ROZDZIAŁ VIII

1.2K 63 43
                                    

— Co wy tu robicie? — zapytał, przesuwając zdziwiony wzrok kolejno po każdym z przyjaciół.

— Coś nie bardzo cieszysz się na nasz widok... — Theo podszedł do niego i również zamknął go w niedźwiedzim uścisku.

— Jestem po prostu trochę zdziwiony, nie spodziewałem się was tutaj.

— Hermiono! — Ginny rzuciła się na szyję koleżanki. — Tylko nie myśl sobie, że nie jestem na ciebie zła! Wyjechać tak bez słowa!

— Ciebie też miło widzieć Ginny! — odpowiedziała, przytulając ją. — I wcale nie wyjechałam bez słowa! Wysłałam ci przecież sowę!

— Jeżeli myślisz, że jedno zdanie napisane w pośpiechu załatwia sprawę, to się grubo mylisz! Merlinie, ależ ty jesteś opalona! Mów szybko, jak było!

Hermiona chciała jej odpowiedzieć, jednak w tym samym momencie, tuż obok niej pojawiła się Dora.

— Lady Malfoy zaprasza państwa na mały poczęstunek w altanie — skrzatka ukłoniła się nisko i wskazała ręką stronę, w którą powinni się udać.

Ginny złapała przyjaciółkę pod rękę i ruszyły w tamtym kierunku, a reszta towarzystwa poszła w ich ślady. Draco również ruszył z miejsca, ale Theo stanął przed nim, uniemożliwiając mu przejście.

— Możemy zamienić słówko na osobności?

— Jasne — odpowiedział, wskazując, gdzie powinni się udać.

— Byłem tu we wtorek, chciałem sprawdzić, jak się czujesz, ale Narcyza powiedziała, że wyjechałeś do Turcji.

— Potrzebowałem zmiany otoczenia, żeby poukładać sobie w głowie ostatnie wydarzenia.

— I udało się?

— Myślę, że tak — uśmiechnął się. — Przemyślałem wszystko bardzo dokładnie, zostawiłem to wszystko za sobą i teraz mogę ruszyć dalej.

— A ile jest w tym zasługi pewnej pięknej byłej gryfonki? — zapytał, patrząc wymownie na przyjaciela.

— Hermiona w istocie bardzo mi pomogła — odpowiedział, a Theo uśmiechnął się triumfalnie. — Ale nie w sposób, o którym myślisz...

— Czyżby? — zapytał, unosząc brew. — Wyglądasz na odmienionego...

— Przecież wiesz, że tylko się przyjaźnimy! Jeżeli to wszystko to myślę, że powinniśmy wracać do reszty.

— Dobra stary, nie unoś się, po prostu uważam, że idealnie byście do siebie pasowali, ale jeżeli wasze relacje są tylko czysto koleżeńskie, to oczywiście nie będę drążył tematu.

— Super, więc wracajmy...

— W zasadzie to nie o tym chciałem z tobą rozmawiać — przerwał mu.

— W takim razie o czym? — zapytał, patrząc na przyjaciela wyczekująco.

— Moja firma ma kłopoty — odpowiedział, wzdychając. — Sprawa jest dość poważna... Chyba będę potrzebował prawnika.

— Jak bardzo jest źle?

— Bardzo, mogę ją nawet stracić.

— Theo... Wiesz, że muszę znać szczegóły, w przeciwnym razie nie będę mógł ci pomóc.

— Dwa tygodnie temu...

— Długo jeszcze będziemy na was czekać?! — krzyknął Blaise, przerywając wypowiedź Theo.

— Już idziemy! — odpowiedział. — Słuchaj Theo. Przyjdź do mnie jutro rano, porozmawiamy o tym na spokojnie bez świadków. — Nott kiwnął głową na znak zgody. — A teraz chodź, bo inaczej Zabini nie zostawi nam niczego do zjedzenia.

Kwiat WiśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz