Poezja

185 13 1
                                    

Poezja. Czy każdy człowiek jest w stanie ją tworzyć? Juliusz zadawał sobie to pytanie odkąd zaczął tworzyć.  Nie wiedział, czy jest godzien. W dodatku nikt nie mógł rzetelnie ocenić tego, co pisał. Mało było w otoczeniu osób uzdolnionych w pisaniu. Mimo wszystko nie poddawał się, codziennie próbował coś pisać. Jednak wena nie wybierała. Czasem nie mógł napisać jednego słowa, a czasem pisał cały wiersz w ciągu jednego natchnienia. Życie poety było trudne, ale rekompensowała to możliwość pisania i zarabiania na tym pieniędzy.

Miał dopiero siedemnaście lat, dopiero co zaczął drugą klasę liceum, jednak miał już plan na swoje życie. Wiedział, że nie jest w stanie oderwać się od poezji. Tak bardzo go pochłaniała, Połączyło ich tak mocno, że nie mógł zerwać tego połączenia. Jego matka i ojczym, nie podzielali tego pomysłu. Chcieli, aby skończył studia, został kimś kto będzie w stanie zapewnić utrzymanie swojej rodzinie, ale Juliusz nie chciał rodziny, spodziewał się że nikt nie będzie w stanie go pokochać, jego charakter był zdecydowanie zbyt złożony, aby ktokolwiek chciał go zaakceptować. Jeśli chodzi o przyjaciół, miał ich dwóch. Chodzili razem do szkoły od początku gimnazjum i znali go jak nikt inny na świecie.

Fryderyk, był najlepszym przyjacielem Juliusza. Poznali się w pierwszych dniach gimnazjum. Na początku Słowacki nie był dobrze nastawiony do niego. Jednak, gdy usłyszał o jego talencie i geniuszu muzycznym postanowił dać mu szansę i tak zostali przyjaciółmi. Fryderyk też nie był człowiekiem idealnym, często zdarzało mu się po prostu zamykać się w pokoju i z niego nie wychodzić. W tym byli podobni, może dlatego też ich przyjaźń wytrwała tak długo.

Trzecią osoba w ich małej paczce był Cyprian. Był on od nich o rok młodszy, ale w niewyjaśnionych okolicznościach przeskoczył rok do przodu. Szesnastolatek był zdecydowanie inny, miał wielu znajomych, co czasami przekładało się na jakość relacji z Fryderykiem i Juliuszem, ale wszyscy zdawali sobie sprawę jakim człowiekiem był Norwid. Cyprian także próbował coś pisać, ale wszyscy wiedzieli, że jego największym talentem było malarstwo. Juliusz za każdym razem, gdy widział nowe dzieło swojego przyjaciela, nie mógł, przestać się nad nim zachwycać. Były specyficzne, ale właśnie to był ich największy atut.

Chodzenie do liceum w centrum Warszawy miało wiele plusów, ale zdecydowanie wpływało to na poziom szkoły i jego postrzeganie. Była to normalna szkoła, jak każda inna, ale miała miano prestiżowej, ze względu na uczniów. Byli oni zazwyczaj dziećmi bogatych ludzi, którzy nie chcieli posyłać dzieci do prywatnych szkół.

Ojczym Juliusza był szanowanym lekarzem, więc wybór szkoły był oczywisty. Salomea Słowacka zaś nie pracowała. Nie było to potrzebne, w końcu pensja doktora chirurga, nie należała do najmniejszych. Juliusz nie był dzieckiem idealnym. Jako matka, posiadała sporo problemów z jego wychowaniem, ale kochała go nad życie, w końcu był jedynakiem. Od urodzenia uwagę skupiała, jedynie na nim. Odkąd pamiętał miał wszystko, czego tylko zapragnął. To spowodowało, że czasami zachowywał się, jak rozpieszczone dziecko, a wtedy Salomea nie mogła sobie z nim poradzić, starała się stawiać na swoim, ale z charakterem swojego syna nie mogła dyskutować.

Nowy rok szkolny, rozpoczął się już dwa tygodnie temu, a Juliusz na razie nie był na żadnym polskim. Sądził, że nie jest mu to potrzebne, w końcu był poetą, on nie potrzebował uczyć się na ten temat, on to sam potrafił. Prawda, lubił czytać inne utwory, ale te podsuwane przez szkołę, były zdecydowanie zbyt nudne i mało inspirujące. Jego ulubionym poetą zdecydowanie był Homer, ale podstawa programowa mówiła o jego wierszach zbyt mało. Wracając do lekcji polskiego, w końcu musiał pojawić się na lekcji, ponieważ jego mama dowiedziała się o nieobecnościach i zmusiła go do pojawienia się na lekcji.

Flores nigri || SłowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz