic ciekawego tutaj nie było. Kilka super drogich aut, motor i para dwóch Dobermanów. Nie ma czego się ba... Czekaj co! O ja pierdole! Może nie wspominałem, ale panicznie boję się psów. Ale dobra, na spokojnie. Bez gwałtownych ruchów. Jak to możliwe, że wcześniej ich nie zauważyłem?
Szybko, szybko, szybko.
Tak jak się spodziewałem garaż był zamknięty, ale nic trudnego dla ulicznego chłopca takiego jak ja. Chwila moment i drzwi stały dla mnie otworem. Teraz tylko pizda ogień przez ogromne podwórko. Wspiąć się na bramę i....
- Witam prześliczną Panią.
- Pan spóźnialski postanowił jednak się zjawić.
Nagle usłyszałem jak dom ożywa, a ludzie w środku zaczynają krzyczeć. Czyżby ochroniarz z tajemniczego garażu zasnął, po tym jak wypił, zrobioną przeze mnie kawę? Hym interesujące.
- Gaz do dechy Luna! Hym? Czemu stoimy?
- Nie mogę odpalić.
- Co!? Mówiłem ci, żebyś nie gasiła sil... Ahhh nieważne. Spróbuj jeszcze raz.
- A twoim zdaniem co ja właśnie robię? Plotę na drutach?
- Luna? Mogłabyś się pospieszyć?
- Alex to nie jest ta... O ja pierdole!
Ruszyliśmy w ostatnim momencie. Tuzin ochroniarzy właśnie wyjeżdżało z garażu.
- Wiesz, że znają już numer twojej rejestracji.
- Co takiego?
- Przepraszam?
- Boże. Wiem, gdzie nas nie znajdą.
~dźwięk dzwoniącego telefonu~
Spojrzałem na ekran - Aiden.
- Kto to?
Wyłączyłem telefon.
- Nie jesteś ciekawa kto nas goni tylko kto dzwonił?
Luna posłała mi swoje jedno z tych groźniejszych spojrzeń.
- Dobra, dobra - zacząłem machać rękami w powietrzu. - Już tłumaczę - nie mogę już dłużej jej okłamywać.
CZYTASZ
Killer Race [bl]
Ficção AdolescentePodczas, gdy wszyscy na niego polują, aby utrzeć nosa mafijnemu szefowi Cieni, ten panoszy się po mieście krzycząc ~Z chęcią pomogę dopaść wam mojego ojca ~. Jednak Alex nie przewidział jednej rzeczy, a raczej osoby ~ Czarna furgonetka, czarny wore...