24

433 27 4
                                    

– Wstawaj. – po raz kolejny usłyszałam ten sam znienawidzony przeze mnie głos wilkołaczycy, która więzi mnie tutaj już szósty dzień. – Wstawaj! – powtórzyła tym razem głośniej, przez co na mojej twarzy pojawił się nieprzyjemny grymas.

Do moich uszu dotarł cichy świst, a następnie poczułam silne uderzenie w brzuch.

– Przestań...– wycharczałam z trudem podnosząc głowę.

Spojrzałam nienawistnie w te jej zielone chłodne oczy, które w tym momencie patrzyły na mnie z satysfakcją oraz odrazą.

– Przestanę kiedy zechce – mruknęła kręcąc głową. – Choć myślę, że tak się nie stanie – powiedziała z chorym uśmiechem na twarzy. – Twój koniec już nadchodzi. Mogę zabić cię albo pozwolić żebyś zdechła z pragnienia – dopowiedziała.

Dopiero po jej słowach poczułam cholerne palenie w gardle, które z sekundy na sekundę nasilało się.
Przejechałam językiem po wargach, czując jak bardzo są spierzchnięte.

Ostatnio czułam taki głód siedemset osiemdziesiąt cztery lata temu.

To nie wróżyło niczego dobrego.

– Uwierz mi, jak tylko się stąd wydostane...To ty staniesz się moim głównym posiłkiem – odparłam oschle z odrobiną kpiny.

– Nie masz szans ze mną w tym stanie – zaśmiała się szyderczo. – Poza tym nie jestem tutaj sama, mam tu wielu wilkołaków i jedną czarownicę, którą swoją drogą miałaś okazję poznać, czyż nie? – uniosła brwi do góry. – Tak czy siak, wygrana leży po mojej stronie – dodała, po czym ruszyła w kierunku wyjścia z mojej celi.

– Co chcesz tym osiągnąć? – zapytałam nadzwyczaj spokojnie jak na mnie.
– Jak to co? Władzę, zostać legendą, która pokonała takiego potwora jak ty  – odparła dumnie.

Władzę, ciekawe nad czym.

Nagle poderwałam się z ziemi, by następnie ruszyć w jej stronę. Dobrze wiedziałam, że byłam zakuta, ale czemu by ją nie nastraszyć?

Ta widziąc jak podchodzę w jej stronę, zaskoczona jak i przestraszona przycisnęła plecy do brudnej, zimniej ściany.
Dzieliły mnie od niej dwa metry, ale mimo to kobieta przyległa do ściany jeszcze bardziej.

– Boisz się – stwierdziłam. W jej oczach tliło się masa różnych emocji. Spojrzeniem zjechałam niżej na jej szyję, gdzie mój wzrok przykuła delikatnie pulsująca żyła. Mentalnie wyobraziłam sobie jak zatapiam w niej swoje ostre kły.

Oblizałam usta nie odrywając wzrok  od szyji Eveline.

Niespodziewanie poczułam silny ból, który zawładnął całym moim ciałem.
Był tak nie do wytrzymania, że skuliłam się sycząc i patrząc ze złością w szmaragdowe tęczówki wilczycy.

Kobieta odetchnęła z ulgą i oderwała się od ściany, do której przed chwilą była przyciśnięta, by potem podejść do mnie powoli.

– A było siedzieć cicho – warknęła, następne co poczułam to ostry ból i zapadająca ciemność.

POV. Stefan

– Mówiłeś przecież, że gdzieś wyjechała. – Elena wzruszyła ramionami, patrząc na mnie.

– Tak, wyjechała, tylko problem jest taki, że nie wiemy gdzie i nie mamy z nią żadnego kontaktu. – Przetarłem  dłonią twarz i spojrzałem po kolei na każdą osobę siedzącą w naszym salonie.

Elena jak i Caroline miały gdzieś nieobecność mojej przyjaciółki.
Natomiast ja i Damon byliśmy zaniepokojeni jej zniknięciem, mimo iż rozmawiałem z Colline kilka dni temu, ani razu się nie odezwała.

A Bad Hybrid | Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz