***
[Rozdział ósmy]
Za to na Krwawym Pustkowiu dwójka przyjaciół walczyła właśnie o swoje bezpieczeństwo, a może i nawet o życie. Wraz ze wschodem słońca byli gotowi na przybycie ratunku ze strony Bright Moon. Znajdowali się niedaleko miejsca, w którym się umówili. Nie chcieli rzucać się w oczy.
Siedzieli teraz oboje za jednym z wysokich skał, pod którym postanowili coś zjeść i odpocząć. Hordak pół siedział opierając się plecami o ścianę głazu, a Entrapta opierała się o jego zgięte kolana zawzięcie coś wypisując w notesie przy okazji drugą ręką majstrując coś w urządzeniu. Wspomogła się włosami, którymi trzymała jabłko. Oboje jedli właśnie owoce, które dziewczyna po kryjomu zgarnęła z jakiegoś stoiska. Kiedy w tamtej chwili mężczyzna spojrzał na nią krzywo stwierdziła, że tylko pożycza.
Bali się, że zostaną nakryci więc się ukrywali. Jak się okazało w miasteczku jest jeszcze więcej zachipowanych osób. Ba, prawie całe miasto było we władaniu Horde Prime. Jeśli ktokolwiek z miasta zdołał nie dopuścić innych do siebie i nie zostać zachipowanym to już dawno uciekł w popłochu z tego miejsca. Chyba nigdzie w tym miejscu nie jest już bezpiecznie.
Hordak zastanawiał się "Co teraz?". Horde Prime powrócił, a oni nawet nie wiedzieli, że przez ten cały czas gdzieś tam był. Skoro poprzednim razem się nie udało go pozbyć to jak mają tego dokonać teraz? Trzeba go zniszczyć raz na zawsze. Ale jak to zrobić skoro wszyscy zamknęli już temat wojny? Poza tym bał się, że Prime będzie chciał go dopaść. Na pewno będzie chciał.
Westchnął po czym spojrzał z troską w oczach na przyjaciółkę. Właśnie... Przyjaciółkę... Jak to pięknie brzmi. Bardzo doceniał to, że ma z kim porozmawiać o wszystkim i o niczym, lecz on chciał czegoś więcej... Ta dziewczyna robiła z niego coś niesamowitego. Nadal nie wierzył własnym myślom, że z zimnego i potężnego Hordaka zrobiła z niego... No właśnie... Co? Nie potrafił się w tym momencie określić ale wiedział, że nie żałuje tym kim się stał.
Księżniczka trzymała teraz w obu rękach urządzenie za pomocą, którego wysłała wcześniej ich lokalizacje. Uniosła przedmiot nad twarz i zmarszczyła brwi zamyślona. Podniosła się do siadu. Uważnie przyjrzała się ekranowi i uśmiechnęła się zadowolona. Hordak spojrzał na nią po czym przeczesał włosy ręką i odchrząknął.
- Coś nie tak? - starał się brzmieć bez troski. Nie był pewny jakie uczucia przepełniają tą jakże piękną istotę. Entrapta odwróciła się do niego z uśmiechem na twarzy. Tak ślicznie jej w uśmiechu...
- Mam dobrą informację. - odezwała się melodyjnym głosem pełnym zachwytu. Zbliżyła się do mężczyzny. Uniosła tablet przed jego oczy wskazując palcem kropkę, która szybko się przemieszczała w ich stronę. Hordak uniósł kącik ust do góry rozumiejąc o co chodzi księżniczce. - Już są niedaleko. - powiedziała z nutką niewyjaśnionej nadziei w głosie. Może miała nadzieję, że zobaczy się już niedługo z bliskimi jej osobami?
- A ta zła?
- Co zła? - dziewczyna uniosła jedną brew do góry.
- Zła wiadomość. - dodał po chwili. - Zawsze są dwie - dobra i zła. - wyjaśnił skonfundowany ale i zawstydzony. Entrapta zachichotała pod nosem. Położyła mu dłoń na ramieniu.
- Nie w tym przypadku. - zapewniła szybko widząc zdezorientowaną minę towarzysza. Nie chciała w żadnym wypadku go urazić swoim niestosownym zachowaniem.
- Rozumiem. - odpowiedział opanowanym głosem. Wpadł na pewien ryzykowny pomysł.
Chwycił niedojedzony owoc, który Entrapta trzymała za pomocą swoich włosów. Odgryzł kawałek cały czas wpatrując się dziewczynie w oczy i oddał go jej. Ta, uśmiechnęła się speszona, a rumieniec pojawił się na jej twarzy. Mężczyzna pogratulował sobie w duchu za ten ruch. O taki właśnie efekt mu chodziło. Podczas tej wyprawy zdecydowanie się do siebie zbliżyli. Oboje to odczuwali w nieco inny sposób. Na swój własny.
CZYTASZ
You Will Never Be Alone || Entrapdak || Tom Pierwszy
FanfictionHordak zostaje zesłany na wygnanie na Krwawe Pustkowie aby odpowiedzieć za swoje czyny. Spotyka tam pewną znaną sobie księżniczkę, która postanawia wybrać się z nim w podróż i nie zostawić go samego! Podczas swojej wyprawy spotykają pewną znaną osob...