Krok 2: Dodaj przystojnego szefa kuchni

1.3K 116 2
                                    

Harry Styles stał z rękami w kieszeniach, spoglądając w zamyśleniu na zawalony gruzem plac budowy, na którym wkrótce miała powstać jego pierwsza restauracja.

Jeszcze cztery dni temu przebywał w słonecznej Australii. Na przyjęciu pożegnalnym smażył na ruszcie soczyste steki i rozmyślał o pracy w firmowanym przez siebie lokalu w centrum Londynu. Rzeczywistość - lutowe popołudnie i dochodzący zza bramy ogłuszający ryk klaksonów - była nieco przygnębiająca, ale Harry zdawał się jej w ogóle nie zauważać.

Wreszcie spełniało się jego marzenie o własnej restauracji. Mógł ją otworzyć w dowolnym mieście na świecie. Wybrał Londyn. To tu w poszukiwaniu pracy jego matka przenosiła się z jednego taniego mieszkania do drugiego, a on wraz z nią. Tu dorastał w biedzie. Tu jako sfrustrowany nastolatek przeżył najgorsze lata życia.

Matka harowała jak wół, zwykle w dwóch, niekiedy w trzech różnych miejscach, by zarobić na utrzymanie. Przy pracach, do których się najmowała, nie wymagano umiejętności pisania ani czytania. Chociaż Harry nienawidził tych wszystkich marnie płatnych zajęć, wiedział, że kiedy skończy szkołę, sam znajdzie podobne.

Bo kto by chciał zatrudnić chłopaka, który na podaniu o pracę ledwo potrafi napisać nazwisko? Chłopaka, który z dziesięć razy zmieniał szkołę i w każdej miał opinię ucznia sprawiającego „problemy wychowawcze". Bez względu na to, ile się uczył, uchodził za lenia lub opóźnionego w rozwoju tępaka. Jeśli chciał pokazać wszystkim, jak bardzo się mylili w ocenie jego charakteru i zdolności, musiał wrócić tu, do Londynu.

Nie żałował powrotu. Bądź co bądź tu się zaczęła jego kariera. Wprost nie do wiary, że restauracja Marii Rossi i jego dawna szkoła kulinarna znajdowały się zaledwie kilkanaście przecznic dalej. Czasem miał wrażenie, jakby od tamtych doświadczeń dzieliły go tysiące kilometrów i dziesiątki lat. Maria Rossi nie wiedziała, co ją czeka, kiedy postanowiła dać mu szansę. Nie znała go. Podjęła ryzyko. Ale wierzyła w jego talent, w to, że mu się uda. On też wierzył w sukces swojej pierwszej restauracji. Niecierpliwie czekał na jej otwarcie. To będzie na pewno największa przygoda jego życia!

Parę lat temu, podczas dwuletnich studiów w Paryżu, Harry ze swoim przyjacielem Louisem snuli marzenia. Dziś patrzył, jak te marzenia powoli stają się rzeczywistością. W tracie długiego lotu z Australii prawie nie zmrużył oka. Cały czas układał menu i rozwiązywał problemy, które prędzej czy później muszą się pojawić.

- A gdzie twój kilt, przyjacielu? - spytał niski mężczyzna, wyłaniając się spomiędzy cegieł. - Pozostał w Krainie Oz?

Harry uścisnął wyciągniętą na powitanie dłoń, po czym poklepał Louisa po plecach.

- Nie zaczynaj! Oczywiście to zdjęcie to świetna reklama, ale w Szkocji spędziłem jedynie dwa pierwsze miesiące życia.

- No dobra, jak ci się tu podoba? - spytał Louis, akurat gdy z okna budynku wyleciała deska, która z hukiem spadła na stos gruzu.

Zacisnąwszy wargi, Harry pokiwał głową.

- Cieszy mnie, że praca wre. A na twoje pytanie odpowiem, kiedy obejrzę kuchnię. - Potarł ręce i się uśmiechnął. - Od dawna czekałem na tę chwilę.

- Co do kuchni... obawiam się, że mamy drobne opóźnienie. Jeszcze za wcześnie na inspekcję. - Louis wskazał energicznie na przykryty folią stos przy wejściu.

Biorąc głęboki oddech, Harry wszedł do pomieszczenia, które w przyszłości miało być holem z recepcją, w milczeniu popatrzył na ogromne skrzynie.

- Tylko mi nie mów, że...

- Niestety tak. Jak wiadomo, statki towarowe nie wypływają podczas sztormu. Dziwne, nie?

Recipe for love/H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz