1*

270 16 6
                                    

Tego ponurego dnia w pobliskim szpitalu wręcz roiło się od ludzi.Ciemnowłosy mężczyzna przeleciał wzrokiem po liście pacjentów,po czym udał się do windy prowadzącej na drugie piętro budynku.Gdy tylko metalowe drzwi otworzyły się,oczom mężczyzny ukazało się kilka osób.Brunet westchnął i wszedł do środka przeciskając się przez ludzi,którzy tak samo jak on mieli dosyć tego dnia.

-Niezły dzisiaj tłok,co?-Zagadnął go jeden z lekarzy w windzie.

-Aż za duży.Jeśli tak dalej pójdzie nie wyrobimy się z pacjentami do końca dnia i będą musieli zostać przeniesieni do innego szpitala.-Mężczyzna poprawił okrągłe okulary na nosie i cicho westchnął.

-To oczywiste,że się nie wyrobimy.Strzelanina w centrum handlowym,napad na bezbronną kobietę i teraz jeszcze wczorajszy wypadek...

-Wypadek?-W oczach ciemnowłosego zabłysła iskra.Czyżby ten wypadek,który usłyszał wczorajszego wieczoru? Mężczyzna szybko otworzył kartę pacjenta,którą do tej pory trzymał w ręku.-Kurapika Kurta...-Wymamrotał cicho po czym spojrzał na mężczyznę obok.-To on jest ofiarą wczorajszego wypadku.Z tego,co jest napisane...Stracił wzrok.

Chwilę później winda zatrzymała się.Ciemnowłosy mężczyzna skierował się w stronę sali „37",w której leżał chłopak.Idąc korytarzem widział co chwilę biegających tam i z powrotem lekarzy.Mężczyzna zatrzymał się przed białymi drzwiami i lekko zapukał.Zaraz potem nacisnął klamkę i wszedł do środka.

-Dzień dobry.Nazywam się Leorio i będę zajmować się twoim leczeniem.-Powiedział mężczyzna,poprawiając okulary i kierując się w stronę blondwłosego pacjenta, siedzącego na skraju łóżka.-Kurapika Kurta,racja?-Zapytał łagodnym tonem,przyglądając się twarzy mężczyzny przed nim.

- Tak,to ja.-Blondyn łagodnie uniósł głowę w stronę,z której słychać było głos lekarza.

- Wczoraj pijany kierowca tira zderzył się z pańskim samochodem...Za sprawą tego wypadku doznał pan „Pourazowej neuropatii nerwu wzrokowego".W momencie nagłego uderzenia głową,pańskie nerwy czaszkowe odpowiadające za wzrok zostały rozerwane.Oznacza to,że nie będzie pan widział. - Mężczyzna nerwowo zastukał palcami o kartę pacjenta.- Co prawda istnieją sposoby na częściowe odzyskanie wzorku,jadnak z pańskich badań wynika,że uszkodzenie jest nieodwracalne.

Słysząc to,blondyn zacisnął szczupłe palce na pościeli łóżka.Od kiedy kilka słów mogło obrócić ludzkie życie do góry nogami?Kiedy stał się tak bezradny?
Z jego oczu zaczęły spływać łzy,a głos łamał się, gdy ten próbował coś powiedzieć.

-N-Naprawdę nie da się nic zrobić?Straciłem wzrok nieodwracalnie?-Jego głos zadrżał,tak jakby dopiero teraz dochodziło do niego,co się stało.

-Bardzo mi przykro...-Leorio zawahał się na chwilę.Już miał mówić, że odzyskanie wzroku przez blondyna jest niemożliwe.Już miał skierować go na dodatkowe badania,by po kilku dniach wypisać Kurapikę,pozbyć się go jak każdego pacjenta.Jednak w głowie mężczyzny pojawiła się myśl dziwaczna, wręcz nierealna.

Dawno temu Leorio słyszał historię, o mężczyźnie,który przyszedł na świat z darem.Potrafił czarować.Swoją magię wykorzystywał w złych celach, jednak za opłatą był w stanie pomagać innym.Pewnego zimnego dnia do jego drzwi zapukała starsza kobieta.Była śmiertelnie chora,ledwie udawało jej się stawiać kroki.Jednak mężczyzna uzdrowił ją swymi czarami, gdy ta złożyła mu ofiarę.

Na krótką sekundę Leorio pomyślał o rzekomym czarodzieju.Przez jego głowę przemknął ryzykowny pomysł.Mężczyzna nie chciał dawać pacjentowi złudnej nadziei,jednak gdyby faktycznie istniała osoba,która może wyleczyć blondyna, mógłby odmienić jego los.

- Skontaktować się z pana rodziną?-Zapytał po chwili milczenia.Cisza ta była niezmiernie niezręczna,aż drażniła jego uszy.

Słysząc pytanie, blondyn poruszył się nieznacznie.Delikatna porcelana z jakiej wykuto jego twarz pękła.Spod maski wydobyła się mimika przepełniona goryczą.

-Nie mam rodziny.-Blondyn odpowiedział, po chwili podnosząc głowę w stronę ciemnowłosego.Mimo, iż jego głos pewnie odbijał się od ścian pomieszczenia,było słychać w nim drżenie.

Leorio znów zawahał się.Tak wiele pacjentów bez rodzin gościło w jego szpitalu.W swoim życiu słyszał tak wiele przykrych historii,jednak ta związana z blondynem była dla niego zagadką.Tajemnicą,którą zapragnął zgłębić.Nie wiedział jeszcze czym było to spowodowane.

Co jeśli znalazłby sposób,by pacjent znów mógł widzieć?Co jeśli zaopiekowałby się nim,by blondyn nie czuł samotności?Przez ciało ciemnowłosego przepłynął dreszcz.Mężczyzna sam dobrze wiedział,czym jest samotność...Sam każdego dnia budził się w jego małym mieszkaniu ze świadomością,że nikt na niego nie czeka.Sam codziennie jadł śniadanie w ciszy,wiedząc,że nikogo z nim nie ma.Mimo, iż na świecie istniało tak wiele chorób,samotność i niezrozumienie niszczyło od środka najbardziej.

Gdyby mężczyzna zdecydował się zająć blondynem,może nareszcie sztylet samotności jaki przeszywał jego ciało,ustąpiłby czułości, której tak bardzo potrzebował.Może znalazłby sposób na to,by blondyn znów mógł widzieć...

Mężczyzna bez wahania podszedł do blondyna siedzącego na łóżku i położył rękę na jego ramieniu.

-Być może istnieje rozwiązanie.Możliwe,że odzyskasz swój wzrok,lecz niczego nie obiecuję.-W oczach blondyna pojawiły się iskry nadziei.-Pytanie...Czy chcesz zaryzykować?

-Nawet jeśli szanse są małe,zrobię wszystko,by móc znów widzieć.choć przez krótką chwilę.

W ten sposób już niedługo Kurapika miał zawitać w nowym domu - Małym mieszkanku Leorio

Tego ponurego dnia w pobliskim szpitalu zdarzyło się coś niezwykłego.Nadzieja blondyna,która dawno zgasła,niczym wypalona świeczka,teraz powróciła razem z delikatnym dotykiem ciemnowłosego mężczyzny...

Twój dotyk/leopikaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz