Uwaga! Nie jest to dla czytelników o słabych nerwach czy silnych poglądach religijnych. Jeśli przez to dzieło poczujesz się urażonx to wybacz i lepiej o tym zapomnij.
Polska zmierzał zimnym korytarzem bez końca. Obrazy na ścianach przypominały mu coraz bardziej o sytuacji w jakiej się znajduje. Bardzo nie chciał znaleźć tych drzwi. Drzwi, za którymi kryło się jego potępienie. „A co jeśli mnie wyrzuci? Lub doniesie przełożonemu?" rozmyślał lekko poprawiając swój habit. Mocno zaciskał palce na różańcu trzymanym w dłoni. Wreszcie doszedł do celu. Wielkie drewniane drzwi w zimnym od kamienia korytarzu wydawały się przytłaczające. Po chwili zastanowienia zapukał. Zero odpowiedzi. „Może zapomniał? Tak będzie lepiej dla mnie, oby zapomniał" modlił się do boga. Jednak Niemcy by nigdy nie zapomniał o swoim podwładnym. On jak nikt inny zostawał mu w pamięci najdłużej. Choćby chciał nie mógł go wyrzucić ze swojej głowy.
-Tak? A szczęść boże, zapraszam do środka- powiedział łagodnym tonem. Był on ubrany w czarną sutannę z rzędem guzików. W ręce natomiast trzymał różaniec a na jego szyi wisiał krzyż.
-Szczęść boże- odpowiedział zdenerwowany chłopak. Doskonale wiedział co go czeka. Jak bóg mógłby wybaczyć mu tak ciężki grzech? Chciał to jak najszybciej z siebie wyrzucić i otrzymać pokutę. Był również gotowy na wyrzucenie z zakonu.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać mój drogi chłopcze?- jego głos wydawał się jednak kojący mimo napiętej sytuacji. No przynajmniej Polska myślał, że taka była.
Stali razem na środku małego gabinetu, w którym znajdowały się półki z licznymi książkami zapewne różnymi wersjami Biblii oraz dzieł do niej podobnych. Wielki krzyż wisiał dokładnie nad fotelem księdza przełożonego a na podłodze spoczywał wielki czerwony dywan. Niemcy dopiero zdał sobie sprawę z różnicy wzrostu jaka była między nimi. Nie ukrywał swojego zirytowania więc wydał polecenie wyższemu chłopcu.
-Usiądź proszę- sam jednak pozostawał na nogach.
Polska pośpiesznie wykonał to o co prosił go ksiądz przełożony. Mocniej zacisnął swoje palce na trzymanym różańcu czy talizmanie. Nie wiedział już czy aby na pewno jest wierzący. Miał masę pytań jakie mógłby mu zadać, jednak wiedział, że marnowanie czasu Niemcy to nie coś co chciałby w tej chwili robić. Jego przełożony nie miał czasu na jego pytania i jego ciągłe zastanawianie się nad sprawą.
-No? Nie przyszedłeś chyba tutaj się ze mną spotkać prywatnie, czyż nie? Byłoby to dosyć niepoprawne moralnie mój chłopcze- powiedział kładąc rękę na biurku, które stało przed Polską. Próbował tym zaznaczyć swoją pozycję jaką zajmował w zakonie. Miał również nadzieje, że chłopak się speszy i wreszcie przejdzie do rzeczy. Widział jego zdenerwowanie.
-Wybacz mi ojcze....bo zgrzeszyłem- wydusił z siebie.
-O, więc przyszedłeś się do mnie spowiadać? Schlebia mi to ale czy nie byłoby lepiej gdybyś zrobił to w jednym z konfesjonałów, w którym księża mają swoje dyżury?- zapytał zaczepnie Niemcy tym samym siadając na poprzednio wspomnianym biurku. Polska nawet nie śmiał na niego spojrzeć.
-Znaczy się ja--
-Ale mój drogi- przerwał mu ksiądz przełożony, opierając jedną nogę na ramieniu od fotela, na którym usiadł podwładny, a drugą kładąc na jego kolanie tak aby wreszcie na niego spojrzał-jeśli chcesz się wyspowiadać to pójdź i zrób to tak jak należy no chyba, że jest coś co chciałbyś powiedzieć tylko mnie- dokończył.
Polskę zaczynało uwierać kolano a do tego to w jaki sposób bawił się z nim starszy było nie do wytrzymania. Czuł niewyobrażalny przypływ gorąca a spodnie, które założył rano zdawały się teraz trochę za ciasne pod habitem.
-Chciałem zasięgnąć pańskiej rady- powiedział.
-Rady? Pańskiej? Polen a od kiedy my się takimi formalnościami posługujemy? Oczekiwałem raczej odpowiedzi czy jest to wreszcie wizyta prywatna czy może ktoś cię tutaj przysłał? Ale dobrze jeśli chciałeś porozmawiać do zamieniam się w słuch- podniósłszy swoją prawą rękę aby sprawdzić godzinę na zegarku postanowił zejść z biurka i usiąść na fotelu za nim. Chłopak uznał to za pozwolenie do dalszej wypowiedzi.
-Mam wątpliwości co do swojej wiary, ojcze- nie chciał odpuścić z formalności rozmowy. Wiedział, że jeśli zejdą na prywatną relację to dla niego ratunku już nie będzie.
-Tak? Wiesz, wszyscy je mamy dlatego nazywamy to wiarą. Nie rozumiem do czego ja ci jestem tutaj potrzebny- odpowiedział patrząc się w oczy chłopaka. Jego uwadze nie umknęło to w jaki sposób Polen próbuje zasłonić swoje krocze. Widać było, że biedny czuł dyskomfort.
-To znaczy, powiedziałem zbyt ogólnie. Ojcze, czuję coś czego nie powinienem- kontynuował cały czerwony z zawstydzenia.
Niemcy głęboko odetchnął. Miał dość tego w jaki sposób on przychodzi i próbuje nieświadomie przekazać coś między wierszami. Wstał i podszedł do chłopaka tym samym odwracając jego fotel w swoją stronę.
-Wstań i uklęknij przed krzesłem-wydał polecenie surowym tonem. Sam zaś zajął poprzednie miejsce Polski. Pozycja w jakiej się znajdowali była dwuznaczna. Ksiądz przełożony odpiął parę guzików swojej sutanny tak jakby nagle zaczęły mu zawadzać. Różaniec odłożył na bok a wisiorek z krzyżem nałożył na szyję chłopca.
-Nie martw się, nie będzie boleć. Za pokutę ci zadam to co zwykle- powiedział lekko przyciągając do siebie Polena za poprzednio nałożony wisiorek. Jego podwładny przysunął instynktownie twarz bliżej krocza starszego.
-Dobry chłopiec-szepnął niskim głosem Niemcy lekko chwytając go za głowę. Polska choćby chciał to nie mógł przestać do niego przychodzić co tydzień. To było silniejsze od niego.
-Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłem....
YOU ARE READING
Nauczyciel~ GerPol
FanficUWAGA! Polska jest chłopakiem. Jak nie lubisz nie czytaj i nie pisz głupich komentarzy typu '' dziewczyny lepsze '' po prostu nie bądź debilem w necie c;