Chapter 23.

198 16 2
                                    

Draco

Kiedy rano się obudziłem, Potter spał z otwartą książką na brzuchu. Jest taki chudy. Nie możemy jeść tylko chleba. Jest około 10 rano, więc sklepy powinny być otwarte. Ubrałem się, wziąłem różdżkę i pieniądze i wyszedłem. Poszedłem do innego sklepu niż ostatnim razem. Nie powinienem był przeklinać, szczególnie Potter'a, aż tyle.

– Cholera. – mruknąłem pod nosem, bo nie wiem, jakie lubi kanapki.

Po dłuższej chwili myślenia, wziąłem ser i szynkę. Najbardziej podstawowe kanapki.

~•~

Kiedy byłem z powrotem w Dziurawym Kotle, Potter sprzątał nasz pokój. Od kiedy to jest nasz pokój?

– Jadłeś? – spytałem i prawie podskoczył, bo go tym wystraszyłem.

– Nie, nie byłem specjalnie głodny. – odpowiedział.

– To świetnie, bo mam ser i szynkę, więc nareszcie możesz zjeść normalny posiłek. – rzuciłem niemiłym tonem.

– Co!? Nie! Nie chcę kanapek! Nie chcę jeść! Ja... – łzy zaczęły zbierać się w jego oczach – Ja nie...

– Zamknij się. Co znowu spierdoliłem? – westchnąłem, chowając twarz w dłoni.

– Ja nie... – kilka łez spłynęło w dół jego policzka – Ja nie zasługuję na to.

– Potter, – prawie warknąłem – wyjaśnię to tylko raz. Zasługujesz na to i nie jesteś już dłużej niewolnikiem.

– Wiem, ale czuję, jakbym...

– Och, nie płacz. – przewróciłem oczami – Nie musisz jeść kanapek teraz.

– Wiem, ale...

– Więc przestań płakać, jeśli wiesz.

Wszedł do łazienki. Położyłem zakupy na komodzie koło jego sowy.

– Hej, Hedwiga. – powiedziałem cicho i spróbowałem dotknąć sowy, ale to gówno mnie ugryzło – Cholera.

Zapukałem w drzwi łazienki.

– Potter? Pozwól mi wejść, bo Twoja głupia sowa mnie ugryzła i teraz krew mi leci z palca.

Otworzył drzwi. Kiedy zmywałem krew, zaśmiał się krótko.

– Jesteś dobrą sową, Hedwigo!

– Kretyn!

– Ale nie gryź Malfoy'a!

Uśmiechnął się i spojrzał na mnie, śmiejąc się. Uśmiechnąłem się głupawo, pomimo bólu.

– Ta, nie gryź mnie! – krzyknąłem, śmiejąc się – Jestem zbyt smaczny dla Ciebie!

– Co ze mną? – spytał Potter, unosząc brwi. Zarumieniłem się.

– Co z Tobą?

– U-huh. – mruknął seksownie.

– Może zobaczymy później. Potter, Ty nadal masz te swoje wielkie ambicje?

– Tak i nie odpuszczę, dopóki nie przepierdolę Cię na wylot.

– Miło z Twojej strony, że myślisz, że jestem tak seksowny. – zarumienił się.

Merlinie, jest piękny.

– Ale wiesz, że nie żartuję, prawda? – brzmiał, jakby kłamał, ale mimo tego zabrzmiało jak groźba.

– Kto miał dominację w Twoim śnie? – podszedłem do niego.

Zarumienił się bardziej i teraz był czerwony jak cegła. Spuścił głowę.

– Ty. – powiedział cicho, prawie szepcząc.

– Ou, to interesujące. Powiedz mi więcej. – byliśmy tak blisko, że czułem jego oddech na szyi.

– Naprawdę chcesz to wiedzieć? – spojrzał mi w oczy nieśmiało.

Chuju Merlina, jego oczy są takie zielone, takie piękne. Jaka szkoda, że za szkłem. Pieprzone okulary.

– Więc... Byłem nagi.

– Tak, wiemy to. – przewróciłem oczami.

– Moje nogi i ręce były przywiązane do łóżka sznurkami, więc nie mogłem się ruszać.

– Robi się ciekawie.

– I byłem tak kurewsko twardy. – sapnął cicho na koniec.

Poczułem, że robię się twardy z powodu jego sapnięcia. Mógłbym słuchać tego cały dzień i noc.

– I? – zachęciłem go, by kontynuował.

– I potem przyszedłeś i...

– I?

– I zacząłeś mnie rozciągać tak mocno, ale dobrze.

– Święty Salazarze, czemu miałbym to zrobić? – sapnąłem.

– I kiedy zaczynałem jęczeć...

Wyobraziłem sobie jego jęki. Musiałem ugryźć swoją dolną wargę, by samemu nie jęknąć.

– Ty...

– Ja co? Merlinie, szybciej.

– Wsadziłeś we mnie swojego...

Przestałem oddychać na chwilę. Tak, to naprawdę dziwny sen.

– I pierdoliłeś mnie mocno i szybko. Następnie wziąłeś mojego w dłoń i zacząłeś poruszać dłonią tak szybko, jak mnie pierdoliłeś.

– Przestań na chwilę. – wciąłem się.

Mogłem poczuć, że jestem twardy i on też był. Byliśmy tak blisko, że nasze krocza się dotykały. Wziąłem głęboki wdech i on sapnął.

– Proszę, nie sap w ten sposób. Nakręca mnie to.

– To się cieszę. Zapamiętam i użyję w – zagryzł wargę – odpowiednim momencie.

– I przestań zagryzać wargę.

Zagryzł całą dolną wargę tak, że tylko górna była widoczna i wyglądał jak głupek. Zaśmiałem się i on też to zrobił.

– I potem zrobiłeś mi kilka malinek na brzuchu i doszedłem. – dokończył.

– Chcesz malinkę?

– Co!? Nie! Znaczy, nie teraz.

Odsunął się. Staliśmy jak dwa debile przez chwilę, zanim wygonił mnie z łazienki.

𝐔𝐧𝐫𝐞𝐯𝐞𝐚𝐥𝐞𝐝 𝐒𝐞𝐜𝐫𝐞𝐭𝐬 || 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz