— Juliusz mógłbyś tutaj podejść?! — usłyszał od razu, gdy wrócił do domu.
Ton matki nie zwiastował nic nowego, a to zdecydowanie niepokoiło Słowackiego. Salomea nie należała do ludzi, którzy potrafili rozwiązywać problemy. Często zapominała, że miała syna, ale nie była złą matką. Julek zdecydowanie uważał ją za cudowną matkę, ale jak każdy, posiadała wady.
— Chciałam Ci powiedzieć, że jestem zadowolona z tego, że byłeś dzisiaj na wszystkich lekcjach i nawet dostałeś piątkę z aktywności z francuskiego. Mam nadzieję, że już będzie lepiej, nie dostaniesz się na żadne studia, jeśli będziesz się tak zachowywał i będziesz odpuszczać lekcje, na które nie chce Ci się chodzić.
Nie było tak źle, spodziewał się, że kobieta na niego nakrzyczy, ale było naprawdę dobrze. Na szczęście w domu nie było Augusta, więc przytulił matkę. Nie robił tego często, po prostu nie było okazji. Salomea pocałowała go w czoło, nienawidził tego, czuł się jakby miał kilka lat i właśnie wywrócił się. Oderwał się od matki i niemalże od razu schował w swoim pokoju, wcześniej zamykając go szczelnie, mając nadzieję, że matka nie wpadnie na pomysł, aby wchodzić do niego.
Przygotował wszystkie potrzebne mu rzeczy, a następnie usiadł na środku pokoju, był dopiero wrzesień, ale na zewnątrz było zimno, więc okrył się kocem, a następnie pochylił się nad plikiem kartek. Złapał za długopis i zaczął kreślić słowa. Po chwili skreślał je i znów zaczynał myśleć. W końcu mu się udało, przeczytać go jeszcze raz, ale chyba to nie było to, czego oczekiwał. Zgniótł kartkę w dłoniach i odchylił się, kładąc na podłodze.
Bycie poetą było takie okropne i ciężkie.
***
Kolejna lekcja polskiego, tym razem nauczycielka, nie wiedząc dlaczego, pytała go co chwilę, tłumaczyła to jego długą nieobecnością i chęcią wpisania mu oceny, której jej brakowało. Na szczęście nie miał problemu z interpretacją wiersza, trochę trudniej było w momencie, gdy zaczęła pytać o daty wydawania wierszy Kochanowskiego.
— Naprawdę dobrze poszło Ci, Juliuszu. Wstawię Ci czwórkę z plusem — uśmiechnęła się, co było rzadkim zdarzeniem i wróciła do prowadzenia lekcji. Słowacki odpłynął, wpatrując się w widok za oknem, który idealnie pasował do miesiąca, w którym właśnie znajdowali się.
— Mam wrażenie, że świat wywrócił się do góry nogami, Limanowska wpisała mi piątkę za odpowiedź. Moja matka pomyśli, że kobieta oszalała — zaśmiał się, gdy usiedli w tym samym miejscu, na stołówce, co poprzedniego dnia.
Bał się, że tym razem, jego wzrok ponownie spocznie na Mickiewiczu, a ten będzie oczekiwał wyjaśnień. Nie chciał tłumaczyć swojego postępowania, była to ostatnia rzecz, której chciał. Starał się nadążyć za rozmową Fryderyka i Cypriana, jednak nie było łatwo. Dyskutowali o jakimś serialu, którego Julek nie oglądał. Nie chciał wpychać się do rozmowy, więc tylko słuchał.
— Może spotkamy się jutro u mnie? W końcu sobota, będziemy mogli coś wypić i zostaniecie u mnie na noc, aby nie denerować Twoich rodziców, Juliuszu — zaproponował Cyprian.
Słowacki podniósł na niego wzrok. Często spędzali ze sobą weekendy, ale rzadko kiedy u Norwida. Jego rodzice byli specyficzni. Nie lubili obcych, nawet jeśli znali ich jakieś siedem lat. Oznaczało to jedno, wyjeżdżali gdzieś na długo i zostawiali dom pusty, jedynie pod opieką Cypriana.
— Myślę, że to dobra opcja — odparł Juliusz, Fryderyk mu przytaknął.
Najwyższy czas na to żeby wyjść z domu i spotkać się z przyjaciółmi. Ostatnio nie miał na nic ochoty, najchętniej siedziałby w domu, ale bał się, że przez to jego przyjaciele odsuną się od niego jeszcze bardziej, a tego nie chciał. Bał się, że w końcu zostanie sam, ze swoją poezją, która wcale nie była taka jaka chciał, aby była.
CZYTASZ
Flores nigri || Słowackiewicz
Historical FictionStara historia, opowiedziana całkowicie od nowa. Na przekór tego, co opisywane jest w książkach historycznych. Co jeśli wam powiem, że Mickiewicz i Słowacki żyją w XXI wieku, są nastolatkami, a ich życie przepełnione jest takimi samymi problemami, k...