Rozdział 1

389 24 13
                                    

Katherine's POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Katherine's POV

  Dotąd nie znałam głodu. Oczywiście, problem z niedożywieniem na świecie nie był dla mnie, czymś nieznanym. Uczyłam się o nim, czytałam jeszcze więcej, ale nigdy nie musiałam go doświadczyć na własnej skórze.

  I nie mówię tutaj o burczeniu w brzuchu, które słyszałam po kilku godzinach bezustannej pracy i nie jadania posiłków. Chodzi mi o coś gorszego. Ciągłe ssanie w żołądku, ucisk przeradzający się w ból. Pilnowanie się na każdym kroku, żeby nie zjeść wszystkiego na raz i przy każdym posiłku pamiętać, aby zostawić coś na kolejne dni. I ciągłe rozglądanie się za czymkolwiek, co można zjeść. Powolne przeradzanie się w zwierzę.

  — Pamiętam, gdy byłam wegetarianką. Nie jadłam zwierząt, bo uważałam to za nieetyczne. — powiedziałam ze śmiechem, poprawiając ciężki plecak. — Gdybym wtedy wiedziała, że będę jeszcze wypatrywać najmniejszej wiewiórki, żeby tylko coś zjeść.

  Odpowiedziała mi cisza. Przez ostatnie miesiące przyzwyczaiłam się do tego, że koty nie są zbyt rozmowne, ale miło by było, coś od niego usłyszeć.

  — Mógłbyś chociaż udawać, że mnie słuchasz.

  Znalazłam go niedługo po tym, jak to wszystko się zaczęło. Siedział na dachu jednej z kamienic i obserwował wszystko, co działo się w nowej rzeczywistości. Nieżywych zabijających ludzi, ludzi zabijających Nieżywych. Patrzył na to wszystko i ziewał. Fascynował mnie jego spokój, to jak wszystko miał pod ogonem i nawet nie zamierzał się przejmować. Pewnie dlatego wtedy się do niego dosiadłam i obserwowałam razem z nim.

  I od tamtej pory jesteśmy przyjaciółmi. On czasami przyniesie mi jakąś mysz, a ja w zamian za to użyczam mu plecaka, jako transportu. Dogadujemy się.

  Nie rozmawiałam z żywym człowiekiem od dawna. W tym świecie są dwie opcje: możesz trzymać się grup, albo działać w pojedynkę. Od ciebie zależy, co wybierzesz za słuszne.

  A ja? Ja nadal nie wiem, co uważam za słuszne. Wizja życia w społeczności wydaje się przyjemna, może być moją ostoją i dać mi bezpieczeństwo. Jednak ten świat sprawia, że powoli przestaje ufać nawet samej sobie.

  Bo po upadku każdy pokazał swoją prawdziwą naturę.

  Na razie wystarczało mi towarzystwo kota. Nie jadł za dużo, więc mogłam się z nim dzielić w razie czego.

  Długa trawa zaczęła szeleścić pod wpływem wiatru. Wiedziałam, że nie jestem w niebezpieczeństwie, ale zaciśnięcie palców na rękojeści kozika było już ruchem bezwarunkowym. Od dawna nie poruszałam się bez niego w ręce.

  Oczy szeroko otwarte, głowa wysoko, a uszy wrażliwe na wszystko, co nam zagraża.

  Przeważnie trzymałam się dróg, licząc na to, że gdzieś mnie doprowadzą. Trafiałam na splądrowane domy lub porzucone pojazdy z pustym bakiem. Za każdym razem trafiałam na, coś co umknęło innym. Ale gdy trafiłam na stado nieżywych, postanowiłam przenieść się do lasu.

Nasze Sekrety ~ D. DixonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz