the kanima

14 1 2
                                    

Blake i Scott poszli na tyły szkoły. Widzieli Boyda stojącego tam, jakby nic się nie działo. Starszy nastolatek był zdecydowanie spokojniejszy, pewniejszy siebie. Podczas gdy drugi ukazywał swój gniew. Scott powiedział Vernonowi, że chcą porozmawiać z Derekiem. Jednak najwyższy nastolatek się tym nie przejął. Po prostu podszedł bliżej do bruneta.

– Nie chcemy walczyć.

– Dobrze, bo jestem dwa razy większy od ciebie. – Vernon odpowiedział z półuśmiechem.

– To prawda. Naprawdę, naprawdę prawdziwe. – Scott wymamrotał, patrząc na nastolatka od dołu do góry.

– Scott, to nie czas na queerowe przebudzenie czy coś w tym rodzaju. – Blake wyszeptał, wciąż wpatrując się w Vernona.

– Zamknij się. Jednak wiesz, co myślę, Boyd? Jestem dwa razy szybszy.

Scott szybko powalił Vernona na ziemię. Puścił nogi i wstał. Patrzył, jak Vernon podniósł się i wyczyścił dłonie. Kiedy spojrzał w bok, Scott zdał sobie sprawę, że Derek jest już z nimi. Ciemnowłosy mężczyzna wyjaśnił, że Lydia nie zdała testu. Jednak Scott nie zgodził się i dodał, że jest inna.

– Wiem. W nocy zamienia się w morderczego chodzącego węża.

– Nie pozwolę ci jej zabić.

– Kto powiedział, że to zrobię? – zapytał Derek, wpatrując się w Blake'a.

– Cóż, wyglądasz jak taka osoba. Ten typ, który lubi krzywdzić innych. – Blondyn odpowiedział, stojąc przed bratem.

Zanim ktokolwiek zdążył się poruszyć, Vernon pchnął dwóch braci na ziemię. On i Derek patrzyli, jak leżą w bólu. Blake spojrzał na Dereka, przeklinając go. Podniósł się, stając przed Scottem. Młody Delgado poczuł, że Derek obserwował go przez jakiś czas, zanim mężczyzna odwrócił głowę w stronę jego młodszego brata.

– Nie wiem, dlaczego uważasz, że musisz teraz chronić wszystkich, Scott. Mimo to Lydia zabija ludzi i zrobi to ponownie. Następnym razem będzie to jeden z nas.

– Bzdura. Nawet jej nie znasz. Jest normalna, na pewno nie jest kanimą.

– A skąd to wiesz? – Derek zapytał blondynkę.

– Bo tej nocy, kiedy zostałeś sparaliżowany, Lydia była ze mną. Przez cały czas, gdy wy wszyscy walczyliście z Kanimą, ja piłem z Lydią w jej samochodzie.

– Cóż, wciąż tam jest. Musimy to zabić, w taki czy inny sposób. Zdarza się to rzadko i dzieje się to z jakiegoś powodu.

– Jakiego powodu? – zapytał Scott, przerywając Derekowi i jego bratu.

– Czasami kształt, który przybierasz, odzwierciedla osobę, którą jesteś. – Czarnowłosy mężczyzna wyjaśnił, podciągając Scotta.

– Więc jest odporna.

– Nikt nie jest odporny! Nigdy tego nie widziałem ani o tym nie słyszałem. To się... To się nigdy nie zdarzyło.

– A co z Jacksonem? – zapytał Scott. – Dlatego go testowałeś, prawda? Bo dałeś mu to, czego chciał, prawda?

– Scott...

– Peter powiedział, że ugryzienie albo cię zabije, albo zamieni. Prawdopodobnie miałeś nadzieję, że umrze. Ale nic się nie stało, prawda? I nie masz pojęcia dlaczego, prawda? – zapytał Blake z podniesioną głową i lekkim uśmiechem.

– Nie.

– Cóż, mamy teorię – kontynuował Scott. – Lydia jest odporna i w jakiś sposób przekazała to Jacksonowi. Wiesz, że mamy rację.

– Nie! Posłuchajcie, nie mogę pozwolić jej żyć! Powinniście byli to wiedzieć.

– Wiedzieliśmy! Ha, wiedzieliśmy, że będziesz dupkiem. Znowu. Więc twój słodki plan legł w gruzach, suko. – Blake odpowiedział radośnie.

– Naprawdę? Chcesz, żebym starł ten uśmieszek z twojej twarzy?

– Spróbuj. – Blake odpowiedział, patrząc głęboko w oczy Dereka, zanim Scott odciągnął go z powrotem do szkoły.

Później Scott został zatrzymany przez trenera. Jednak Blake mógł z łatwością pójść w kierunku wyjścia. Pobiegł do swojego domu. Po dotarciu na miejsce natychmiast zdał sobie sprawę, że Derek i jego stado idą w jego kierunku. Był przerażony. Poczuł presję przez grupę, która miała patrzeć na nich przez okno. Jednak wiedział lepiej, niż pozostać na zewnątrz i walczyć z nimi.

Wchodząc przez drzwi z tyłu, wykrzyczał imię Stilesa. Blake zdjął buty i kurtkę. Skierował się później do głównych drzwi. Mimo odległości wciąż słyszał głosy. Blondyn słyszał, jak zdali sobie sprawę, że Derek jest przed ich domem. Stanął bliżej nich, gdy krótko pomachał do Stilesa.

– Jestem tutaj. Gdzie jest Lydia?

– Na górze, z Jacksonem.

– Jacksonem? Co do cholery? Nie. – Blake roześmiał się krótko, zamykając oczy.

Blondyn pobiegł do pokoju na górze. Ignorując zamknięte drzwi, włamał się do pokoju. Widział, jak Lydia i Jackson się całują. Zobaczył, że skóra na ciele Jacksona zmieniła kolor. Widział nawet, jak pulsuje pod jego koszulką. Nie myśląc o tym więcej, blondyn odciągnął Lydię od innego nastolatka. W tym samym czasie usłyszeli, jak szkło zostało rozbite.

– Co to było? – Lydia wymamrotała, wciąż mając łzy w oczach.

– Nic, to nic. Chodźmy do mojego pokoju, okej? – Blake wyszedł z pokoju z dziewczyną i natychmiast zobaczył Allison obok schodów.

– Wracajcie. Ktoś próbuje się włamać, okej? Idźcie.

– Tak, tak. Wiemy, słyszeliśmy. – Blake zaciągnął truskawko blondwłosą dziewczynę do swojego pokoju. Zamknął drzwi na zamek oraz zamknął okno.

Usłyszał, jak Lydia zadzwoniła na policję oraz, jak wydawała z siebie skomlenie. Zanim zdążyła zakończyć rozmowę, Blake wziął jej telefon i ukrył się z dziewczyną w swojej szafie. Oboje patrzyli sobie w oczy. Obaj byli przerażeni. Obaj starali się nie zaśmiać z powodu ironii stojącej za tą sytuacją. W końcu Blake i Lydia byli queer i to ukrywają.

Blake przyciągnął dziewczynę do siebie. Przytulając ją, blondyn wciąż powoli poruszał ich ciałami. Miał nadzieję, że w jakiś sposób ten ruch ją uspokoi. Jednak kiedy wszystko ucichło, Lydia przerwała uścisk i wyszła z szafy. Blake podążył za dziewczyną. Nawet kiedy ta zeszła po schodach na dół, blondyn był tuż za nią.

– Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, co się do cholery dzieje?

Kiedy Blake stanął obok dziewczyny, rozpoznał uczucie ulgi na twarzy Scotta. Wtedy też brunet odwrócił głowę i coś wyszeptał. Blake był prawie pewien, że ma to coś wspólnego z tym, że Jackson jest Kanimą. To znaczy, to by pasowało. Zwłaszcza, że drugi blondyn właśnie biegał jako jaszczurka.

– Ironiczne, czyż nie? – krzyknął Blake, patrząc Derekowi w oczy. Czuł dziwną dumę, może nawet szczęście. Mógł w końcu utrzeć nosa mężczyźnie. W końcu miał widoczny dowód na to, że Lydia nie jest kanimą.

╰┈➤ ❝ pancake ❞

Rozdział-niespodzianka za nie wstawienie niczego wczoraj

Mogę wstawić dzisiaj jeszcze więcej, ale niczego nie obiecuję

Zostaw gwiazdkę i komentarz

Możesz sprawdzić mój tiktok (pancake__stories) i tumblr

Hearts series 1 || Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz