3.Przywołanie

157 12 21
                                    

Chwyciłem w dłoń  2 część dziennika i uważniej przyjrzałem się znakom. Gdyby się o wiele mocniej przyjrzeć, na niektórych ukazywały się ślady krwi. A może to były moje własne wyobrażenia? Zwykła ludzka wyobraźnia? Nie było czasu żeby się nad tym zastanawiać. W zasadzie czasu miałem dużo, ale nie chciałem go marnować na takie pierdoły.

Zacząłem jeździć palcem po wyrysowanych tuszem zaklęciach aż wreszcie znalazłem to, czego potrzebowałem.

"Jak przywołać Billa Ciphera"

Nagłówek wydawał się konkretny, dlatego zniżyłem wzrok na tekst wypisany pod nim. Po dłuższej chwili namysłu zaczęła boleć mnie głowa. To było gorsze od migreny. Miewałem migrenę po nie przespanych nocach, ale to było z dwadzieścia razy gorsze. Ostatkiem sił oparłem się o ścianę i zamknąłem oczy. Opadłem bezsilnie na kolana. Ból ustąpił z umysłu, ale dotarł do oczu. Oczy zaczęły piec jak niewiadomo co. Myślałem że umrę. Kurczowo zaciskałem powieki. Po chwili poczułem coś mokrego spływającego po policzkach. Ledwo otworzyłem oczy. Po moich policzkach strumieniami lało się wiśniowe wino. Czułem jakby był to zwykły płacz ale napój  powoli wypełniał całą podłoge w pokoju, a ból był niemiłosierny. Jakby oczy krwawiły winem. Powoli zacząłem czuć  że więcej nie dam rady.  Pierwszy raz od wakacji w Wodogrzmotach płakałem. Płakałem i płakałem. Siłą fizyczną, psychiczną.. Nic nie mogło tego powstrzymać. Kiedy mój histeryczny płacz powoli dobiegał końca wino zmieszane z moimi łzami sięgało mi do ramion.

Tik tak Sosenko

Usłyszałem gdzieś w głębi już i tak zagubionego umysłu. Nie mogę się poddać. Nie teraz i nie w taki sposób. Nie zgadzam się umrzeć na klęczkach przed pierdolonym żółtym piratem z wakacji! Mimo że byłem już tak bezsilny, że nie zdołałbym się podnieść z kolan zacząłem się śmiać. Sam niewiem dlaczego.Wino dosięgało mi do karku. Zamknąłem oczy nie zaprzestając histerycznego śmiechu. Kiedy ponownie je otworzyłem widziałem siebie tak jak wcześniej. Jak z lustra. Mniemany Dipper Pines odwrócił głowę w moją stronę. W stronę mnie, ducha Dippera Pinesa. Znowu miał waniliowe oczy jak u kota. Połyskiwały żółtawym blaskiem. Wiśniowy napój dosięgał mu do podbródka.
Wpatrywał się we mnie bez wyrazu. Po chwili do mnie dotarło. Demon chce mnie ukatrupić! Chciałem zrobić cokolwiek żeby temu zaszkodzić, chciałem rzucić w niego książką ale nie udało mi się bo:

A. Jak już ogarnąłem jestem duchem więc wszystko przeze mnie przenika.

B. Kiedy rzuciłbym w niego książką zapadł by się pod wodę co spowodowało by szybszą śmierć.

Strategiczne myślenie przegrało z szaleństwem. Jako duch powróciło mi trochę sił więc zdobyłem się na jedno.

-ZOSTAW MOJE CIAŁO TY PIERDOLONA AMEBO SPOŁECZNA!!! - wrzasnąłem i rzuciłem się na własne ciało opętane przez demona. Ten jakby tylko na to czekał, zamknął oczy a ja wepchnąłem go pod wiśniowe wino. Nie czułem że potrzebuję tlenu. Teraz to się dla mnie nie liczyło. Zacisnąłem ręce na szyi demona. Żółtooki patrzył na mnie bez wyrazu po czym usmiechnął się ukazując białe jak śnieg kły. Najwyraźniej też nie zwracał uwagi na brak tlenu. Położył obie dłonie na moich - zaciśniętych na jego szyi.
Brak tlenu coraz bardziej dawał mi się we znaki. Próbowałem wypłynąć, lecz wtedy chłopak przyciągał mnie i trzymał na dnie. Po chwili zacząłem ostatkiem powietrza krzyczeć, błagać żeby mnie wypuścił. Ten tylko lekko pogłaskał mnie po włosach.

Zamknąłem oczy. Kiedy ponownie je otworzyłem znajdowałem się w swoim ciele. Rozejrzałem się po pokoju.Nie było śladu wina. Odetchnąłem z ulgą i ponownie położyłem głowę w wygodnej poduszce.

-To nie był sen, a ty nie leżysz na łóżku, ani na poduszce. Głowę masz na wypchanej wiewiórce a leżysz na biurku. - usłyszałem tuż przy mnie. Momentalnie podniosłem się do siadu. Spojrzałem za siebie. Faktycznie leżałem na wypchanej wiewiórce.

-Hej, a na mnie to już nie spojrzysz? - głos wydawał się bardzo znajomy. Odwróciłem głowę. Oczom ukazał mi się wysoki blondyn siedzący na biurku obok mnie, popijając wiśniowe wino z nogami założonymi na siebie.

-Dawnośmy się nie widzieli, nie? - spytał i popił nieco napoju z kieliszka. Chyba musiałem wyglądać głupio bo i ja, i blondas w garniaku i cylindrze przyglądaliśmy się sobie jak zaczarowani. No, przynajmniej ja przyglądałem mu się jak zaczarowany. Ten patrzył na mnie bez większego zainteresowania, poruszając czerwoną cieczą z kieliszka. Kiedy ogarnął że nie wyduszę z siebie ani słowa rozpoczął rozmowę.

-Cześć dzieciaku, wyrosłeś nie zaprzeczę - chłopak położył mi ręke na włosach i poczochrał czuprynę moich kasztanowych kłaków. Chciałem jakkolwiek zareagować ale poczułem, jak dłonie opadają mi w dół, pocą się i odmawiają posłuszeństwa. Więc musiałem cierpliwie czekać. Kiedy ten wyczochrał zadowolony moje włosy ucisk z dłoni momentalnie zniknął.

-Coś ty taki mało rozmowny? To ja! Bill Cyferka! Prawie zabiłem ci twoją zasraną rodzinkę! Cóż.. Z tego co pamiętam zawsze miałeś gadane więc dlaczego teraz-

-ZAMKNIJ SIĘ I SŁUCHAJ CO MÓWIĘ - przerwałem wyższemu bez większego zastanowienia

-JEŚLI MYŚLISZ ŻE BĘDĘ SIĘ CIEBIE SŁUCHAĆ, TO GRUBO SIĘ MYŚLISZ PRZYJACIELU. - oczy blondyna z wolna spowiły się szkarłatnym blaskiem. Wziął płytki oddech i mówił dalej.

-Przyszedłem tu żebym to ja, gadał do ciebie.  Od czego by tu zacząć.. Wiem, że po tym co zaszło w Wodogrzmotach przestałeś wierzyć w zjawiska paranormalne. Otóż.. Musisz zacząć w nie znów wierzyć, jak za dawnych lat. Co 1000 lat, w piekle Władca Piekła zapada w 1000 letni sen, by po tysiącleciu powrócić i władać piekłem, przez najbliższe 10 wieków. W Piekle nie dzieje się najlepiej. Trwa walka o tron, bo Władca już zasnął. Jak zostać "zastępcą"? Otóż trzeba posiadać jak najwięcej zastępów piekielnych, czyli małych osad, gotowych walczyć za ciebie za wszelką cenę. Mam ich siedemdziesiąt dwa, ale o głowę przewyższa mnie Kill, mój pieprzony braciszek. - poprawił paznokcie i mówił dalej.

-Dlaczego tu jestem? Cóż, Mason. Może w przeszłości zdarzały nam się.. - zastanowił się szukając słowa . -Pewne.. Konflikty, ale jestem gotowy zapomnieć o odległej przeszłości i wykorzystać cię jako kartę przetargową do władania piekłem. Dlaczego? Ponieważ jesteś tym, który może wybrać kolejnego  władcę. Zdobędę twoje zaufanie sympatię czy to co tam chcesz ty wybierzesz mnie na władcę i cyk- spierdziele spowrotem do Piekła - zakończył swój długi monolog i spojrzał  się na mnie pytająco.

Ja nieco oszołomiony po takim obrocie sprawy poprostu dałem mu z całej siły w pysk.

-AŁA!! POGRZAŁO CIĘ?! - usłyszałem z ust chłopaka a ten złapał się za policzek.

-A więc boli.. Bardzo ciekawe - uznałem a blondyn jak gdyby nigdy nic parsknął śmiechem.

-Czyli mamy deal, prawda? - spytał i podparł głowę na rękach.

-Jesteś głupi czy głupi? -  otworzyłem jeden z dzienników Forda.

-A jaka między tym różnica?

Przewertowałem kilka stron dziennika a demon nie spuszczał ze mnie pary swoich migotliwych żółtych oczu. Wreszcie nie wytrzymałem. Chciałem powiedzieć żeby nie wpatrywał się na mnie jak na ducha ale był szybszy.

-Jeśli szukasz zaklęcia żeby się mnie pozbyć, nie znajdziesz. Ford nie odkrył takiego zaklęcia a wiesz czemu? Bo wszystkie egzorcyzmy na mnie nie działają. - chłopak przejrzał mnie na wylot. Odłożyłem dziennik i spojrzałem na demona.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
1115 SŁÓW

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°




ᴘsʏᴄʜᴏᴘᴀᴛʜ ᴀɴᴅ ʀᴇᴀʟɪsᴛ: ᴛᴡᴏ ᴅɪғғᴇʀᴇɴᴛ ᴡᴏʀʟᴅs ʙɪʟᴅɪᴘ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz