1. Księżniczka Zatonia

739 50 20
                                    

Laura 

Otwieram lodówkę i skanuję wzrokiem wypełnione po brzeg półki. Produkty wręcz same wypadają, ale wśród nich nie dostrzegam nic, na co mam ochotę. Pomijając, że większość jest już zapewne kilka tygodni po dacie ważności. Ale w końcu liczy się ilość i efekt bogatej lodówki. 

Z opakowaniem jogurtu i musli w jednej ręce i z pilotem w drugiej przechodzę do salonu i rozsiadam się na kanapie przed kinem domowym. Włączam Netfliksa i kolejny odcinek Sex Education. Jest już południe, a ja dopiero co zwlekłam się z łóżka, ale nie mam nic do roboty. Tak zapewne spędzę najbliższe cztery miesiące, na przemian śpiąc, oglądając tv i włócząc się z przyjaciółmi. Plus bycia córką właścicieli Ośrodka Wypoczynkowego „Niezatoń" i posiadania na tyle pieniędzy, że nie muszę zamartwiać się poszukiwaniem pracy w czasie wakacji.

Jestem w trakcie oglądania trzeciego odcinka, kiedy słyszę, że drzwi wejściowe się otwierają. Po krokach poznaję, że to mama, która chwilę później wchodzi do pokoju. Ma na sobie dopasowany dres, składający się z obcisłych legginsów i krótkiego topu, z którego wręcz wylewają się jej zrobione piersi. Zawsze w ten sposób się ubiera, kiedy idzie na zajęcia z jogi, i dobrze wiem z jakiego powodu. Ten powód ma atletyczne ciało i prawie dwa metry wzrostu i pracuje w naszym ośrodku jako instruktor zajęć. Matka nigdy nie była fanką sportu, ale odkąd Ian, który tak naprawdę nazywa się Janusz, zaczął tutaj pracować, codziennie lata do niego na zajęcia, ubrana jak tania latawica. Jestem bardziej niż pewna, że po godzinach rozciąga ją, ale też w kroczu. 

 Kątem oka widzę, jak kładzie na podłodze sportową torbę z głośnym westchnieniem. 

– Czy mogłabyś łaskawie przestać wyjadać moje jogurty? – Musiała zauważyć puste opakowanie. – Nie masz nic innego do jedzenia w lodówce? 

 Ignoruję jej pytanie, a ona nie czeka na odpowiedź. Informuje, że pada na twarz, i leci pod prysznic. Połowę odcinka później wraca z powrotem z turbanem z ręcznika na głowie. 

 – Poza tym co ty tu robisz o tej porze? Znowu wagarujesz? 

– Mam wakacje. 

 – Wakacje? 

Przewracam oczami, ale w końcu uraczam kobietę niechętnym spojrzeniem. 

 – Skończyłam szkołę końcem kwietnia. Dla przypomnienia, byłam w klasie maturalnej, a trzy tygodnie temu miałam ostatni egzamin. 

 Matka prycha, niezrażona, równocześnie podkładając filiżankę pod ekspres.  

– Już nie bądź taka ironiczna. Mam ostatnio tyle na głowie, że już zaczynam gubić się w tym, jaki jest dzień tygodnia. 

 No tak, niełatwo jest zapamiętać, czy najpierw ma się masaż tajski, czy może lunch z przyjaciółkami, a co dopiero kiedy jedyna córka skończyła szkołę. 

 Czasem naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy obchodzę ją chociaż w tym najmniejszym stopniu albo czy zauważy moją nieobecność, gdy w końcu stąd wyjadę. 

 – Zjedz dzisiaj kolację poza domem. Wieczorem przychodzą do nas Bielscy – uprzedza mnie łaskawie, tym samym delikatnie mnie informując, że mam nie pojawiać się w domu przed zapadnięciem zmroku. – Pamiętasz, którzy to? Ci, co nie lubią dzieci. 

Pamiętam. Za to ty chyba zapomniałaś, że w przyszłym roku przestanę być nastolatką, a co dopiero dzieckiem. 

Gdy byłam młodsza, zwykle w czasie wizyt państwa Bielskich siedziałam przez kilka godzin w pokoju. To małżeństwo to dwójka zepsutych ludzi, którzy oprócz tego, że nie tolerują dzieci, to śpią na pieniądzach. Ich znajomość z moimi rodzicami oparta jest oczywiście wyłącznie na interesach. Nasz ośrodek reklamuje park rozrywki Bielskich, a ich park jest obklejony plakatami zachęcającymi do wizyty w ośrodku. Kółko wzajemnej adoracji. 

RatownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz