~18~ "Kurwa ile można. Wychodzę."

129 8 0
                                    

30.03.76r.

Jeszcze kilka dni.
Zostało tylko kilka dni i wychodzę z tego piwrdolnika.
Gdybym miał porównać mój stan z przed przyjazdu tu , a teraz to chyba nie różnicy. Ja przynajmniej odczułem tylko przybycie wagi. Nie kręci mi się często w głowie, nie mdleję ( aż tak często), odzyskałem apetyt. Nie jest źle.
Nie mogę się już doczekać wyjścia. Czytam te same książki w kółko, tak samo z puzzlami z świetlicy.
Jakbym miał ocenić też mojego terapeutę w skali 1-10. Byłby mocną 7. No sorry gościu rzucał takimi tekstami, że chciałem wziąć dużą garść swoich leków.
Tęsknię za moimi przyjaciółmi. Dawno ich nie widziałem. W odwiedziny przychodził tylko Black, a inni tylko raz, na początku marca. Poszliśmy wtedy do parku i przegadaliśmy cały dzień. Było świetnie.
Ale szczerze będę tęsknić za Darcy. W międzyczasie bardzo się zrzyliśmy ze sobą. Wyszła ze szpitala tydzień temu. Na pożegnanie dała mi swój adres i książkę. Jej ulubioną książkę.
Zdążyłem już ją przeczytać. Nawet zostawiła mała notkę na końcu.

Było świetnie Lupin
Musimy to kiedyś powtórzyć
Oczywiście nie w szpitalu
Dziękuję, że dotrzymałeś mi towarzystwa.
~Darcy

Minęło trochę czasu i zdążyłem się przyzwyczaić do samotności.
Mimo tego cały czas nie daje mi spokoju ten krukon. Kim on w ogóle jest? Może przesądzam. Pewnie jestem za bardzo zazdrosny.
W jednym z listów od Marlen dowiedziałem się, że chodzi z Mary. Czyli jednak znalazła sobie kogoś. Wiedziałem, że tak będzie, to bardzo miła i sympatyczna dziewczyna.
Muszę go poznać i zrozumieć czemu jest aż tak lubiany.

01.04.76r.

Dzisiaj ważenie. No zobaczymy jaka tłustą świnia się stałem przez te miesiące.
Wychodzę za 5 dni. Na chuja Merlina jak ja się nie mogę doczekać.

            - Wiesz co robić. - powiedziała pielęgniarka gdy wszedłem do jej małego "gabinetu". Wszedłem na wagę. Waga wskazuje  48 kilogramów. Nie doszedłem do wagi docelowej, ale było blisko. Zapisała coś na kartce i kazała wyjść i pójść do pokoju.

Czuje że jest coraz lepiej.

05.04.76r.

Nie mogę.
Nie mogę wytrzymać.
Chcę kurwa wyskoczyć z okna i być w Hogwarcie, ale nie mogę.
Został tylko jeden dzień.

06.04.76r.

Nareszcie.
Jest 8 rano.
Po raz ostatni jem tu śniadanie i biorę leki.
Czuje się tak jak dawno się nie czułem.
Pielęgniarka zapytała czemu się tak szczerze. To chyba jasne.
Mam dość tego miejsca. Chcę już być przy innych.

***

Czekam na Dropsa i psycholożkę na korytarzu. Siedzę na tej samej ławce co te kilka miesięcy temu.
Z gabinetu wychodzi Dumbledore.
            - Dropsa? - zaoferował wyciągając do mnie rękę z pudełkiem pełnym cukierków.
A co mi tam.
            - Dziękuję. - mówię i biorę dropsa do buzi. Nie dyrektora oczywiście, dropsa cytrynowego.
            - Jak było? - pyta
            - Znośnie.
            - Cieszysz się, że wracasz?
            - Tak, nawet bardzo.
            - Bardzo się cieszę. Niestety nie az tak jak Pan Black. Wypytywał mnie prawie codziennie. To bardzo dobry przyjaciel. Doceń go.
            - Bardzo go doceniam. Jest świetny. A jak reszta?
            - Nikt więcej nie przychodził do mnie pytać się o ciebie. Przykro mi.
            - Oh.... rozumiem. - to przecież nic nie oznacza, prawda? Prawda?
            - Możemy już iść. - powiedziała Psycholożka wychodząc z gabinetu.

***

Jesteśmy. Jesteśmy w Hogsmeade. Na stacji w Hogsmeade. Nie mogę uwierzyć jak bardzo tęskniłem za tym widokiem.
Nagle zauważam grupę ludzi, która się wydurnia i coś krzyczy. Zaraz....To moja grupa ludzi!
Któryś z nich krzyczy moje imię. To chyba James. Wszyscy biegną w moja stronę po czym skaczą na mnie i mocno ściskają. Po kilku minutach puszczają, a ja mogę odetchnąć. Są tu wszyscy. Mary, Marlen, Syriusz, James,Dorcas, Lily i....no właśnie. Ten krukon. Stoi kilka metrów od nas i śmieje się z całej sytuacji.
Podchodzi do mnie i wystawia rękę na powitanie. Jest podobnego wzrostu co ja. Ma zielone oczy i brązowe wlosy.
             - Jestem Aleks. Dużo o tobie słyszałem Remus. - podaje mu dłoń.
             - Ja o tobie trochę mniej. - mówię nadal trzymając jego rękę.
             - Szkoda. Jeżeli byś chciał się lepiej poznać to nie musisz pytać. - puszcza moją dłoń i idzie w stronę Mary. Widać że jest z nim szczęśliwa. Wszyscy są teraz szczęśliwi. Ja chyba najbardziej.
Podchodzi do mnie Syriusz, a w sumie to podbiega, unosi mnie w powietrzu i kręci przy tym śmiejąc się w swój Syriuszowy sposób. Kurwa jak ja go kocham.
Po kilkunastu obrotach odstawia mnie delikatnie na ziemię i składa na moich ustach delikatny, a jakże intensywny pocałunek. Czuć że tęsknił. Ja też tęskniłem.

***

Siedzimy w pokoju wspólnym na kanapach i gadamy. O wszystkim i o niczym. Pijemy, to znaczy ja nie pije, wszyscy inni tak.
               - No i właśnie wtedy Rogacz zrzygał się na łóżko Dorcas. Jezu ale potem jebało. - Marlen opowiada właśnie o jeden z imprez. - A Syriusz w tym czasie-
             - Mar! - krzyknął wkurzony Rogacz, a Syriusz spuścił głowę. Co jest...
            - Co zrobił Syriusz? - zapytałem, a wszyscy siedzieli cicho patrząc po sobie. - Co zrobił Syriusz? No weźcie przecież nikogo nie zabił, co nie?
Cisza. Czyli kogoś zabił.
            - Lepiej będzie jak Syriusz powie ci to na osobności. - powiedziała Lily. Syriusz wstał. Widziałem w jego oczach łzy, które jeszcze nie zdążyły się wydostać. Co do kurwy....Co się cholera działo.....
Idziemy w ciszy do naszego dormitorium. Syriusz zamyka drzwi zaklęciem i przez kolejne sekundy nie jest w stanie na mnie spojrzeć.

             - Syriusz? Kochanie, co się dzieje? - podszedłem do niego i położyłem ręce na jego barki. - Co się stało?
Zobaczyłem jak po jego policzkach spływa jedna, drugą, trzecia, czwarta łza. Nie był w stanie nic powiedzieć. Co raz bardziej się bałem.
W końcu wydusił coś z siebie:
              - Po pierwsze przepraszam. Po drugie to nie było specjalnie. Po trzecie byłem pijany. - mówił ochrypłym głosem od płaczu.
              - Nie rozumiem....- powiedziałem jeszcze bardziej się martwiąc.
              - Przespałem się z taką jedną Krukonką....To była tylko jedna akcja! Przysięgam! - Moje serce stanęło. Z motylków w brzuchu zrobiły się trupy, a moja mina nie wyrażała żadnej emocji. Puściłem go i nie dowierzałem. Czy on serio to zrobił? Moje oczy zalewa ocean łez.
             - Wiesz, że bym cię nie zdradził, Luniu....- próbował do mnie podejść, ja się cofnąłem, aby dać mu do zrozumienia, że nie chce aby się do mnie zbliżał.

Podchodzę do drzwi i szarpie za klamkę.
  
          - Wypuść mnie - mówię przez zęby.
         - Remus, pozwól mi dokończyć....
          - Wypuść mnie do cholery! - krzyczę, a Syriusz otwiera drzwi.
Wybiegam z dormitorium, pokoju wspólnego, a z moich oczu wylewają się hektolitry łez.
        Co ja mam zrobić?

••••••••••••••••••••••••••∆•••••••••••••••••••••••••••
1023 słowa

No trochę się dzieje, co nie?
Ogólnie to wiem że jest środa
Ale nie mogłam dodać Hard Boy ( też o Wolfstar) wczoraj to dziś dostajecie 2 w 1

Przypominam jak zawsze nowe rozdziały pojawiają się w czwartki.
Dziękuję to tyle
         
   

Kwiaty Czarnej Róży ~Wolfstar~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz