Prolog

541 32 2
                                    

Rok 1924

Leila skrzywiła się, po raz kolejny czując nieprzyjemny zapach spalin. Wysiadła z pociągu, poprawiając swój kufer przepełniony ubraniami i rozejrzała się. Westchęła, za rok kończy osiemnaście lat, a do tego czasu musi być u boku swojego prawnego opiekuna, jakim był jej ojciec.

Dojrzała w oddali mężczyznę, który uniósł dłoń, aby jeszcze lepiej był dla niej widoczny. Początkowo spojrzała za siebie by upewnić się, że to o nią chodzi, a potem zbliżyła się do nieznajomego, niemal ciągnąc za sobą ciężki bagaż.

- Nazywam się Ollie. Jestem asystentem twojego ojca, panno Salomons - przedstawił się od razu, gdy tylko Leila do niego podeszła.

- Zajebiście. Bierz ten bagaż i zabierz mnie do niego, tyle mi wystarczy - powiedziała, wciskając mu w dłonie kufer. Mężczyzna pospiesznie schował go do bagażnika, a następnie otworzył jej drzwi do samochodu - wiedz, że jeśli kłamiesz, to mam ukryty nóż, który mogę szybko wyciągnąć i wbić ci w gardło - zagroziła, układając się wygodnie na fotelu. Ollie mrugnął do niej, mamrocząc pod nosem coś o podobieństwu Leili do ojca, a potem sam wsiadł za kierownicę i ruszył samochodem w nieznanym Leili kierunku.

Podczas jazdy dziewczyna stwierdziła, że Londyn wygląda dużo gorzej, niż słuchała w opowieściach matki. Opowiadała, jak niesamowite budynki się tam znajdują, jeżdżą po ulicach majestatyczne konie ciągnące powozy, a elegancko ubrani ludzie idealne pasowali do paronamy miasta. Jednak obserwując je stwierdziła, że wygląda jak każde inne - ponuro i obskurnie.

- Alfie zakupił mieszkanie specjalnie dla panienki. Chciałabyś się do niego najpierw udać, aby odłożyć bagaż? - Po tonie głosu Leila stwierdziła, że sposób, w jaki do niej mówił był wymuszony. Nie dziwiła mu się, zapewne jej ojciec traktował go jak popychadło.

- Możesz mi mówić po imieniu - rzuciła i oparła skroń o szybę, by poczuć jej chłód, który pomógł jej w zastanowieniu się - chcę najpierw zobaczyć się z tatą. To chyba nie problem? - spytała, spoglądając na Olliego, a konkretniej na jego obicie w lusterku. Pokręcił lekko głową.

- Oczywiście, że nie.

Po dotarciu na miejsce Leila nie czekała, aż Ollie zgasi silnik i podejdzie, aby otworzyć jej drzwi. Sama wysiadła z pojazdu, po czym poprawiła swoją sukienkę i przejechała wzrokiem po budynku przed nią, który wyglądał bardziej jak fabryka, niż blok mieszkalny.

- Zostawię bagaż w samochodzie. Później zawiozę cię do domu - wyjaśnił mężczyzna, po czym dłonią wskazał drzwi do wnętrza budowli - panie przodem.

- Naprawdę mój ojciec mieszka w takim paskudnym miejscu? - spytała, unosząc lekko krawędzie sukienki, by nie ubrudziły się w błocie i ruszając przed siebie.

- Nie. To tylko fabryka, w której pracujemy.

- Nad czym? - Ciekawość była jedną z wielu cech, które często ukazywała Leila i choć wiele osób ją ostrzegało, że może to źle się skończyć, nigdy nie przestawała zadawać dręczących ją pytań.

- Uwierzysz, jeśli powiem, że nad produkcją pieczywa? - Ollie na chwilę przyspieszył, by otworzyć drzwi przed nastolatką. Po wejściu do środka do jej nozdrzy dotarł mocny zapach alkoholu i papierosów. Gdy szli korytarzem i dotarli do magazynu pełnego drewnianych beczek, pokręciła głową.

- Nie uwierzę.

- Alfie prowadzi interesy z różnymi firmami. Zajmuje się handlem i produkcją alkoholu, a konkretniej whiskey. Tędy - mówił Ollie, idąc przodem i prowadząc dalej Leilę. Po drodze mijali kilkunastu pracujących mężczyzn, którzy z zaciekawieniem obserwowali siedemnastolatkę. Zgadywała, że niecodziennie, czy też wcale, nie widzieli tutaj kogoś takiego jak ona. Wywróciła na to tylko oczami i ignorując ich, szła dalej za asystentem.

- Zgaduję, że nie dowiem się, o jakie firmy chodzi? - Leila odkąd pamiętała chciała pracować tak samo, jak mężczyźni. Większość rodziny od strony jej matki to byli chłopacy, z którymi spędzała masę czasu i nieraz pomagała im przy drobnych pracach. Choć często próbowała zająć się czymś poważniejszym, zawsze była przeganiana słowami, że prawdziwa praca jest jedynie dla mężczyzn. Sama myśl o tym denerwowała nastolatkę.

- Jeśli Alfie ci powie. - Ta odpowiedź oczywiście nie zadowalała Leili, która spiorunowała wzrokiem Olliego. Ten natomiast nic więcej już nie powiedział, zatrzymując się przed drzwiami z napisem "Biuro". Zapukał do nich, a gdy usłyszał zgodę na wejście, otworzył je i przepuścił przodem brunetkę.

Przy biurku siedział mężczyzna o długim zaroście i kapeluszu spoczywającym na jego głowie, spod którego wystawało kilkanaście kosmyków włosów. Elegancko ubrany z pomocą niewielkich okularów czytał jakiś papier. Odłożył go zauważając, kto wszedł do pomieszczenia.

- Leila! Nareszcie przybyłaś, stęskniłaś się za ojcem, co? - powiedział radosnym głosem, choć na jego twarzy nie było widać żadnego uśmiechu.

- Nie - odpowiedziała. Usłyszała za sobą zamykanie drzwi, a gdy się odwróciła, nie widziała nikogo. Ollie został na zewnątrz.

- Urocza jak zawsze, siadaj. - Alfie wskazał krzesło na przeciwko swojego. Leila usiadła na nim i oparła przedramiona o biurko.

- Wiedz, że gdybym nie musiała to bym tu nie jeździła. - Brunetka mierzyła wzrokiem swojego ojca, a ten pozostawał niewzruszony. Po chwili westchęła i oparła się o oparcie krzesła - mama zmarła spokojnie. Wujek chciał, bym została z nimi, ale prawo nakazuje że do osiemnastki mój opiekun o mnie decyduje a jako że ty nim jesteś to przez rok będziesz miał mnie na karku.

- Przez rok? - spytał Alfie, wracając do wypełniania i czytania swoich papierów, jednocześnie słuchając słów córki.

- Tak, potem wracam do Ameryki. Nie mam zamiaru siedzieć z tchórzem, który zostawił moją matkę dłużej, niż to konieczne.

- Ej! - Nagły krzyk Alfiego i uderzenie o biurko sprawiło, że Leila podskoczyła z zaskoczenia - to ona wyjechała, nie ja. Jasne? Powinnaś to kurwa pamiętać.

- Pamiętam waszą kłótnie i to, że kazałeś jej wypierdalać - warknęła. Alfie chwilę milczał.

- Skończysz osiemnaście lat, będziesz robić co chcesz - mruknął - Możesz iść. Ollie ma klucze do twojego domu i cię tam zawiezie.

- Odsyłasz mnie jak swojego pracownika? - Zmarszczyła brwi i podniosła się z krzesła. Mężczyzna nie odpowiedział, więc Leila nie chcąc czekać dłużej, ruszyła do wyjścia.

Night Time × Finn Shelby [Porzucone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz