- Granger!
Szumiało jej w uszach, obraz zamazywał się i Hermiona była pewna, że to już koniec. Że wszystko przepadło i za kilka sekund nie powinna już nic więcej widzieć ani czuć. W tej samej chwili ktoś mocno szarpnął ją za ramiona i ponownie krzyknął jej nazwisko, ale nie wiedziała dlaczego jej zmysły jeszcze działają. Nastąpił wybuch, ktoś mocno przycisnął ją do ziemi i zasłonił jej ciało, po czym jeszcze raz wrzasnął prosto w twarz:
-Granger! Wstawaj! Musisz uciekać!
Ostatkiem sił skupiła spojrzenie i dostrzegła Severusa Snape'a, który jeszcze godzinę temu wydawał się ich wrogiem i śmierciożercą walczącym po stronie Voldemorta. Ta godzina zmieniła wszystko w jej życiu. Poznała tożsamość Snape'a, Harry zniszczył wszystkie horkruksy, ale poległ w walce z Voldemortem. Zginął też jej chłopak Ron.
Hermiona miała ochotę umrzeć razem z nimi i nawet do głowy jej nie przyszło, żeby gdziekolwiek się ruszyć. Voldemort wygrał, a przed tym nie było ucieczki. Jej były nauczyciel eliksirów miał widocznie odmienne zdanie, bo chwycił ją mocno w pasie i za pomocą teleportacji łącznej, przeniósł daleko poza pole bitwy.
***
Gdy otworzyła oczy zauważyła, że przenieśli się przed wąski, szary budynek, mieszczący się przy krętej, ciemnej uliczce. Snape otworzył drzwi i rzucił zaklęcia sprawdzające, po czym wprowadził przez próg, obojętną i słaniającą się na nogach Hermionę. Rozpalił ogień w kominku i za pomocą magii oczyścił z gęstego kurzu meble i podłogę, a gdy się odwrócił ona już znikała w fotelu z półprzymkniętymi powiekami. Wyjął różdżkę i machinalnie uleczył kilka większych rozcięć, które miała na ciele, następnie przykrył ją kocem i po krótkiej chwili wahania wyszedł, zatrzaskując szybko drzwi.
Hermiona zamknęła oczy i poczuła, że osuwa się w nicość, której tak pragnęła.
Gdy wreszcie wydobyła się z odmętów ciężkiego, męczącego snu, zupełnie nie rozpoznawała miejsca, w którym się znajdowała. Otępiała zaczęła wolno rozglądać się po pomieszczeniu i natychmiast pożałowała swojej ciekawości, bo zaczęły docierać do niej strzępki wspomnień z ostatnich kilku godzin.
To mieszkanie Snape'a do którego zabrał ją prosto z pola walki.
Martwe ciało Rona, leżące na trawie.
Harry niesiony przez Hagrida i triumfalny okrzyk Voldemorta.
Zatopiła twarz w dłoniach, ale łzy nie przyszły, tak jak oczekiwała. Jej oczy były całkowicie suche i przekrwione, a ciężkie szorstkie powieki, nie przynosiły ukojenia, tylko kolejną torturę.
Dlaczego ją tu przyniósł? To przecież koniec, ona woli umrzeć.
Ile czasu minęło? W pomieszczeniu panował półmrok, a ciężkie zasłony nie zdradzały pory panującej na zewnątrz.
Wstała z fotela i rozprostowała się, chociaż nie opuszczała jej myśl, że zastygłe ciało nie należy do niej, że jest tylko ciężkim kostiumem, krępującym każdy ruch i utrudniającym oddychanie. Wolno podeszła do kominka. Ogień prawie wygasł, ale dzięki skąpym odblaskom, dostrzegła ciemne ślady krwi na swoim ubraniu. Czuła się jak w transie. Nie miała pomysłu na to, co ze sobą zrobić, intuicyjnie znalazła się przy drzwiach i chwyciła za klamkę. W tej samej chwili ktoś po drugiej stronie zrobił to samo i po kilku sekundach stanęła oko w oko ze swoim byłym profesorem.
- Gdzie się wybierasz Granger? Na zewnątrz czeka Cię śmierć – powiedział stanowczo.
Ona spojrzała na niego i wyszeptała pod nosem:
- O niczym innym teraz nie marzę – po czym zrobiła krok, żeby go wyminąć.
Chwycił ją za ramiona i powiedział:
- Poczekaj z takimi decyzjami. Musimy porozmawiać .
- O czym? Przecież to koniec – powiedziała pusto – Voldemort wygrał – mówiąc te słowa, coraz mocniej pojmowała ich znaczenie, a jej ciało stawało się coraz bardziej ociężałe, jakby sens dopiero wypowiedzianych słów, zabrał resztę sił, które miała.
Snape chwycił ją w ramiona i posadził na kanapie. Wyjął różdżkę i mruknął niewyraźnie:
- Nie miałem czasu sprawdzić, czy nie masz jakichś obrażeń wewnętrznych.
Hermionie było wszystko jedno. Siedziała tam, gdzie ją posadził, patrzyła przed siebie martwo i pozwoliła by robił co chciał.
Snape rzucił zaklęcie diagnozujące i po chwili zaklął.
Hermiona miała nadzieję, że usłyszy, że została jej tylko godzina życia, ale on powiedział coś zupełnie odmiennego:
- Granger... jesteś w ciąży.
![](https://img.wattpad.com/cover/311165510-288-k80233.jpg)
CZYTASZ
Nowy, (nie)wspaniały świat - Sevmione
Fanfiction"Granger! Szumiało jej w uszach, obraz zamazywał się i Hermiona była pewna, że to już koniec. Że wszystko przepadło i za kilka sekund nie powinna już nic więcej widzieć ani czuć. W tej samej chwili ktoś mocno szarpnął ją za ramiona i ponownie krzykn...