8

223 15 47
                                    

Mei, Hyesin, Yeji, Taehyun i Beomgyu szli przez las Gwang. Tae jeszcze nigdy nie widział tego miejsca takiego ponurego. Zawsze było jasno, wesoło. Zawsze chciało się tam przybywać. Było słychać odgłosy różnych zwierząt i magicznych stworzeń. A teraz? Było słychać przerażające odgłosy, jakby ktoś albo coś wyło z bólu. Było czuć pewną słodycz w powietrzu. Pani Choi wiedziała, że jest źle. Że jest bardzo źle. Słodycz, którą czuli, była wonią śmierci. Domyślała się, że mieszkańcy wiedzą, że dzieje się coś złego. Musieli pójść do kogoś. Do kogoś z innego królestwa. Sami by nie dali rady pokonać króla Jeona, tym bardziej, że jedynie Tae był magicznym.

Wszyscy słyszeli jakieś szepty, z których nikt niczego nie zrozumiał. Dochodziły one z drzew. Z ogromnych, pięknych drzew. W tych roślinach było coś niezwykłego. W sumie, to każdą coś różniło od tych z ludzkiego świata, co było raczej logiczne. Każdy pojedynczy listek żył jakby własnym życiem, ale nie tak jak przedtem. Teraz one wydawały się być zdezorientowane. Kołysały się w chaosie. Taehyun patrzył na drzewa z przerażeniem i żalem. To nie było już to samo miejsce, a wszystko to przez idiotycznego króla, który chciał rządzić całym magicznym światem i utrzymać władzę jak najdłużej.

Gyu marzył tylko o powrocie do domu. Nie myślał o niczym więcej. Nigdy w życiu nie bał się tak, jak w tamtym momencie. Trzymał rękę blondyna najmocniej, jak potrafił. Chciał, żeby ich bliskość sprawiła, że poczuje się bezpieczniej. Żeby ciepło dochodzące od chłopaka go uspokoiło.

- Daleko jeszcze? - wyjąkał czerwonowłosy, patrząc w ziemię.

- Już niedaleko - odpowiedział Taehyun - Tam są światła - wskazał palcem przed ciebie - Widzisz?

- Tak, widzę - Gyu nadal nie odrywał wzroku od ziemi.

- Zmiana planów - odezwała się Mei - Idziemy do królestwa Minów - zaczęła kierować się w inną stronę. Reszta stała, jak wryta. Patrzyli na nią ze zdziwieniem i nie odzywali się - No chodźcie.

- Ja tam nie idę! - wrzasnął Taehyun, na co Beomgyu aż podskoczył i prawie wyrwał swoją rękę z ręki starszego. Kobieta spojrzała na niego, nie wiedziała, o co mu chodzi.

- Dlaczego? - zapytała.

- Nie i koniec! - krzyczał blondyn - Nie mam zamiaru widzieć Yoongiego!

Wszyscy nie odrywali wzroku od nastolatka. Nie wiedzieli co powiedzieć, ale Choi Mei postanowiła przerwać ciszę.

- Co on ci zrobił? - pytała nadal - Albo co ty zrobiłeś mu?

- Ja? Ja nic! Nie chcę go widzieć i tyle! On jest chory chyba tak samo, jak ten Jeon!

- Uspokój się - odezwał się Beomgyu.

Yeji stała i patrzyła raz na Tae, i raz na Gyu. Wolała siedzieć i się nie udzielać w tej dyskusji. Nie widziała sensu, żeby to robić. Przeczuwała, że jeszcze bardziej pogorszyłaby tym sytuację.

- Ja chciałem tylko numer telefonu Soobina, a zostałem wciągnięty w jakieś gówno! - wrzeszczał Taehyun prosto w twarz kobiety.

- Zostaw Soobina w spokoju - powiedział ponurym, ale już niewystraszonym głosem czerwonowłosy. Było to do niego niepodobne. Zawsze się uśmiechał, był szczęśliwy i radosny. - Jeśli coś ci nie pasuje, to idź! Śmiało! Nie potrzebujemy cię! - krzyczał Beom. Oderwał w końcu wzrok od ziemi i spojrzał ze łzami w oczach na starszego - No idź!

Każde oczy skierowane były na Beomgyu. Tae nie wiedział, co odpowiedzieć. Odwrócił się i zaczął iść przed siebie. Nie wiedział dokładnie, dokąd idzie, ale nie myślał o tym. Nie myślał również o niebezpieczeństwie, o grasujących Nazgulach. Nie myślał o tym, że może zginąć.

✔ 𝐌𝐀𝐆𝐈𝐂  yeonbin & taegyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz