PODZIĘKOWANIA

379 18 4
                                    

Powiadają, że wszystko, co dobre szybko się kończy... Nie mnie oceniać, czy moje opowiadanie można umieścić w kategorii dobrych Dramione, ale czytając ogrom pozytywnych komentarzy pod nim, mogę z czystym sumieniem powiedzieć sobie: Udało się! Zrobiłaś to! Jestem z Ciebie dumna!

Jak większość z Was wie, było to moje pierwsze dłuższe opowiadanie, które udało mi się doprowadzić do końca! I naprawdę jestem pełna podziwu dla samej siebie, że ta sztuka mi się udała, a Kwiat Wiśni pomimo drobnych zawirowań otrzymał swoje zakończenie.

Zakończenie, którego plan jako jedyny w całej tej historii pozostał niezmienny od samego początku.

Pierwotnie opowiadanie miało być dość krótkie. Kiedy usiadłam do napisania pierwszego rozdziału, założyłam, że będzie to mini maraton, który zamknie się w maksymalnie pięciu rozdziałach, ale jak widać, powstało ich znacznie więcej.

Przyznam szczerze, że gdy wysłałam dwie pierwsze części do mojej bety, miałam gdzieś z tyłu głowy taką myśl, że być może porywam się z motyką na słońce, bo przecież kiedyś już zabrałam się za dłuższą historię, która pozostała nieukończona i zniknęła bezpowrotnie wraz z likwidacją blogów na platformie onet.pl.

Zresztą na wiele lat porzuciłam też pisanie, więc nie wiedziałam, czy w dalszym ciągu mam w sobie to coś, co sprawiło, że kiedyś napisałam swoją pierwszą miniaturkę.

Odkryłam jednak, że moja miłość do Dramione, chociaż z upływem czasu ewoluowała, nadal tli się gdzieś głęboko w moim wnętrzu.

Nie wiem, czy jeszcze kiedyś zdecyduje się napisać jakąś historię. Mam wprawdzie zarys następnego dłuższego opowiadania oraz pomysł na mini maraton, ale jeszcze nie zdecydowałam, czy podzielę się nimi z szerszą publicznością.

Jednak zanim znów zasiądę do klawiatury, podzielę się z Wami pewną refleksją.

Czasami wydaje nam się, że gdzieś tam na górze, ktoś nad nami czuwa. Dla jednych jest to Bóg, dla drugich Merlin, a dla trzecich jeszcze kto inny. Czasami czujemy się tak, jakby ktoś kierował naszym losem, niczym w grze The Sims lub tak, jak w fabule filmu "Władcy umysłów".

Nie wiem, jak jest w moim przypadku, ale wiem jedno. Na mojej życiowej drodze, czy to w wyniku zbiegu okoliczności, czy umyślnego działania jakiejś wyższej siły, pojawiły się osoby, bez których w moim życiu brakowałoby czegoś ważnego.

Dlatego najważniejsze wyrazy wdzięczności należą się moim Wiedźmuszkom! Jesteście nie tylko moim psychicznym wsparciem, ale również odskocznią od zwykłej szarej codzienności. Potraficie sprawić, że nawet najgorszy dzień może zmienić się w ten najlepszy. Dziękuję Wam wspólnie, jako grupie, ale też każdej z osobna, bo bez Was Kwiat Wiśni z pewnością nigdy by nie powstał albo ostatecznie wyglądałby zupełnie inaczej.

Jako pierwszej osobie z tego grona chciałam podziękować mojej wspaniałej i niezastąpionej becie Wagabundze! — Kochana, bez Twojego mentalnego wsparcia, dobrego słowa i wielogodzinnych dyskusji o fabule, ten tekst najpewniej nie ujrzałby światła dziennego i skończyłby albo na dnie szuflady, albo został porzucony po tych dwóch wspomnianych wcześniej rozdziałach! Współpraca z Tobą to czysta przyjemność!

Kolejne podziękowania należą się inspirations whisper. To za Twoją namową w historii pojawiła się kolejna magiczna roślina, która umocniła więź między głównymi bohaterami. Dziękuję za wszystkie merytoryczne uwagi dotyczące pisarskich tajników, które dają mi kopa do tego, by pracować nad swoim warsztatem.

Jako trzeciej chciałabym podziękować Boudice Nox — mojej książkowej bratniej duszy, z którą dzielę nie tylko zamiłowanie do książek, ale również dzień i miesiąc urodzenia! Mam nadzieję, że nawet mimo upływu czasu, nasza relacja pozostanie niezmienna, a wspólne wyprawy na targi książki staną się naszą coroczną tradycją.

Podziękowania należą się również moim dwóm szalonym przyjaciółkom me_and_you_and_me i her_draco, które, chociaż nie rozumieją fenomenu Harry'ego Pottera (ale uparcie twierdzą, że jest inaczej) i mieszkają daleko, to zawsze znajdują czas, żeby wspierać mnie w moich życiowych wyborach, i które zawsze powtarzają, że marzenia są po to, żeby je spełniać!

Oczywiście chciałabym również podziękować każdemu czytelnikowi z osobna, ale było Was tu tylu, że moje wyrazy wdzięczności mogłyby okazać się dłuższe niż cała historia Hermiony i Draco! Mam jednak nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony, że nie został w nich osobiście wymieniony.

Dlatego ostatnie, ale oczywiście nie mniej ważne podziękowania należą się wszystkim osobom, które poświęciły swój czas oraz energię na przeczytanie i zostawienie po sobie śladu w tej historii!

Nie jestem w stanie wyrazić słowami, ile znaczyły dla mnie wszystkie gwiazdki i komentarze pozostawione pod tym opowiadaniem. Jesteście naprawdę najlepszą motywacją, jaką autor może otrzymać!

Dlatego nie bójcie się zostawiać po sobie śladów pod historiami, czy to moimi, czy innych autorów, bo naprawdę jest to bardzo ważne! Zupełnie inaczej pisze się ze świadomością, że robi się to dla kogoś, kto jest po drugiej stronie ekranu, kto czyta, czeka i czerpie przyjemność ze śledzenia opisywanej historii.

Repescoo

Kwiat WiśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz