Stiles, Scott i Blake weszli do szkoły, a dwójka brunetów przez cały czas rozmawiała o dziwnym śnie. Blake starał się za nimi nadążyć, ale Stiles był tym zbyt pochłonięty. Każdy ich znajomy lub każdy z rodziny wiedział, że podekscytowany Stiles równa się ten ledwo dający się zrozumieć Stiles.
– Zabiłeś ją? – Stwierdził młodszy Stilinski.
– Nie wiem. Po prostu się obudziłem i pociłem się jak szalony. Nie mogłem oddychać. – Wyjaśnił drugi z brunetów, gdy Stiles skrzywił się na ten opis.
– Scott, nie zamartwiaj się tym. Mogę się założyć, że był to nic nie znaczący sen – Zauważył Blake, który przeszedł koło niego.
– Ja wiem, ale nigdy nie miałem snu, który wydawał się taki prawdziwy.
– Okej, ale pozwólcie mi coś powiedzieć – Przerwał im Stiles, przechodząc między ich dwójką.
– Nie, ja wiem. Uważasz, że ma to coś wspólnego z moim jutrzejszym wyjściem z Allison. Jakbym miał stracić kontrolę i wyrwać jej gardło.
– Nie, oczywiście, że nie. – Stwierdził Stiles, a Scott i Blake spojrzeli się na niego z wątpieniem. – Tak, to całkowicie to. Hej, no weź. Będzie w porządku, okej? Osobiście uważam, że radzisz sobie z tym naprawdę niesamowicie.
– Plus, zgodnie z naszymi informacjami, nie masz możliwości zapisać się na zajęcia o nazwie 'wilkołactwo dla początkujących' – Dodał Blake, opierając dłoń na ramieniu Stilesa.
– Tak, nie istnieje taka klasa, ale może być taki nauczyciel.
– Kto, Derek? – Zapytał z irytacją Stiles i lekko klepnął swojego przyjaciela w tył głowy. – Zapomniałeś o tej części, gdzie wpakowaliśmy go do aresztu?
– Tak, wiem, ale gonienie jej i zaciąganie na tył autobusu wydawało się takie prawdziwe.
– Jak prawdziwe? – Zapytał drugiego bruneta Stiles, a McCall wyjaśnił, że w taki sposób jakby to się naprawdę stało.
Ich trójka później wyszła na drugą stronę szkoły i zauważyła zakrwawiony autobus. Zastępcy szeryfa stali w jego pobliżu, zajmując się tym wypadkiem. Scott uparł się po tym, że muszą znaleźć Allison. Stiles próbował go uspokoić, ale pomogło mu dopiero uderzenie o szafkę.
Szukając Scotta, Blake i Stiles usłyszeli ogłoszenie dyrektora o wypadku. Nie mogąc odnaleźć bruneta, skierowali się od razu na zajęcia u pana Harrisa. Na nich okazało się, że Scott zaatakował nie przypadkowego zająca, ale człowieka. Człowieka, który poza tym okazał się żywy.
Po lekcji chemii, ich trójka skierowała się do stołówki. Stiles i Scott wciąż próbowali ustalić ich działania, gdy Blake w ciszy jadł swój posiłek. W pewnym momencie, do ich stolika dosiadła się Lydia wraz z Allison, Dannym i dwójką nieznanych osób.
– Co takiego rozwiązać? – Zapytała dziewczyna o truskawkowo blond włosach.
– Um, tylko... pracę domową. – Wytłumaczył Scott.
– Lyds, poza tym. Mogłabyś przyjść jutro do mnie? – Zapytał Blake, gdy podniósł butelkę z wodą.
– Oczywiście, śliczny. Musisz w końcu wyglądać dobrze na randce z Dannym. – Zapewniła go dziewczyna, puszczając mu przy tym oczko.
– Podnoś się. – Zażądał Jackson, stojąc obok swojej dziewczyny.
– Jakim cudem nigdy nie pytasz Dannego, by się podniósł?
– Ponieważ ja nie wpatruję się w tyłek jego dziewczyny. – Zauważył brunet i ułożył lekko dłoń na udzie Blake'a.
Nastolatek szybko odsunął się od stolika, a wolne miejsce przy Lydii zajął Jackson. Od razu po tym, Danny zaczął spekulować o tym, co zaatakowało w szkolnym autobusie. Według niego drapieżcą była puma, a Jackson dodał, że usłyszał gdzieś, że był to lew morski.
– Puma jest lwem górskim – Zauważyła Lydia, ale czując wzrok jej chłopaka, szybko dodała – Prawda?
– Kogo to obchodzi? Typ jest pewnie jakimś bezdomnym, który i tak umrze. – Stwierdził obojętnie Jackson, a Blake lekko zacisnął dłoń na trzymanym jabłku.
W tym samym momencie Stiles im przerwał, pokazując filmik, który mówił o tożsamości zaatakowanego. Scott po tym dodał, że go zna i, że mężczyzna jest szkolnym kierowcą. Blake uniósł na to brew, a Stiles odchylił się na krześle.
– Możemy porozmawiać o czymś ciut weselszym, proszę? Jak na przykład to, gdzie mamy iść jutrzejszego wieczoru? – Zaproponowała Lydia, pochylając się w stronę Allison.
– Ja i Scott jeszcze nie myśleliśmy o tym, co zamierzamy zrobić. – Zauważyła brunetka.
– Nie mam zamiaru siedzieć w domu, oglądając filmiki lacrosse, a Danny i Blake potrzebują jutro czasu sam na sam. Tak więc, jeśli nasza czwórka ma spędzić razem czas, będziemy robić coś zabawnego. – Zasugerowała Lydia.
– Spędzić razem czas? – Powtórzył Scott, przyglądając się uważnie Allison. – W sensie nasza czwórka? Chcesz spędzić czas w sensie my i oni?
– Tak, tak myślę. Brzmi fajnie. – Potwierdziła zakłopotana Allison.
– Wiesz, co jeszcze brzmi fajnie? Dźgnięcie się w twarz tym widelcem.
Blake już miał otwierać usta, ale jego chłopak włożył mu widelec ze swoją porcją posiłku. Dwie pary brązowych oczu się spotkały, gdy Danny próbował powstrzymać szatyna od wrednego komentarza. Stiles wywrócił na to tylko oczami. Lydia zaproponowała później grę w kręgle, dodając, że Jackson ją lubi.
– Tak, z godnym przeciwnikiem. – Odpowiedział jej blondyn.
– Skąd wiesz, że nie jesteśmy godnymi przeciwnikami? – Zadała pytanie Allison, spoglądając po tym na Scotta. – Umiesz grać w kręgle, prawda?
– W pewnym sensie.
– 'W pewnym sensie' czy tak? – Zakpił z niego Whittemore, opierając się o stolik.
– Tak. Właściwie to jestem świetny w kręgle.
Posiłek po tej krótkiej wymianie zdań się zakończył. Scott i Stiles poszli później w przeciwną stronę niż reszta. Wszyscy skierowali się na ich osobne lekcje. Blake poszedł z dziewczynami na zajęcia artystyczne, a Danny i Jackson skierowali się na lekcję historii.
Zgodnie z planem, następnego dnia Lydia przyjechała do domu rodziny Stilinskich. Po zapukaniu w drzwi, potrzebowała tylko chwili zanim Noah ją wpuścił. Blondynka uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Szeryf chwilę później zapytał, czy czegoś potrzebuje.
– Wszystko jest dobrze, panie Stilinski. – Lydia posłała mu szczery uśmiech. – Blake jest na górze?
Otrzymując potwierdzenie, dziewczyna weszła na górę po schodach. Minęła na nich Stilesa, który tylko na nią spojrzał z nieukrywanym szokiem. Spoglądając w stronę pokoju jej przyjaciela, Martin mogła już zauważyć otwarte drzwi oraz ułożone na łóżku ubrania.
– Hej, śliczny. Już się przygotowałeś?
– Hm? Oh, tak, jasne. Wchodź. – Blake uśmiechnął się niezręcznie.
Podnosząc się z krzesła przy biurku, szatyn podrapał się lekko po karku. Obserwował uważnie jak Lydia podeszła do wybranych przez niego strojów na jego łóżku. Po chwili ciszy, spojrzał się poprawniej w oczy blondynki, która już stała do niego przodem.
– To będzie idealne. Robimy jeszcze do tego paznokcie, czy dzisiaj sobie odpuszczasz? – Dziewczyna posłała mu ciepły uśmiech, gdy trzymała w swoich dłoniach wybrany zestaw.
– Byłoby świetnie. – Odezwał się pewniej Blake, spoglądając w oczy nastolatki.
Już chwilę ponownie otworzył szafę i wyjął z niej opakowanie z lakierami do paznokci. Odwracając się do Lydii, mógł zauważyć jak dziewczyna składała jego ubrania przy samych poduszkach. Blake zbliżył się do niej i odstawił pudełko na wolne miejsce na łóżku.
Kiedy Lydia skończyła, oboje zajęli miejsca na pościeli. Blondynka ostatni raz spojrzała się w oczy Blake'a, zanim złapała jego dłoń w swoją. Blake podał jej lakier o mocno niebieskim kolorze i drugi biały, a dziewczyna zajęła się malowaniem jego paznokci.
CZYTASZ
Hearts series 1 || Teen Wolf
FantasyKiedy Blake Parker Stilinski-Delgado po raz pierwszy zobaczył swoich dwóch braci, poczuł natychmiastową więź z nimi. W ciągu wszystkich lat stali się najlepszymi przyjaciółmi. Troszczyli się o siebie nawzajem i zawsze sobie pomagali. Blake nigdy nie...