3. Znam to miejsce

478 41 1
                                    

Laura

Krzyżuję stopy za plecami Dawida i wzdycham w zachwycie, gdy teraz czuję go głębiej. Przyjemność nasila się, dzięki czemu wiem, że za niedługo dojdę. Dawid chyba też jest już blisko, bo jego ruchy przyspieszają. Wchodzi we mnie energicznie, nie zwalniając tempa, i chwyta mnie za kark. Odchyla mi na bok głowę, robiąc sobie dostęp do szyi, a zaraz potem zaczyna wyznaczać na mojej skórze gorące pocałunki. Zwijam palce u stóp, bo to doznanie jest naprawdę przyjemne. Mój oddech staje się urywany, ale i tak nie jest aż tak donośny jak Dawida. Chłopak sapie wprost w moją szyję, biorąc łapczywe oddechy w przerwie pomiędzy kolejnymi liźnięciami, co tworzy wywołującą dreszcze kakofonię sensualnych dźwięków. 

Rozkosz osiąga apogeum. Oczy zasnuwa mi mgła, przez co sufit nad naszymi głowami staje się rozmazany. Dochodzę, pojękując i wbijając palce w mokre od potu barki mężczyzny. Po chwili ten stan zanika, zostawiając po sobie równie przyjemne odprężenie. Dawid wykonuje gwałtowniejsze pchnięcia, dysząc chrapliwie, aż w końcu osiąga spełnienie. Jego ciało napina się i drży pod wpływem orgazmu. Gdy się uspokaja, schodzi ze mnie i opada z jęknięciem na plecy. 

 – Dobra robota, księżniczko. – Klepie mnie w wewnętrzną stronę uda, na co wzdrygam się, sycząc przez zęby przez piekące uczucie. – Oj, przepraszam. Nie chciałem tak mocno. 

 Posyłam mu wymuszony uśmiech i pierwsza podnoszę się do pionu, siadając na skraju łóżka, plecami do Dawida. Wkładam bieliznę, szukając wzrokiem pozostałych ubrań. Dawid w tym samym czasie idzie do łazienki, a po dźwięku opadającej klapy kosza domyślam się, że właśnie pozbył się zużytej prezerwatywy. 

 – Ale masz tu ciemno, nic nie widzę. 

 Za późno reaguję, a on już zaczyna podnosić zasunięte w oknach rolety, wpuszczając do pokoju światło. 

– Nie! Nie odsłaniaj! – Zakrywam się koszulką. 

 Spogląda na mnie ze zdziwieniem, zaskoczony moją gwałtowną reakcją. 

 – Czego się wstydzisz? Już tyle razy uprawialiśmy seks, nie pierwszy raz widzę cię nago. 

 – Nie odsłaniaj, powiedziałam – warczę głosem nieuznającym sprzeciwu, ale szybko się reflektuję. Odchrząkuję i przyjmuję milszy ton. – Po tej stronie domu często plątają się ludzie. No, chyba że kręci cię świecenie fiutem, to proszę bardzo. 

– Dobra, już dobra. – Uspokaja mnie i posłusznie zasuwa z powrotem rolety. – Nie denerwuj się tak. 

 Szybko wciągam na siebie dresy, a następnie koszulkę. Przeczesuję palcami skołtunione włosy, po czym spinam je w luźnego koka na czubku głowy. Gdy Dawid też jest już ubrany, w końcu odsłaniam okna, a wtedy panujący w środku półmrok rozjaśniają ciepłe promienie słońca, wiszącego wysoko nad taflą jeziora. Sięgam po leżącą na szafce butelkę wody i upijam kilka łyków. Podaję ją chłopakowi, pytając bezsłownie, czy też chce, ale on tego nie zauważa, zbyt wpatrzony w widok za oknem. 

 – Zawsze zazdrościłem ci mieszkania tutaj – wyznaje, na co marszczę ironicznie brwi. Na pewno by tak nie mówił, gdyby tak jak ja żył tutaj od dziecka. – Rankiem musisz mieć zajebiste widoki. 

 Odkładam butelkę, bo nie chce mi się jej już trzymać. 

 – Nie wiem, rano śpię. 

 Dawid parska śmiechem, ale idzie za mną, gdy pierwsza opuszczam pokój. Przechodzimy przez podłużny przedpokój, którego jedna ze ścian jest całkowicie pokryta regałami wykonanymi z ciemnego drewna. Ich półki uginają się pod ilością książek, które ostatni raz ruszane były chyba kilkanaście lat temu. W dniu, gdy matce zachciało się mieć własną biblioteczkę, by móc chwalić się nią swoim równie dwulicowym co ona koleżankom. Gdyby nie nasza sprzątaczka, pewnie już dawno wszystkie półki zawaliłyby się pod ciężarem kurzu na książkach. 

RatownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz