3 miesiące później...Ranboo pov.
W nocy, obudziły mnie niespokojne ruchy i ciężki oddech po drugiej stronie łóżka. Otworzyłem oczy i obróciłem się powoli. Zobaczyłem, że moja żona ciężko i niespokojnie oddycha, a na jej trochę spoconej twarzy, malował się grymas bólu.
Od razu podniosłem się do pozycji siedzącej i zaświeciłem lampkę nocną.
R: Co się dzieje kochanie? - zapytałem przejęty jej stanem.
Popatrzyła na mnie, a sekundę później skrzywiła się z bólu.
Y/n: Chyba ... Chyba się zaczęło.
Otworzyłem szerzej oczy i przez chwilę byłem sparaliżowany, przez tę informację. Y/n znowu jęknęła z bólu, a ja przywołałem się do porządku.
R: Spokojnie ... Będzie dobrze ... Pamiętaj żeby oddychać. Pamiętasz? Wdech i wydech - ująłem jej dłoń w swoją i powtarzałem jej o oddychaniu.
Wzięła kilka wdechów, ale sekundę później, znów jęknęła z bólu. Tym razem o wiele głośniej.
R: Nie ruszaj się. Pójdę po Philzę - powiedziałem, schodząc z łóżka i zakładając kapcie.
W tym momencie, do pokoju wbiegł Michael. Przytulał do siebie swoją pluszową kaczkę, a na jego twarzy, widać było zmartwienie.
Mch: Co się dzieje? Mamusiu, źle się czujesz? Co się dzieje z mamusią tatusiu? - przejęty zadawał okropnie dużo pytań.
R: Spokojnie Michael. Twoja młodsza siostrzyczka lub braciszek właśnie się rodzi. Zostań tutaj z mamusią. Ja sprowadzę Phila - powiedziałem, podchodząc do niego i klękając przed nim, położyłem dłonie na jego ramionach.
Mch: Czy mamusię to boli? - zapytał, gdy kolejny jęk, a teraz właściwie krzyk, wydobył się z ust mojej żony.
R: Tak. Bardzo ją to boli, ale to jest normalne. Zostań z nią tutaj i ją uspokajaj. Wrócę tak szybko, jak się tylko da.
Mały kiwnął głową na znak zrozumienia, po czym podbiegł do swojej mamy i ujmując jej dłoń w swoją powtarzał jej, że wszystko będzie dobrze i żeby pamiętała o oddychaniu.
Ja natomiast, założyłem na siebie szlafrok i nawet nie zwracając uwagi na dość chłodną temperaturę na zewnątrz, wybiegłem z domu i ile sił w nogach, pobiegłem przez las w stronę miasta, od czasu do czasu pomagając sobie teleportacją.
Dobiegłem w końcu do domu Phila. Chwilę zajęło mi złapanie oddechu, ale gdy już byłem w stanie oddychać w normalnym tempie, zacząłem pukać do drzwi.
Po dłuższej chwili, otworzył mi najstarszy, przecierając zaspane oczy i oświetlając moją twarz płomieniem świecy.
Ph: Ranboo? Co ty tutaj robisz o tej godzinie? Coś się stało? - zapytał, głośno przy tym ziewając.
R: Y/n...
Ph: Co z nią? - momentalnie się przebudził.
R: Rodzi!
Najstarszy słysząc to, od razu pobiegł w głąb domu, by po chwili wrócić z zapalonym lampionem.
Ph: Prowadź. Po drodze pójdziemy jeszcze po Tubbo i Techno. Przyda ci się wsparcie mentalne.
Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i szybko pobiegliśmy do domu mojego "prawie" brata.
Zapukałem do drzwi, a po chwili, otworzył nam niski brunet, za którym stanął różowowłosy.
CZYTASZ
Let me help you again (Sequel "Let me help you")
FanfictionY/n: Myślę, że nasze kłopoty znowu się pojawiły - powiedziałam, patrząc na niego z troską w oczach. Podniósł wzrok i spojrzał na mnie, ciężko przy tym wzdychając. R: Nie chcę cię w to mieszać. Zwłaszcza teraz, kiedy mam tak wiele do stracenia. Nie o...