✧ ROZDZIAŁ SIÓDMY °

2.2K 155 55
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.










— Więc jesteś pisarzem? Totalnie cię nie kojarzę.

Taehyung kiwnął nieśmiało głową, kiedy któregoś dnia znudzony Yoongi zagadywał go, zapewnie nie mając nic lepszego do roboty, oprócz oczywistego oglądania głupich programów telewizyjnych, które późnymi wieczorami były zastępowane emisją najnowszej dramy z Bae Suzy w roli głównej, która niezbyt interesowała niskiego blondyna.

— Chociaż... gdybym czytał książki, to być może nawet bym cię kojarzył — Min dopowiedział, lekko marszcząc przy tym nos, po chwili jednak parskając cichym śmiechem.

— Chcesz mi powiedzieć, że w ogóle nie czytasz książek? — Taehyung zapytał z ciekawości, na co Yoongi tylko wzruszył ramionami, powracając do podgrzewania podwójnej porcji paczkowanego tteokbokki, które zamierzał zrobić na kolację. Pisarz nie był ani trochę zdziwiony jedzeniem z paczki, gdyż, tak jak Min uprzedzał go na samym początku, nie był mistrzem gotowania, jednakże to w żadnym stopniu mu nie przeszkadzało. Taehyung był przyzwyczajony do tego typu szybkich dań, samemu nie potrafiąc przygotować zbyt wiele, jeśli rozchodziło się o jakiekolwiek gotowanie. Poza tym, Yoongi dosyć zachęcająco przekonywał go o tym, iż jak tylko wróci jego babcia, z pewnością przygotuję dla niego górę obłędnych mochi na powitanie oraz będzie faszerować go domowym jedzeniem tak długo, dopóki nie zamieni się w toczącą się ludzką kulkę.

Będąc szczerym, dwudziestodziewięciolatek nie spodziewał się, iż nawiąże jakikolwiek, choćby najmniejszy kontakt z wnukiem państwa Min. Yoongi na pierwszy rzut oka wydawał się być nieuprzejmy i totalnie zniechęcony do rozmowy z kimkolwiek. Prezentował się raczej jako niemalże antyspołeczny introwertyk, który nie znosił innych ludzi. I co prawda... blondyn właśnie taki był, jednakże Taehyung w pewien sposób po prostu go polubił. Młody pisarz sam także stronił od ludzi i niezbyt potrafił się z nimi dogadać, przez co większość uważała go za oziębłego, co jemu samemu w ogóle nie przeszkadzało. Taehyung nie był osobą, z którą każdy mógłby się zaprzyjaźnić.

Lecz mimowolnie, przebywając na obrzeżach Busan pod jednym dachem z kimś innym, obaj byli na siebie skazani. Co prawda, wcale nie musieli ze sobą rozmawiać, w końcu Yoongi był tylko gospodarzem, zaś Taehyung krótko przybyłym gościem, który przez całe dnie starał się pracować nad swoją nową powieścią, jednakże tak, czy inaczej młody blondyn w pewnym momencie po prostu zaczął gadać. Na żaden konkretny temat. Zaczął paplać tak szybko i bezsensownie, iż Taehyung mimowolnie parsknął śmiechem, stwierdzając, że rozmowa z Yoongim może być nawet bardzo przyjemna.

— Sorry — Min odezwał się w pewnej chwili, kiedy on i dwudziestodziewięcioletni pisarz siedzieli przy staromodnej, kuchennej wyspie jedząc podgrzewane tteokbokki. — Zwykle tyle nie gadam. W sumie, nawet nie mam zbytnio się do kogo odezwać — dodał. — Może dlatego tyle paplam? Aha, to pewnie z samotności — prychnął. — Wybacz, już się zamykam — dopowiedział po kilku sekundach, gdy Kim nadal się nie odzywał, po prostu się w niego wpatrując.

paper on my skin {kth . jjk}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz