Rozdział 11

5.1K 295 359
                                    

Polska pov.

Polska: Zanim co?!

Zdenerwowany wstałem od stołu i cofałem się w tył. Teraz to mnie wystraszył nie na żarty. Idąc w tył krok za krokiem natrafiłem na ścianę. Czy to serio się dzieje, czy to jakiś tani romans?! Z moich zamyśleń wyrwał mnie Niemcy który niebezpiecznie zmniejszał odległość jaka nas dzieliła. Widziałem w jego oczach...głód. Jak masz mnie tutaj pożreć, to ja wolę nie być tego w pełni świadomy. Zamknąłem oczy, jakby ze strachu. To coś co miał w swoim spojrzeniu paraliżowało mnie, całe moje ciało i nawet umysł. Jeszcze zauważyłem tylko jeszcze że krawat miał poluzowany.

Polska: N-N-Niemcy...?

Nagle poczułem jak wsuwa mi ręce pod moją koszulkę. Spiąłem się pod wpływem jego dotyku. Mimowolnie wydałem z siebie dźwięk zadowolenia. Zbliżał swoją twarz coraz bliżej mojej, dzieliły nas tylko jakieś centymetry.. I się zatrzymał. 

Niemcy: Jeśli chcesz żebym kontynuował to musisz mnie pocałować sam.

Polska: PFFFFF OCZYWIŚCIE ŻE NIE CHCĘ!

Odepchnąłem go od siebie. Co on sobie myśli? Że zaliczy mnie po jednym kieliszku wódki? Nie ma mowy. 

Niemcy: Wydaję mi się że masz pewien problem.

Polska: Tsaa, niby jak-

Coś się dziwnie ciasno zrobiło w moich spodniach. Czy ja już do reszty zgłupiałem?

Polska: Wcale nie mam. Wychodzę stąd, do widzenia. 

Byłem już tak blisko drzwi.. To nie oczywiście że on mnie musi obrócić w swoją stronę. Rzucił się na mnie ze swoimi kłami ( pocałował go ale Polen to przeżywa af ( as fuck ) ). Oderwał się ode mnie bo zabrakło mu powietrza. Jednak nie zaprzestał tylko na tym jednym. Znów wbił się swoimi ustami w moje chwytając mnie przy tym za krocze. Nie wytrzymałem i cicho jęknąłem w jego usta. On jakby uśmiechnął się na tę reakcję. Już zaczynał mi ściągać spodnie ale się opamiętałem. Co ty robisz co? To jest twój nauczyciel! Odsunąłem się od niego. On ze zdziwieniem na twarzy oczekiwał ode mnie jakiejś odpowiedzi.

Polska: P-Przepraszam! Ja nie mogę..

No i uciekłem z jego domu. Było już ciemno, pewnie gdzieś koło 19. Mam spory kawałek do siebie do mieszkania. Gdy biegłem łzy mimowolnie zaczęły mi lecieć z oczu. Dlaczego ja nigdy nie potrafię mu powiedzieć nie? I tak jesteś słaby... Nagle wpadłem na jakąś osobę, to był Japonia.

Japonia: Polska? Co ci jest?!

Tylko wymieniłem się z nim spojrzeniem, nawet mu nie odpowiedziałem. Biegłem dalej i dalej. Nie mogę w to uwierzyć że na dodatek ktoś mnie widział w takim stanie! Po długim i wyczerpującym biegu wreszcie dotarłem do siebie. Wbiegłem do tego mieszkania jak opętany. Nie mogłem nic więcej zrobić jak tylko się położyć i zacząć płakać. W nocy nie zmrużyłem nawet oka. Gdy rano się obudziłem nadal byłem zmęczony. Cóż poradzisz, muszę iść do szkoły. Jutro już sobota..

Time skip bo tag

Oczywiście nie ma to jak niemiecki z rana. Może zacznę uciekać z tych lekcji? Propozycja jest bardzo kusząca. Tylko Japonia się na mnie dziwnie patrzył. Reszta miała wywalone jak wyglądam. To że mam podkrążone oczy przez nieprzespaną noc.. 

Niemcy: Guten Morgen Jungen!

Cała klasa: Guten Morgen..

Polska: Ta butem w morde gwałcicielu.

Oczywiście powiedziałem to pod nosem. Nie mogłem na głos bo by plotki powstały o tym że niby jesteśmy razem. Chociaż już takie są. Jak zwykle coś tam paplał o sprawdzianie. I tak nie zamierzam dostać dwójki.

Niemcy: Polen, czy ty mnie w ogóle słuchasz?

Polska: No taa...

Wyglądał na zdenerwowanego. Ciekawe czy to dlatego że wczoraj mu uciekłem.

Japonia: Pssst.

Polska: Hm? Czego chcesz?

Japonia: Możemy pogadać na przerwie?

Skinąłem głową twierdząco. Przez resztę lekcji zastanawiałem się o co chodzi Japonii. Miał bardzo poważną minę.

Niemcy: I pamiętajcie będzie odmiana tego czasownika!

Już na przerwie miałem sam usiąść jak zwykle lecz przypomniałem sobie o tym że muszę z kimś porozmawiać.

Polska: Japonia! Gdzie ty się podziałeś?

Japonia: Jestem tutaj.

Stał obok sklepiku. Wyglądał bardzo i to BARDZO poważnie.

Japonia: Mów czy on ci coś zrobił?

Polska: Ale że Niemcy? Nieeeeeeee.

Japonia: Widzę że kłamiesz. 

Polska: Wcale nieeeeeeeeeeee.

Japonia: Dobra jak nie chcesz o tym rozmawiać w szkole to chociaż przyjdź dzisiaj do mnie.

Polska: No dobra, i tak nie mam nic lepszego do roboty.

Wszystkie lekcje mijały zaskakująco szybko, tylko ten niemiecki się jakoś dłużył. Aktualnie jechałem busem. Jak tutaj śmierdzi... Czego ja się mogłem spodziewać po środku transportu w którym żule jeżdżą. Wysiadłem na swoim przystanku. Ku mojemu zdziwieniu stał tam Niemcy. Nie zamierzam marnować ani minuty na tego dupka. Upił mnie a potem próbował zaciągnąć do łóżka.

Niemcy: Hej Polen.

Nie odpowiedziałem mu.

Niemcy: Możemy pogadać

Polska: Nie mam czasu, idę do kogoś.

Szybko go wyminąłem i wszedłem do bloku. Pojechałem windą na moje piętro. Szukałem kluczy do mojego mieszkania lecz nigdzie ich nie było.

Polska: Cholera.

Powiedziałem do siebie. Pewnie gdzieś mi wypadły.

Niemcy: Tego szukasz?

Powiedział trzymając moje klucze w ręce. No i jeszcze mnie okradł! 

Polska: Oddaj mi to.

Musiałem zabrzmieć poważnie chyba aż za poważnie bo sam Niemcy się zdziwił.

Niemcy: Oddam ci jak przestaniesz kłamać że gdzieś idziesz.

Polska: Kiedy ja nie kłamię! 

Niemcy: Oj, ja i tak wiem że jesteś u siebie w mieszkaniu.

Polska: Oddawaj mi to!

Teraz to się już wkurzyłem. Wyrwałem mu moje klucze i wszedłem do siebie do mieszkania zamykając oczywiście za sobą drzwi. Ledwo co zdjąłem buty a już dostałem powiadomienie na telefonie.


Od Japonia:

Możesz przyjść za jakąś godzinę.


Nauczyciel~ GerPolWhere stories live. Discover now