Tego popołudnia Adam zadzwonił z domu do Celiny — szczęśliwie, odebrała sama zainteresowana, a nie pani Szymanowska. Chłopak nie miał ochoty tłumaczyć powodów, dla których usiłował się skontaktować z dziewczyną, szczególnie, że jej matka nie wydawała się być przesadnie ugodowa.
— Tak? — spytała, nie wiedząc jeszcze z kim ma do czynienia.
— Cześć — przywitał się neutralnie.
— Och... — odparła. — Cześć.
— Możemy spotkać się dzisiaj w kawiarni? — zapytał prosto. — Tej, co zawsze.
— Adamie — zaczęła cierpko. — Niespecjalnie mam ochotę się z tobą widzieć.
— Ja właśnie o tym — wyjaśnił. — Powinniśmy porozmawiać.
— Ech... No, tak. Pewnie powinniśmy. — zgodziła się z nim bez chęci, po czym na chwilę zapadła cisza.
Westchnęła lekko.
— Dobrze, niech będzie.
— Świetnie, o której?
◇──◇──◇──◇
Adam siedział nieco niespokojnie przy stoliku, postukując rytmicznie palcami o blat. Ciemne, gęste włosy opadały mu trochę na twarz, przysłaniając przy tym oko, i zlewały się kolorystycznie z czarnym golfem.
Dawno nie był u fryzjera.
Kilka minut później w lokalu zawitała była dziewczyna. Czerwony szalik błysnął w drzwiach, nad którymi zadźwięczał niewielki dzwonek. Prędko wypatrzyła chłopaka i dołączyła do niego. Przywitali się lakonicznie, a Adam podszedł do lady, by złożyć zamówienie.
Rozmawiali pobieżnie o wszystkim i o niczym, dopóki na ich stole nie zawitały dwie filiżanki z parującymi napojami.
— Celino — zaczął chłopak, a wzrok utkwiony dotąd w naczyniu, wzniósł ku jej twarzy. — Co się dzieje?
Dziewczyna uniosła brwi. Nie odpowiedziała.
Uniosła filiżankę z mleczną kawą ku bladym ustom i upiła z niej dwa łyki.
— Przecież wiem, że... — usiłował jakoś się wysłowić. Westchnął.
Ona znów przez jakiś czas milczała, jednak przemogła się po chwili:
— Nie mam pojęcia — powiedziała szczerze. — Przepraszam cię... za wtedy.
Chłopak pochwycił delikatnie za jej dłoń spoczywającą bezwiednie na stole.
— Zapomnijmy o tym — powiedział brunet z nadzieją w głosie. W jego ciemnoszarych oczach zatliło się ciepło.
— Adam... — zaczęła cicho. — Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Wytłumacz mi — dlaczego ryzykujesz?
— Ponieważ tak trzeba — stwierdził poważnie. — Dam sobie radę. Przecież wiesz, że jestem ostrożny.
— Wiem.
Nadal nie podobało jej się to, że chłopak chciał się poświęcać sprawie, jednak ostatecznie wyraziła niemą zgodę. Zostawili ten temat w spokoju, przynajmniej na ten moment.
— Co się u ciebie dzieje ostatnio? Coś z rodziną? — dopytywał, zaalarmowany zachowaniem dziewczyny.
Od dłuższego czasu można było bowiem dostrzec, że Celina zachowywała się specyficznie. Z Adamem widywała się rzadziej i mniej regularnie (a tak przecież lubiła i ceniła sobie rutynę!), w szkole również pojawiała się w kratkę. Coraz częściej źle się czuła — tłumaczyła to natrętnymi migrenami, jednak chłopak nie był co do tego przekonany.
CZYTASZ
virtuoso [TRWA KOREKTA]
Historical Fiction"Wiedział, że Fryderyk nie jest głupcem (...). Było w tym przeklętym pianiście coś takiego, co pozwalało mu momentami czytać z ludzi niczym z otwartych ksiąg. Przenikał ich tymi swoimi oczyskami nie wiadomo jakiego koloru na wskroś, na wylot, bez sk...