~4~ ,,Terapia: czy ja serio tego chcę? "

365 17 5
                                    

12.09.75r

Obudziłem się około 8 rano.
Za późno na śniadanie.
Lily pewnie już sobie poszła bo nigdzie jej nie widziałem.
Poszedłem ogarnąć się do łazienki.
Oczywiście nadal chłopaków nie było w pokoju pewnie zgonowali gdzieś w zamku.
Ubrałem jakaś bluzę i dżinsy i poszedłem się przejść.
Gdy tak przechadzałem się po korytarzach, spotkałem McGonagall a ona nalegała na jak najszybszą rozmowę.
Zgodziłem się.
Zabrała mnie do swojego gabinetu.
             - No więc o czym chciałaby pani profesor ze mną porozmawiać? - zapytałem siadając na krześle przy biurku Minerwy
             - O twoim stanie Remusie.
Twoi przyjaciele donoszą mi że nie najlepiej z tobą. Co się dzieje?- zapytała , a jej głos był miły jak jeszcze nigdy.
            - Nic takiego , jest w porządku.
            - Remus - ciężko westchnęła - Posłuchaj , przepraszam że to powiem ale nie mogę tego słuchać. Znam raczej cała prawdę. Więc powiedz mi o co chodzi.
            - Nawet wie pani o sytuacji z wczoraj?
             - Tak, panna Evans na prawdę była zaniepokojona twoim stanem , gdy mi opowiadała o tym ,płakała.

***

Dalsze rozmowy brzmiały trochę tak samo.
W końcu Minerwa zaczęła mi mówić o czymś co planowali zrobić z Dyrektorem od jakiegoś roku.
Czyli zatrudnić jakiegoś psychologa terapeutę czy innego czegoś co pomaga w leczeniu zdrowia psychicznego.
Mają już kandydatkę , ale nie mieli pewności czy na pewno to robić.
Ale gdy ona usłyszała od Syriusza , James'a i Lily o moim stanie jest przekonana że to dobry pomysł.
Jakby.
Co
Ja nie chcę.
No w sumie może trochę chcę....
Chcę już się nie czuć jak pizda, jak grubas , jak debil , jak beksa , jak coś co ledwo żyje.
Okej. Chcę zacząć działać. 

             - Daj mi do jutra znać czy chcesz....to twoja decyzja i ja nie mogę cię do tego zmusić Remusie.- powiedziała spokojnie uśmiechając się do mnie
             - Zgadzam się. Chcę podjąć działanie.
Nastał moment ciszy.
             - Panie Lupin z każdym dniem pan mnie jeszcze bardziej zaskakuje. Porozmawiam z Dyrektorem i w następnym tygodniu pewnie przyjedzie. A teraz już idź , korzystaj z życia.

No więc poszedłem.
Poszedłem się przejść

***

Wracałem już po spacerze do zamku. W przejściu zobaczyłem Lily nerwowo się rozglądającą.
Popatrzyła na mnie i się trochę uspokoiła. Podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
              - Remus! Gdzie ty byłeś- Lily pościła mnie i stanęła przede mną. - Martwiłam się!
             - Czemu mówiłaś o moim ,,stanie" McGonagall? - nie to że nie byłem zdenerwowany , ale byłem
            - Em...Remus jak już chcesz o tym gadać to nie tu...i nie tylko ze mną. Chłopaków też to dotyczy. - była trochę przejęta ale starała się to ukryć. Ciekawie.

Poszliśmy do mojego i Syriusza i James'a pokoju. Wszyscy byli przejęci. Boże jak ja ich w tamtym momencie nienawidziłem.
Zaczęły się wyjaśnienia.
Że to nie tak jak myślę , że potrzebowali pomocy , że nie wiedzieli jak pomóc , że JA potrzebowałem według nich pomocy.
Siedziałem na swoim łóżku patrząc jak Lily ma łzy w oczach, Syriusz patrzy się na mnie i próbuje zrozumieć co sobie myślę, James'a który wszystko mi na spokojnie wszystko wyjaśnia.
Nagle im przerwałem.
               - McGonagall chce mnie wysłać na terapię.
Wszyscy popatrzyli po sobie.
               - To chyba dobrze , co nie? Przecież chcesz już być w normie? - powiedział Syriusz.

Dobra zastanówmy się jeszcze raz. Czy ja tego chcę?
Patrzyłem na swoje buty i chwilę później w moich oczach pojawiły się łzy.
O kurwa.
Nienienie proszę nie teraz. Nie teraz. Nie przy nich. Nie mogę teraz przy nich płakać.
Zacząłem się trząść.
W tym momencie pomyślałem sobie: dobra , chuj najwyżej znowu będzie TO.
Zacząłem płakać.

Reszty dnia nie chce opisywać.

13.0975r.

No więc poniedziałek
Każdy nienawidzi poniedziałków
Bo są do dupy
Przynajmniej nie tylko ja taki jestem

Ale co tu więcej opisywać normalny dzień ucznia Hogwartu.
Ale jeszcze po lekcjach poszedłem do gabinetu McGonagall.
Zapukałem i usłyszałem ,,wejść"
No więc wszedłem
             - Dzień dobry pani profesor
            - Dzień dobry Remusie , coś się stało? - zapytała a jej głos był bardzo miły
           - Ja.....ja nie jestem pewny co do tej decyzji z wczoraj
          - Coś się zmieniło?
          - Nie, to znaczy tak.....nie wiem już...
          - Posłuchaj Remus, ja już wszystko z dyrektorem ustaliłam i psycholog będzie tu w następnym tygodniu. Zobaczysz czy będzie ci odpowiadać i tym podobne. Nie zniechęcaj się na starcie. - położyła rękę na moim ramieniu- Wierzę w ciebie Remus, dasz radę.

Wspominałem że Minerwa to najlepsza nauczycielka w Hogwarcie?

Skończyło się na tym że mam przyjść na 10 w następnym tygodniu w środę.
Chcę o tym powiedzieć Lily

***

Siedziałem z Lily na kanapie w pokoju wspólnym.
Bardzo lubię spędzać z nią czas.
Ale dobra
Pora na wyznanie.

             - Lily - byłem zdenerwowany i zestresowany , szczerze już nie wiem czy mam to jej mówić
             - Tak? Coś się stało?
             - Ja....ja...
Dobra , nie ważne.
             - Remus...no dawaj , powiedz
             - No okej....więc w przyszłym tygodniu mam te spotkanie z psychologiem.
             - Remus, jestem z ciebie dumna! - krzyknęła i mnie przytuliła. Kocham ją , oczywiście jako przyjaciółkę.

14.09.75

Jest 7 rano.
Czy chce mi się wstawać z łóżka?
Nie
Czy mam na to siłę?
Nie
Więc rozwiązanie jest oczywiste.
Leżę cały dzień w łóżku , gniję i płaczę , biorę leki jakieś które sprawią że poczuje się lepiej.
Super plan
Mówiłem już że nienawidzę siebie? Nie? To już powiedziałem

Po co żyć , jak można nie.

***

Po godzinie przyszedł do mnie Syriusz
Nie mówiłem wam , ale oni (James i Syriusz) wyszli przed 7 na coś tam nawet nie wiem na co.
           - Remi? Wszystko okej? Żyjesz? - zapytał Syriusz , a ja jeszcze bardziej się schowałem w kocu.
          - Idź sobie , proszę. - mój głos załamywał się z każdym wyrazem, chciałem wtedy zostać sam. Popłakać sam. Nie lubię kiedy ktoś patrzy na mnie jak płaczę.
                  - Czy wszystko dobrze? - zapytał siadając obok mnie i zaczął głaskać mnie po głowie
                  - Syriusz proszę zostaw mnie....Jest okej. Muszę tylko trochę odpocząć. Jest okej , jest okej - z każdym okej coraz więcej łez mi napływało do oczu. Jak miło.
              - Remi, ja się martwię , wszyscy się martwią. Wyłaź z pod tego koca i chodź na zajęcia.
             - Nie mam siły. Nie mogę. Przepraszam - Jestem do dupy , do dupy. Nic nie potrafię dobrze zrobić. Nawet kurwa wstać z łóżka o odpowiedniej godzinie. Jestem gównem. I w tej chwili z moich oczu zaczęły wypływać łzy , co oczywiście zauważył.
            - Remi , czy ty płaczesz? Powiedz co jest. Pomogę ci.
            - Po prostu..... przepraszam że jestem taką pizdą , przepraszam że jestem do dupy , przepraszam że do niczego się nie nadaję.
           - Remus, ty nie jesteś taki. Jesteś super taki jaki jesteś. - powiedział po czym mocno mnie przytulił.

Ten dzień staje się coraz bardziej dziwny.

••••••••••••••••••••∆••••••••••••••••••••••
1045 słów
Dziękuję za poświęcony czas i trzymajcie się ciepło

Kwiaty Czarnej Róży ~Wolfstar~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz