Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

3.2K 156 8
                                    

Ale jak można od czegoś odejść i jednocześnie do tego wrócić? ~ Neil Gaiman, Koralina

Kategoria: Komedia, Fluff

Rating: M

Ostrzeżenia: Odniesienia do tortur, nadużywanie alkoholu.

_____

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.

Draco jako dziecko przeczytał ten wers w pewnej książce. Nie miał zielonego pojęcia, co mogło to znaczyć, ale był też zbyt zestresowany, by zapytać o to ojca.

Odkąd pamiętał, wszyscy mówili mu, że jest mądry. Matka. Ojciec. Dziadkowie. Rodzice innych dzieci.

Był Draconem Malfoyem. Był bystry. Miał łamać serca.

I to właśnie filary, na których budował swoją tożsamość.

Przez całe życie bardzo starał się robić jedynie te rzeczy, które budowały w ludziach przeświadczenie, że jest mądry. Nie zadawał dodatkowych pytań, kiedy czuł, że prawdopodobnie powinien już dawno znać na coś odpowiedź. Nie próbował robić rzeczy, jeśli nie miał pewności, że mu się to uda.

Oszukiwał – co mogło zdawać się niesprawiedliwe, ale jeśli był na tyle sprytny, by uszło mu to płazem, czy nie podkreślało to jego racji?

Jednak mimo wszystko w życiu nie poszło mu tak dobrze, jak się tego spodziewał.

Po pierwsze, bycie Draconem Malfoyem stało się czynem haniebnym. Po drugie, całą swoją formalną edukację odbył w Hogwarcie, będąc nieustannie przebijany we wszelkich osiągnięciach przez mugolaczkę. I finalnie, w ostatnim czasie to właśnie ta mugolaczka rozdzierała jego serce na strzępy.

Wszystkie drogi mogły kiedyś prowadzić do Rzymu, ale sądząc po życiu i doświadczeniach Dracona, obecnie wszystkie prowadziły do niesfornowłosej i apodyktycznej, wszechwiedzącej kujonki Hermiony Granger.

Bez względu na to, jakiego dokonał wyboru lub nad jakim aspektem swojej tożsamości próbował popracować, irytująco wielkie oczy Granger w jakiś sposób zawsze pojawiały się na horyzoncie jego życia, zaczynając go tłamsić.

Nigdy nie udało mu się popisać swoją bystrością, kiedy była w tym samym pomieszczeniu. Nigdy. Nawet w najmniejszym stopniu. Granger po prostu emanowała swoim osobistym blaskiem. Cokolwiek osiągnął, Granger prawdopodobnie i tak dokonała tego już dwa lub trzy lata wcześniej i to nawet bez większego przygotowania.

Był Draconem Malfoyem i, podobnie jak wszyscy inni Malfoyowie, został Śmierciożercą, uważając, że świat byłby o wiele wspanialszym miejscem, gdyby zarozumiałe szlamy przestały mu to wszystko psuć.

W jakiś sposób ta droga również prowadziła do Granger: wrzeszczącej w agonii w jego salonie, podczas gdy jego ciotka ją torturowała. Kiedy stał zmrożony w przerażeniu, dotarło do niego, że świat bez zarozumiałych szlam nie jest światem, w którym mógłby być lepszy, ale światem z o wiele niżej zawieszoną poprzeczką.

Więc odszedł od tej całej ideologii. Myślał, że obrócenie życia o sto osiemdziesiąt stopni pośle go w takie miejsce, w którym już nigdy nie spotka się z Granger.

A jednak...

Draco nie był pewien, czy jego świat był tak mały, czy Granger w jakiś zaskakujący sposób stała się tak niewiarygodnie duża. Czy też może zrobiła coś, co zaburzyło prawa fizyki albo grawitację, przez co te nieustannie pchały ją na tę samą ścieżkę, którą sam sobie obrał.

Wylądowali w tej samej organizacji charytatywnej, co, jak sobie wmawiał, byłoby całkowicie w porządku, biorąc pod uwagę, że była to naprawdę duża organizacja charytatywna, a on sam nie był jej zbyt aktywnym członkiem poza wypisywaniem dla nich wielu sutych czeków. Ale potem jakimś sposobem został wciągnięty w organizację gali charytatywnej, co zaskutkowało tym, że musiał zaplanować tę galę z Granger.

[T] Antologia | Dramione | OneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz