~9~ ,, Czyli.... jesteśmy razem?"

262 11 13
                                    

Patrzyliśmy na siebie jakby to co robimy nie było prawdą.
            - Czyli....teraz jesteśmy razem? Czy mnie tylko nabierasz? - zapytał Syriusz, a ja się zaśmiałem głaszcząc jego policzek.
            - Jak chcesz możemy być razem. Mi to Baaaaardzo pasuje
           - To dobrze.

05.11.75r.

1:33
Wczoraj było niesamowiście. Jak się cieszę że on jednak....on jednak mnie kocha. I on przyznał się pierwszy. O JEZU TE WYZNANIE BYŁO DZIWNE.
Ale jakie potrzebne. Czuję się o wiele lepiej.
Ale teraz pytanie.
Skoro czuję się lepiej , to czemu nie śpię o tej bezbożnej godzinie? Czytam. I tak moje wory pod oczami nie zrobią się większe.
Usłyszałem jakiś mamrot od łóżka Blacka. Czy teraz mogę go nazywać moim chłopakiem? Chyba tak. Ale dziwnie.
           - Remus? Idź spać jest po pierwszej.
           - Zaraz , jeszcze chwile.
           - Za chwilę to ci tą książkę wyjebie przez okno. I tak wyglądasz już jak trup. Idź.Kurwa.Spać
          - Jak miło mnie komplementujesz kochanie. Musisz mnie zmusić.
          - Idź spać.
Po tym już nie usłyszałem żadnych głosów.

***

3:45
Próbuje zasnąć ,ale bez skutku. A może....no w sumie to mój chłopak.
Podszedłem do łóżka Syriusza i lekko go szturchnąłem.
             - Co? Remus? Czemu nie śpisz? Idź spać bo ci nogi z dupy powyrywam.
            - No ja w tej sprawie....mogę spać z tobą?
            - No jasne słonko.Wskakuj.
Po chwili leżałem tuż obok Syriusza , który obejmował moją talię.
Zmęczenie nie przyszło, ale za to było przyjemnie.

***

5:43

Ja nadal nie śpię.
I nadal jest przyjemnie.
Syriusz się wybudził i usiadł nadal trzymając rękę na moim boku.
          - Śpisz?
          - Nie - odwróciłem się do niego z małym uśmiechem
          - Na Merlina!? Ty w ogóle spałeś? Dobrze się czujesz? Może jesteś chory?
          - Chory na głowę. Nic mi nie jest. Nie przejmuj się aż tak. - Syri jeszcze przez chwilę na mnie patrzył
          - Wyglądasz jakbyś był chory. Blada cera, opuchnięte oczy, zmęczenie. Mogę dalej wymieniać. - jak to mówił to zaczął sprawdzać czy na pewno nie mam gorączki i bawić się moimi włosami.
          - Wszystko jest okej Syri. Może i nie wygląda , ale jest. - Na moją wypowiedź zrobił tylko smutny grymas na twarzy. - A co chcesz się pobawić w pacjenta i lekarza? Kręci cię to? - zapytałem przybliżając się do Łapy. Nasze nosy praktycznie się stykały , a ja nadal mogłem zobaczyć jak się rumieni.
            - A ciebie? - zaśmiał się Łapa i pocałował mnie w czoło.
            - Wolę inne rzeczy.
            - Zapamiętam to sobie.

***

Siedziałem w pokoju wspólnym i czytałem. Nadchodzi pora kolacji. Patrzę na zegarek i momentalnie się spinam.
Zaraz tu przyjdą....
Będą chcieli wcisnąć we mnie kolejne jedzenie
A ja nawet nie będę miał możliwości zwrócenia tego.
James powiedział że teraz z Syriuszem będą mnie pilnowali.
Błagam niech to się skończy.
Może się gdzieś schowam?
Znajdą mnie , mają mapę.
Świetnie.

No to pozostało mi tylko czekać na to aż przyjdą i zabiorą mnie tam.
Mówiłem że mam siebie dość?

08.11.75r.

Przez te kilka dni nic takiego się nie wydarzyło normalne rzeczy terapia , zajęcia itp. A przynajmniej tak myślę. Nie wiem. U mnie było normalnie.
Jest po 4:00 a ja dzisiaj nie zmrużyłem oka ani na minutę.
Siedziałem na parapecie obserwując gwiazdy.
         - Idź spać
         - Na Merlina! Syriusz! Prawie spadłem z tego parapetu! - przestraszył mnie, no tym razem mu się udało.
         - Idź spać. Jest dopiero po 4:00 w sobotę. Chyba że.....Ty w ogóle spałeś?
         - A zgadnij. Chciałem wziąć jedną z tych tabletek co mi dałeś , ale się skończyły.
         - Remus.....w sprawie tych tabletek....
         - Masz więcej?
         - To nie są tabletki na sen...
         - To na co niby?
         - Na początku : proszę nie zabij mnie , ja chciałem tylko coś sprawdzić z Rogaczem. - Przewróciłem oczami. Co niby to było? Przecież dawało rezultaty.- To tabletki na apetyt.

Że co.
Nie....
Czemu?
           - Czemu? Czemu mi je dałeś? Czemu nie powiedziałeś wprost? - byłem zmieszany
            - Słonko.... Przepraszam. Razem z Jamesem zauważyliśmy że coś jest nie tak. Chcieliśmy sprawdzić czy to z przyczyn fizycznych nie jesz. Gdy nie poskutkowało zaczęliśmy się martwić. Przepraszam. - wyglądał jak zbity pies więc postanowiłem już go nie męczyć.
             - No dobrze. Wiem że chcecie pomagać, ale ja nie potrzebuję pomocy. Daje sobie radę sam.
             - Ile ważysz? - zapytał , a ja się spiąłem. No faktycznie ważyłem się 2dni temu.
             - A po co ci to?
             - Czekam na odpowiedź.
             - 40 kg
             - Remus....to jest waga 12-latki , a nie 15-latniego chłopaka. No dobra. Co byś dziś zjadł gdyby nie my?
             - Nie wiem. Może trochę obiadu.
             - Luniu....
              - Tęskniłem za tym.
              - Za czym?
              - Jak mnie nazywasz Lunio.
              - Chodź spać. Wyglądasz jak trup.
              - Chwilę jeszcze posiedzę. - za to zostałem zaciągnięty z parapetu i teraz siedziałem w ramionach Łapy ,,na pannę młodą".
               -Jaki ty lekki jesteś! - Czy ja jestem lekki?
               - Odstaw mnie na ziemię Łapo.
               - Nie ma takiej opcji , będziesz spać ze mną.

I tak skończyłem śpiąc z Syriuszem. ,, Śpiąc" on spał, ja nie.

***

Wyjście do Hogsmeade.
Dzisiaj jest akurat zimno, ale decyduje się iść, bo James i Syriusz też idą. Nie chcę zostać sam w dormitorium , jeszcze coś głupiego zrobię.
James gdy wychodziłem z łazienki skomentował że wyglądam jak cień cienia. Fajnie słyszeć. Może i nie śpię od kilku dni i co z tego? Nie czuję się zmęczony. Brakuje mi kawy, w Hogwarcie gdybym spożywał tyle tego ile w te wakacje Syriusz dawno wypierdoliłby mój kubek i pudełko z kawą za okno.
To miło że się o mnie martwi , ale niepotrzebnie. Gdybym był sam, żyłbym dalej. I byłoby normalnie. A może nie?

***

Szliśmy razem we trójkę. James gadał o czymś z Syriuszem , a ja słuchałem.
Gdy już doszliśmy najpierw odwiedziliśmy sklep ze słodyczami. Chłopacy kupili tego mnóstwo. Ja nic nie wziąłem, nie chciałem. Już nawet odechciało mi się jeść czekoladę. A przecież  rok temu dałbym zabić za nią.
Co się ze mną dzieje?
Nie jestem pewien.
             - Wszystko okej Luniu? - zapytał Syriusz łapiąc moją rękę.
             - Tak , Wszystko okej. - Łapa chyba mi nie uwierzył. Zrobił jakiś grymas i obrażony wyszedł ze sklepu , a za nim ja i James.

***

Później chodziliśmy jeszcze po całej wiosce. Syriusz co raz się pytał czy wszystko jest w porządku, odpowiadałem że tak. No no w sumie nie było źle, aleeee nie było też dobrze.
Powiedzmy że stoję tak po środku. To dobrze , co nie?
Co nie?

09.11.75r.

Jest 2:43
Rozmyślam o wszystkim i o niczym. Czuję że w jakiś sposób uraziłem Syriusza i dlatego jest na mnie zły.
Te myśli tak bardzo dręczyły moją głowę że już nie wytrzymałem. Musiałem ponieść konsekwencje.
Poszedłem do łazienki.
W moich ręcznikach znajdowała się żyletka. Nie chciałem używać do tego czarów , to zbyt proste i jakby chcieli mogliby udowodnić mi że komuś robiłem krzywdę.
Podwinąłem rękawy w bluzie.
Nadal widać tamte blizny. Nie obchodzi mnie to.
Robię więcej. Mocniej.

O tak.
Jest lepiej.
Teraz chowamy to i idziemy na parapet.

•••••••••••••••••••••∆•••••••••••••••••••••
1080 słów

Nie mogę
Wyczekujcie kolejnego rozdziału.
Pojawiają się co tydzień w czwartek.

Kwiaty Czarnej Róży ~Wolfstar~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz