Krok 5: Dorzuć dwie ważne decyzje.

1K 96 3
                                    

Z zawadiackim uśmiechem na twarzy ponownie oparł się o blat. Widział zdumioną minę Lidii. Domyślał się, że chwilę potrwa, zanim dziewczyna przetrawi usłyszaną wiadomość. Zmrużyła oczy. Widziała, że ją obserwuje. Był taki zadowolony z niespodzianki, jaką jej sprawił.

Chryste! Mają pracować razem w tym malutkim pomieszczeniu? Ona i Harry? Sami, we dwoje?

Ze zdenerwowania zaburczało jej w brzuchu.

Harry usłyszał burczenie i rozciągnął usta w jeszcze większym uśmiechu. Co za arogant! - pomyślała. Od początku wiedział, że ona się tu wybiera. Wiedział, zanim jeszcze się pojawiła. Czekał na jej przybycie! Mimo to, nie zważając na nic, nie sprawdzając,czy ona przypadkiem nie stoi za drzwiami, wylał na dwór wiadro wody!

Zaraz ona wprowadzi tu zmiany. Nie zamierzała wracać do Greystone, zatem to Harry będzie musiał się stąd wynieść. Wszystko jedno gdzie. Byle daleko. Gdzieś, gdzie go chcą, gdzie wypatrują go z utęsknieniem.

Nagle uświadomiła sobie z całą mocą smutną prawdę. Harry może wybierać pomiędzy dziesiątkami różnych restauracji. Jest gwiazdą. Świat stoi przed nim otworem. 

A ona? Zawahała się. Jest Lidią Rossi, osobą dumną i niezależną, która nigdy się nie poddaje.

- To miło, że oferujesz się gotować - rzekła, siląc się na spokój - ale to nie będzie konieczne. Znam kilku emerytowanych kucharzy, którzy chętnie mi pomogą. Jutro rano podzwonię... Nie martw się, na pewno sobie poradzę. Maria zrozumie, w końcu jesteś bardzo zajętym człowiekiem.

Harry uśmiechnął się leniwie. Przez moment sądziła, że zamierza podejść bliżej, ale on po prostu odwrócił się twarzą do blatu, na którym leżał czysty biały ręcznik, a na nim zestaw noży oraz przyborów kuchennych.

Podniósł wilgotną deskę do krojenia i wycierając ją papierowym ręcznikiem, obejrzał się przez ramię.

- Przykro mi, ale tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - Zmierzył Lidię badawczym wzrokiem. - Maria prosiła, żebym zajął się gotowaniem. Obiecałem, że tak zrobię,a nie mam zwyczaju łamać słowa. Pomijając wszystko inne, czuję się urażony. Gdybym cię lepiej nie znał, powiedziałbym, że nie chcesz, abym się tu kręcił.

Lidia zacisnęła zęby. Dlaczego on nie traktuje jej poważnie? Jak ma go przekonać, aby spakował manatki i zostawił ją samą? 

- Maria przecież wie, że masz mnóstwo ważnych zobowiązań. Naprawdę, nie musisz tu tkwić. Ze wszystkim dam sobie radę. 

Harry skinął potakująco głową.

- Nie wątpię. I oczywiście masz rację z moimi zobowiązaniami. Przyleciałem cztery dni temu. Od trzech miesięcy wynajęta ekipa burzy ściany i stawia nowe w budynku, w którym zamierzam otworzyć pierwszą własną restaurację. Prace się trochę opóźniają, a otwarcie zaplanowane jest za sześć tygodni. Ale Maria Rossi potrzebuje pomocy. Chętnie poświęcę tydzień lub dwa na to, żeby jej lokal znów normalnie funkcjonował. Jestem jej to winny. Koniec dyskusji.

Skierował wzrok na blat i sięgnąwszy po paczkę klusek, pomachał nią w powietrzu. 

- Jadłaś kolację? Mógłbym coś przyrządzić. Nie wiem, jak ty, ale mnie się trudno myśli na pusty żołądek. 

Chciała powiedzieć, by się nie fatygował, ugryzła się jednak w język. Lunch był odległym wspomnieniem, a ona była głodna i zmęczona. Na myśl o czymś ciepłym dojedzenia poczuła się radośniej.

- Nie oczekuję, że będziesz dla mnie gotował - oznajmiła chłodno. - Zawsze jesteś taki uparty?

- Zawsze. A gotować uwielbiam. Aha, chciałbym coś zaproponować... 

Recipe for love/H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz