rozdział dedykuję mojej najdroższej bezradnoscv w podziękowaniu za aktywność pod ostatnim rozdziałem <3
ofc od teraz każdy rozdział będzie dedykowany najaktywniejszym osobom, rozdział nie do końca sprawdzony, ale miłego czytania x
Ethan's POV
Wciągnąłem przez głowę ciemnozieloną bluzę z kapturem. Dziś pogoda była nieco mniej atrakcyjna niż ostatnio, ale mimo to zdecydowałem się na dresowe, czarne spodenki. Zgarnąłem ze stołu puszkę energetyka i upiłem z niej sporego łyka. Byłem wykończony. Odkąd wróciłem do Atlantic City, spałem naprawdę koszmarnie, wiecznie się budziłem, a pod oczami miałem jakieś dziwne sińce. Wczorajsza impreza wcale nie okazała się lekiem na moje nie najlepsze samopoczucie. Od rana dręczył mnie kac i niewyspanie. Wypiłem zdecydowanie za dużo. Odbicie, które ukazało mi się w lustrze, było tego idealnym dowodem.
O futrynę łazienkowych drzwi oparła się Hailey. Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej i cicho westchnęła.
— Nie rozumiem, dlaczego nie mogę iść z tobą — fuknęła niepocieszona, przyglądając się swoim długim, żółtym hybrydom. Chyba hybrydom.
Miałem ochotę przewrócić oczami. Męczyliśmy ten temat od rana i liczyłem, że doszliśmy do porozumienia. Jak widać, myliłem się. Zająłem się układaniem włosów, wciąż obserwując Evans w odbiciu.
— Już o tym rozmawialiśmy, Hailey — westchnąłem, a na twarzy dwudziestolatki pojawiło się niezadowolenie. — Wcześniej nie mieliśmy okazji pogadać bez osób trzecich, więc Ruby wpadła na pomysł spotkania się w starym gronie, do którego akurat nie miałaś okazji należeć.
Szatynka zrobiła minę męczennicy. Przysięgam, że kiedyś ją uduszę.
— Ale przecież jestem z tobą — jęknęła. — Czy to nie powinno powodować tego, że automatycznie wliczam się w towarzystwo?
Przejechałem dłonią po włosach i wziąłem uspokajający oddech. Nie lubiłem się powtarzać, a my wałkowaliśmy ten temat już trzeci raz. Obróciłem się w jej stronę i oparłem biodra o umywalkę, przyglądając się dziewczynie ze skupieniem. Jej jasnobrązowe włosy zebrane były w niechlujny kok, a w mojej bluzie, która była na nią odrobinę za długa, i różowych dresach wyglądała zabawnie. Była naprawdę ładną kobietą, tego zdecydowanie nie można jej odmówić.
Przypomniałem sobie, że zadała mi pytanie, dopiero wtedy, kiedy poczułem na sobie wzrok seledynowych oczu. Odchrząknąłem, drapiąc się po karku.
— Nawet gdybyś była moją żoną, nie wliczałabyś się w naszą paczkę, Hailey. Relacje z którymś z nas nie czynią ludzi naszymi przyjaciółmi. Chodzi o historię, którą razem przeżyliśmy. Gdy oni byli wszystkim, co miałem, ty i ja nawet się nie znaliśmy.
Do pewnego czasu byłem wręcz pewien, że się nie poznamy. Przecież miałem nigdy nie lecieć do Lexington.
— A ja sądzę, że po prostu mnie nie lubią — nadąsała się jak małe dziecko.
Widziałem, że było jej przykro. Odkąd wylądowaliśmy w Filadelfii tydzień temu, była nastawiona na zwiedzanie miasta i poznanie moich przyjaciół, tym bardziej dlatego, że zbliżały się wakacje, więc nasze drogi zapewne będą krzyżować się częściej niż w ciągu ostatniego roku. Mama zabiłaby mnie, gdybym w ciągy tych trzech wolnych miesięcy nie pojawił się w Atlantic City na dłużej niż dwa tygodnie. Już od marca bez przerwy gadała mi o tym, jak nie może doczekać się tego, aż spędzimy ze sobą więcej czasu.
CZYTASZ
WHATEVER IT TAKES | RISK #2
Jugendliteratur~ Bo byliśmy głupcami, którzy odnaleźli do siebie drogę, myśląc, że będąc jednością, przezwyciężymy mrok. Zszywając swoje płonące dusze, zapomnieliśmy, że obietnice to czasem za mało. ~ Po wyjeździe Ethana Destiny stara się żyć dalej i zachowywać ta...