Rozdział 7

63 6 2
                                    


Y/n pov.





Obudziłam się, słysząc poranny śpiew ptaków. Otworzyłam oczy, by ujrzeć rozświetlony przez promienie słoneczne pokój.

Ostrożnie przewróciłam się na drugi bok, by zobaczyć, że nie ma obok mojego męża. Byłam trochę zaskoczona, bo zazwyczaj to ja wstawałam jako pierwsza.

Y/n: Kochanie? - zawołałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.

Nie dostałam żadnej odpowiedzi.

Powoli wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Zauważyłam leżący na biurku list. Wzięłam go do rąk i zaczęłam czytać...













Kochanie




     Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo cię ranię, ale nie mam innego wyboru.
     Kocham ciebie i Michaela, najmocniej na świecie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś wam się stało, z mojej winy. Sama widziałaś, co się wydarzyło wczoraj. Zanim zdążę się wybudzić, jest już za późno. Boję się, że pewnego dnia wybudzę się, mając waszą krew na rękach. Nie chcę was narażać. Dlatego, choć jest to dla mnie niezwykle trudne i bolesne, odchodzę. Do czasu, kiedy nauczę się nad tym panować, nie powinienem być wśród was. Nie zostawiam was na zawsze. Nie potrafię bez was żyć. To rozłąka tylko na chwilę. Mam nadzieję, że jak najkrócej. Nie szukajcie mnie. Gdy będę gotowy, sam wrócę i znów będzie jak dawniej.
     Dbajcie o siebie i uważajcie.





Pamiętajcie, że bardzo was kocham

Ranboo













Z moich oczu, momentalnie wypłynęło mnóstwo łez, które kapały na list. Czułam, jakby moje serce pękło i rozsypało się na milion kawałków.

Przecież nam obiecał.

Drzwi do sypialni uchyliły się i do środka wszedł Michael. Zobaczył mnie, płaczącą z listem w dłoni i od razu do mnie podszedł.

Mch: Dlaczego płaczesz mamusiu? Gdzie jest tata? Nie przyszedł dziś, żeby mnie obudzić.

Uklęknęłam przed nim, wciąż pozwalając łzom wypływać z moich oczu.

Y/n: Tatuś ... On ... odszedł - ostatnie słowo powiedziałam szeptem.

Mały otworzył szerzej swoje szaroniebieskie oko, w którym również pojawiły się łzy.

Mch: Tatuś nas ... zostawił?

Nie potrafiąc się już dłużej kontrolować, przytuliłam piglina do siebie i wybuchłam głośnym płaczem. Krótko po tym, Michael również przestał powstrzymywać łzy.

Y/n: N-napisa-ał w ty-ym liśc-cie, że t-to ty-ylko-o n-a j-a-akiś cza-as.

Mch: A-ale o-obie-e-ecał, ż-że na-as ni-nigdy-y ni-e zosta-a-wi.

Płacz piglina sprawiał, że jeszcze bardziej chciało mi się płakać.

Sądziłam, że nas nie zostawi.

Sądziłam, że nie popełni znowu tego błędu.

Sądziłam, że pozwoli sobie pomóc...













Let me help you again (Sequel "Let me help you")Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz