0,8% szans

1.4K 90 5
                                    

Motyw: Ciążowa wpadka.

Rating: T

Ostrzeżenia: brak.

_____

— Moja matka znowu ze mną rozmawia.

Cisza.

Odchrząknął.

— Wysłała wczoraj list z pytaniem, jak się czuję.

Hermiona wciąż z roztargnieniem gapiła się przez okno.

— Odpisałem, a ona zapytała, czy przyjdę do niej we wtorek na kolację.

Wciąż nic.

— Zamierzam odmówić, chyba że zaprosi również ciebie.

Przełknęła ciężko i spojrzała na niego.

— Powinieneś pójść.

Patrzył na nią z zaskoczeniem.

— Naprawdę?

Skinęła głową.

— Tak. Powinieneś pójść. W końcu to twoi rodzice.

Zmarszczył brwi.

— Dobrze, chociaż odmawiali ze mną wszelkich rozmów, odkąd poinformowałem ich, że się spotykamy. Co wydaje się dość istotnym problemem.

Studiowała go. Jej widelec stukał lekko o krawędź talerza.

— Gdzie... gdzie widzisz nas za mniej więcej rok?

Draco poruszył się nerwowo na tę zmianę tematu. Hermiona miała bardzo konkretne pomysły co do tempa swoich relacji; powinny one postępować z twardą intencjonalnością. Dopiero co udało mu się ją przekonać, żeby pozwoliła mu posiadać własną szufladę w jej mieszkaniu.

— Nie wiem. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, może do tego czasu będę miał tu dwie szuflady.

Wydawało się, że nie wyłapała jego żartu. Skinęła krótko głową i spojrzała na groszek na swoim talerzu, przepychając go widelcem z jednej strony na drugą.

— Czy w pracy wszystko w porządku? — Przyjrzał się jej uważnie, próbując dokładnie określić to, co wydawało się być z nią nie tak. Skinęła głową, nie patrząc mu w oczy.

Martwiła się o coś, ale o ile mógł stwierdzić, nie wydawało się być to spowodowane konkretnie jego osobą.

Czy zapomniał o jakiejś ważnej dacie? Z pewnością nie chodziło o urodziny. Byli w „oficjalnym" związku od miesiąca, trzech tygodni i dwóch dni. Wcześniej spotykali się przez pięć miesięcy i kilka dodatkowych dni, które, jak sądził, nie były tradycyjnie w żaden sposób świętowane czy obchodzone. O ile też wiedział, żadne z nich nie świętowało nic większego w listopadzie.

Generalnie nigdy nie kazała mu zgadywać, gdy zdarzało mu się zrobić coś, co ją zdenerwowało. Ostatnio był naprawdę wzorowym chłopakiem – nawet jeśli sam tak mówił. Nie zrobił nawet nic, by odwdzięczyć się Weasleyowi za transmutowanie go w gigantycznego kanarka podczas potwornie sztywnego „Obiadku u Weasleyów", w którym uczestniczył razem z Hermioną w zeszły piątek.

A ona wciąż przesuwała groszek po talerzu.

— Coś się stało?

Jej widelec znieruchomiał, ale nie spojrzała na niego tak od razu. Wysunęła lekko czubek języka i zwilżyła usta, zanim w końcu podniosła wzrok.

— Ja... — zaczęła, po czym zamarła, jej usta wciąż były rozchylone. Przełknęła i odłożyła widelec, po czym wyprostowała ramiona.

Zamierza za mną zerwać, uświadomił sobie z chłodnym przerażeniem.

[T] Antologia | Dramione | OneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz