Liścik w notesie i zabłąkany Fryderyk

61 6 6
                                    

Fryderyk wybiegł z domu, z prędkością światła. Nigdy nie spodziewał się, że pocałuje swojego przyjaciela. A najgorsze w tym wszystkim było to, że jemu się to podobało. Był to jego pierwszy pocałunek z kimkolwiek, ale już wtedy wiedział, że był to najwspanialsze co spotkało w życiu. Nigdy w życiu nie zastanawiał się na swoją orientacją. Od zawsze myślał, że jest hetero i po prostu podobają mu się dziewczyny, ale ten pocałunek utwierdził go w przekonaniu, że jest całkowicie inaczej. Jedno zdarzenie wywróciło jego życie o sto osiemdziesiąt stopni. Stanął na chodniku i zastanawiał się, co tak naprawdę powinien teraz zrobić. Jego autobus miał przyjechać za dwadzieścia minut. Postanowił, więc że przejdzie się na nogach, wcale nie było to daleko.

Droga do domu powinna zająć mu około pół godziny. Była to ogromna ilość czasu do rozmyślania. Ostatnio życie Fryderyka zmieniło się do niepoznania. Zaczął drugą klasę liceum, to nie było nic nadzwyczajnego, ale nauczyciele zadawali im zbyt dużo zadań domowych, aby móc skupić się na czymkolwiek innym. W końcu dostał się na wstępne egzaminy do wymarzonego uniwersytetu w Paryżu, które według jego nauczyciela, miał szansę wygrać i to bez większego problemu. Jednak choroba postępowała z każdym kolejnym dniem i odczuwał to jeszcze bardziej, niż było to widoczne gołym okiem. I przede wszystkim, zaczął zastanawiać się nad swoją orientacją seksualną, co było ogromnym krokiem w jego nastoletnim życiu. Największym problemem była niewiedza, na temat uczuć Cypriana, co jeśli to był tylko żart?

Jednak pogoda nie popisała się i już po chwili, z nieba zaczęły spadać ogromne krople deszczu. Fryderyk mruknął przekleństwo i nałożył kaptur na głowę. Schował dłonie do kieszeni kurtki i przyśpieszył kroku. Nie zostało mu zbyt wiele, by w końcu dotrzeć do swojego domu. Dobrze, że nie czekał na autobus i tak pewnie spóźniłby się lub wlókłby się jak żółw, z powodu niebezpiecznej pogody. Krople z każdą kolejną sekundą stawały się coraz większe i było ich o wiele więcej niż na samym początku. W dodatku zaczął wiać wiatr, który nie pomagał w dotarciu do domu. Chopin miał wrażenie, że zaraz wywróci go albo zwieje.

Na szczęście już po około dziesięciu minutach zza horyzontu wyłonił się blok, w którym mieszkał Fryderyk. Całkowicie przemoczony wystukał kod do bramy i odetchnął z ulgą, gdy wszedł do ciepłej klatki. Powolnym krokiem ruszył schodami na górę.

***

Tak jak się spodziewał, zanim dotarł do domu rozpadało się i to okropnie. Żałował, że nie zabrał ze sobą kurtki lub czegoś co mogło go uchronić przed przemoczeniem. Całkowicie mokry wsiadł do autobusu, który i tak przyjechał sporo opóźniony, zapewne z powodu dużej ilości wody na drogach. Usiadł na jednym z wolnych miejsc i wyciągnął notes, z kieszeni bluzy. Na szczęście nie przemókł. Otworzył okładkę i jego uwagę przykuła mała karteczka, która na pewno nie została zostawiona przez niego. Chwycił ją między palce i przybliżył do twarzy, by móc odczytać drobne literki.

Nie będziesz zadowolony z faktu, że zdecydowałem się, przeczytać kilka twoich wierszy. Jest mi przykro z tego powodu, ale nie żałuję. Jesteś wspaniałym poetą, skąd bierzesz te wszystkie, tak pięknie ułożone słowa. Jestem po prostu zachwycony. Jeszcze raz przepraszam i liczę na wybaczenie.

A.M

Dlaczego ten człowiek go tak bardzo denerwował. Robił wszystko tylko po to, by Juliusz znienawidził go jeszcze bardziej. Przecież powiedział mu w kawiarni, że nie zrobił tego. Dlaczego, więc znalazł tą karteczkę. Jednak z drugiej strony był bardzo zaskoczony faktem, że jego poezja została doceniona przez Mickiewicza. Pomimo tego, że nie był to jego ulubiony człowiek na świecie, poczuł się doceniony. Miał wysokie ego, z czego zdawał sobie sprawę i po prostu lubił jak ktoś dawał mu komplementy. Schował karteczkę do notesu i ponownie wcisnął go do kieszeni swojej bluzy.

Flores nigri || SłowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz