Leniwe sobotnie poranki były rzadkością w życiu Clarke. Leniwe poranki z ukochaną u boku w ogóle nie należały do jej codzienności od lat. Ale leżąca w jej łóżku śpiąca Lexa była bardzo realna i Clarke nie mogła powstrzymać uśmiechu zadowolenia. Szatynka spała w jej ubraniach jako piżamie, a twarz była przysłonięta burzą brązowych włosów. Clarke odgarnęła je czule, ukazując zrelaksowane oblicze. Nos Lexy zabawnie się zmarszczył, zanim ta ukryła się przed jasnością w poduszkę.
Wspomnienia minionej nocy zalały umysł Clarke. Dłonie oraz usta Lexy na jej ciele. Seksowne jęki, przekleństwa i wypowiadane w ekstazie jej imię wypełniające sypialnie. Żarliwie wyznania miłości szeptane do ucha, podczas gdy smukłe palce doprowadzały ją do orgazmu. A Clarke ze swojej strony odpowiedziała na to wszystko tym samym.
Lexa poruszyła się, a jej oczy zatrzepotały, zanim całkowicie się otwarły. Po krótkiej chwili dezorientacji jej spojrzenie utkwiło w Clarke, a usta rozciągnęły w błogim uśmiechu.
— Dzień dobry — powiedziała sennie Lexa.
— Dzień dobry — odpowiedziała jej Clarke.
Nurtowało ją, czy Lexa też czuła te same motyle w brzuchu co ona. Ostatniej nocy padło wiele słów i Clarke miała na myśli każde z nich. Miała nadzieję, że jej dziewczyna również, że nie było to spowodowane tylko miłosnym uniesieniem.
— Która godzina? — zapytała Lexa, walcząc jeszcze z resztkami snu.
Clarke nie miała zbytniego pojęcia i w sumie niewiele ją to obchodziło, ale na podstawie kąta padania promieni słonecznych mogła wywnioskować, że jeszcze było rano.
— Jeszcze wcześnie — powiedziała Lexie, która ponownie zaczęła zamykać oczy.
— Mhmm... Nie wstawajmy jeszcze — wymamrotała Lexa, przytulając się do Clarke.
Nie potrafiła odmówić swojej dziewczynie. Oddech Lexy stał się płytki, co znaczyło, że znowu zasnęła. Sama też czuła się wystarczająco odprężona, żeby przymknąć oczy i cieszyć się tą chwilą. Nawet chyba sama zapadła w lekki sen, bo obudziło ją drapanie w drzwi.
— Cholera — jęknęła Clarke, gdy przypomniała sobie o Picassie, którego ktoś musiał wyprowadzić.
— To chyba znak, żeby wstawać — powiedziała już przytomna Lexa. Zdołała się nawet podnieść do siadu. Jej włosy były kompletnym bałaganem, ale dla Clarke wyglądała uroczo.
DRAAAP!!
— Zajmę się tym — powiedziała ciężko Clarke i pochyliła się, żeby ucałować delikatnie policzek swojej dziewczyny.
Po otwarciu drzwi znalazła zniecierpliwionego Picasso ze smyczą trzymaną w pysku. Musiała go rozczarować, ponieważ zamiast skierować się do wyjścia, poszła otworzyć drzwi do ogrodu. Golden Retriever spojrzał na nią z wyrzutem.
— Jest weekend — mruknęła Clarke. — Przeżyjesz jeden dzień.
Picasso najwyraźniej zrozumiał przesłanie i poszedł załatwić swoje sprawy w ogródku.
W tym samym czasie Lexa dochodziła do siebie. Nie czuła się tak szczęśliwa od bardzo dawna...Chyba od czasów Costii. Zeszła noc była nieziemska, ale poranek chyba był jeszcze lepszy. Mogłaby do tego przywyknąć.
Przeciągnęła się ostatni raz i w końcu wyszła z łóżka. Miała na sobie jedną z koszulek Clarke, która ledwo zakrywała pośladki. I tak nie miało to większego znaczenia. Czując się jak u siebie, wyszła z sypialni i skierowała się do kuchni, gdzie zastała Clarke przygotowującą śniadanie. Podeszła do niej i objęła ją od tyłu.
CZYTASZ
Cieszę się, że cię spotkałam (Clexa)
FanficClarke Griffin po rozwodzie wychowuje samotnie córkę. Uważa, że jej były mąż nie angażuje się we wspólne wychowanie tak jak powinien i to za bardzo wpływa na Madi, która w końcu wpada w poważne kłopoty w szkole. Lexa Woods po śmiertelnym wypadku swo...