~19~ "Czemu to tak boli?"

152 7 3
                                    

06.04.76r.

Siedzę na błoniach.
Jest w cholerę zimno.
Ale co zrobić.
Siedzę na moście i płacze. Czemu on to zrobił? Jakby wiem, że pijani ludzie są w stanie robić dziwne rzeczy, ale że aż tak?
Jestem zły na Blacka, chociaż to nie jest aż tak jego wina. Z każdym momentem coraz bardziej kłócę się sam ze sobą.
Trzeba się uspokoić i wrócić, bo zamarznę tu na śmierć.
Nagle słyszę skrzyp, taki sam jaki wydałem ja gdy wchodziłem na pomost.
Patrzę w stronę skrzypu.
              - Remus? - zapytał głos. Wiem już kogo to głos.
              - Aleks, proszę nie teraz....- mówię cichym i zapłakanym głosem.
Aleks podchodzi do mnie i zarzuca mi koc na plecy.
              - Ty tu nie przyszedłeś do mnie, prawda? - zapytałem owijając koc w okół siebie.
              - Tu mnie masz- Aleks usiadł koło mnie, a w rękach trzymał duży kubek z herbatą. - Lubię tu przychodzić. Teraz, jest tu cicho i można myśleć na głos.
               - Dzięki za koc...
               - Nie ma sprawy. Przepraszam, że tak spytam, ale co się działo w pokoju gdy rozmawialiście? I o czym? Syriusz wyglądał jakby mu matkę zabili.
                - Wtedy to by skakał z radości. - Aleks parsknął śmiechem.
                - Mogę liczyć na odpowiedź?
                - Syriusz mnie zdradził... był pijany, ale jednak....
                 - Oh....
                - Nikt ci nie mówił o tym?
                - Spotykam się z Mary od około miesiąca, nie znam waszych wszystkich sekretów. Przepraszam, że spytałem. Jak się czujesz?
                 - Bywało gorzej. - wytarłem nadgarstkiem łzy, które zatrzymały się na moich policzkach. Dzięki temu kocu było mi ciepłej o wiele ciepłej. Dzięki Aleks.
                 - Czemu byłeś w szpitalu? Pytałem się chyba każdego, ale mówili, że nie mogą powiedzieć.
                 - Mam anoreksję i epizod depresyjny. Nic wielkiego. Teraz jest już lepiej. Dostałem odpowiednie leki i pomoc. Tęskniłem za Syriuszem. A ta jebana prostytutka tak po prostu mnie zdradziła. - w ostatnim zdaniu załamał mi się głos. Schowałem twarz w dłoniach i zacząłem cicho szlochać. Aleks objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Oparłem swoją głowę na jego ramieniu i siedzieliśmy tak kilka może kilkanaście minu. Chyba potrzebowałem takiej bliskości.
Dał mi nawet spróbować jego fenomenalnej herbaty. Cukrzycy prawie dostałem. To coś było tak słodkie, że można było zęby stracić. Gdy narzekałem na to świństwo, on śmiał się ze mnie w najlepsze. To był szczery śmiech. Miły dla ucha.

               - Ja już wracam. Jest coraz zimniej. - powiedziałem wstając z miejsca. - Będziesz jeszcze tu siedział?
                - Nie, też już pójdę. - wstał i razem poszliśmy w stronę zamku.
Gdy weszliśmy do środka oddałem Aleksowi koc. W sumie to chciałem go oddać, ale Aleks mówił żebym go sobie zatrzymał bo w dormitorium ma 1000 podobnych.
Więc tak właśnie po nocy szedłem do dormitorium opatulony kocem.
Gdy wszedłem do pokoju, Łapa spał, a obok niego siedział James.
               - Hej Remus, gdzie byłeś? - zapytał i podszedł do mnie.
                - Na błoniach. Musiałem pomyśleć....
               - Rozumiem. Ale przebaczysz Syriuszowi co nie?
               - Nie. Tak. Nie wiem....to...zbyt skomplikowane. Nie wiem jak mam się nawet teraz zachować. - James popatrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
                - Zależy mu na tobie. Zapamiętaj to, ja idę spać.

07.04.76r.

Nie przespałem całej nocy. Czuje się jak trup. Gdy się obudziłem nikogo już nie było. Jest sobota, wyszli do Hogsmead.
Gdy próbowałem ogarnąć w co się ubiorę usłyszałem pukanie do drzwi. Odpowiedziałem głośnym proszę.
Do pokoju weszła zapłakana Marlen.
            - Co się stało? Mar?
            - Tara jebana puszczalska lambadziara przeleciała jakiegoś ślizgona i do tego od razu po tym ze mną zerwała! Głupia szmata. - Marlen wytarła nadgarstkiem łzy z policzka. - Jak można być taką.....taką....Remus pomóż.
            - Dziwką?
            - Dziwką! Nawet mnie nie przeprosiła! Tylko nara zamrażara teraz umawiam się z tym przychlastem. - Mar usiadła pod drzwiami kuląc się i chowając twarz w dłoniach. Po chwili słychać było jak szlocha.
Ja oczywiście jako super duper przyjaciel usiadłem koło niej i objąłem ją ramieniem.
             - Czy ona mnie w ogóle kochała? Czy robiła to też z innymi? Czemu jestem taka głupia!?
             - Chcesz herbaty?
             - Tak...
             - To wstawaj moja singielko ze złamanym sercem i idziemy do kuchni. Tylko może najpierw się ogarnę.

***

Do końca dnia byłem przy Marlen. Próbowałem w jakiś sposób ją pocieszyć lub zabawić. A wieczorem usiedliśmy w pokoju wspólnym gdzieś w ustronnym miejscu i piliśmy wino, które Marlen zajebała jednemu 7 klasisty.
Śmialismy się jak nigdy wcześniej, obgadywalismy wszystkich po kolei i nie było nam aż tak źle.
Można powiedzieć że było zajebiście.
Wreszcie temat przeszedł na Syriusza.
              - A ty też masz rozbite serduszko, tak jak ja. Przynajmniej ciebie ten ktoś nadal kocha. - Wzięła łyk, a ja zastanawiałem się nad odpowiedzią.
              - Sam nie wiem co o tym myśleć. Czy mam mu przebaczyć? Ale przecież mnie zdradził. Ale nieświadomie. A może świadomie? Może on mnie już nie kocha? - patrzyłem się w czerwony trunek, jak w jakąś wyrocznię.
              - Gościu, nawet nie wiesz jak wczoraj zareagował Syriusz. Wiesz jak on beczał? Chyba drugi raz w życiu widziałam taki widok.
               - Warto wiedzieć.
              - On już biegł za tobą, ale James go zatrzymał. Tak go złapał w pasie i o mój Merlinie jak on krzyczał. Nadal mnie uszy bolą.
                - Dar-znaczy Marlen, mam pytanie.
                - Oooo najpierw mi powiedz z kim ty mnie kurwa pomyliłeś. No dawaj.
               - Darcy to moja przyjaciółka ze szpitala. Zadowolona?
               - Nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz zadaj te swoje pytanie.
               - Czy wolisz mnie czy Aleksa w grupie? - zadałem to pytanie. Strasznie mnie dręczyło. Spodziewałem się jaka będzie odpowiedź, ale i tak czekałem.
                - Czy ciebie totalnie popierdoliło? Oczywiście, że ciebie. Jesteś jedyny w swoim rodzaju. Jesteś zajebisty. Faktycznie Aleks jest fajny, ale nie tak zajebisty jak ty. Nie zadawaj więcej takich głupich pytań. - takiej odpowiedzi się nie spodziewałem.
               - Jaki jest dla ciebie?
               - Remus....- cicho westchnęła i kontynuowała - jeśli serio chcesz wiedzieć to jest dla mnie zwyczajnie miły, jak dla wszystkich. A co? Zazdrosny jesteś?
               - Pfff nie przesadzaj.....no dobra trochę.
               - Gościu odpuść sobie, serio. Aleks nigdy cię nie zastąpi ani nic. Nie pozwolę.
       
             - Dzięki Marlen, za wszystko. Jesteś wspaniałą osobą.



•••••••••••••••••••••••••••∆••••••••••••••••••••••••••
950 słów

I'm so sorry że taki krótki
Postaram się robić dłuższe materiały
I trzeba to powiedzieć
Niedługo kończymy
Nie wiem jeszcze do końca kiedy
Ale powoli kończymy.
Aleeee nie tak dawno zaczęłam pisać nowe Wolfstar więc jeśli ktoś jeszcze nie widział to polecam zajrzeć
,,Hard Boy"

To tyle
Bayooo

Kwiaty Czarnej Róży ~Wolfstar~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz