Rozdział 2

50 10 1
                                    

Duchy Marca Wciąż Szepczą

*   *   *

— Skoro nie jesteś osobą lubiącą pieczęcie, to skąd wiedziałaś, że jestem w tym dobry? — Kiba przeciągnął łyżką po misce z ciemnoczerwonym gulaszem i wciągnął na raz trochę jasnego mięsa, kostkę galaretki i ziemniaka. Przyprawy uderzyły w niego równie szybko, jak ciepło i przełknął bez żucia, bo jego usta stanęły w płomieniach. — Co to... co to, kurwa, jest? — wyszeptał.

Siedząca naprzeciwko niego Mabui zachichotała w dłoń, po czym wzięła łyk swojego posiłku. Nie podzieliła się z nim tą samą reakcją i kontynuowała jedzenie, jakby w jej potrawie nie było samego diabła. — Przyznaję, że Gulasz z Krwi Tragopana jest bardzo wyrafinowany, ale to jedno z naszych łagodniejszych dań.

Akamaru zamruczał wokół kości jaka, którą gryzł, i wywalił język, gdy jego partner spojrzał na niego załzawionymi oczami.

— Spróbuj trochę herbaty z masłem. To pomoże.

Kiba wypił filiżankę jednym haustem i wystawił język poza usta, mając nadzieję, że mróz powietrza w Kumo, który wdzierał się do środka za każdym razem, gdy ktoś otwierał drzwi wejściowe, schłodzi jego kubki smakowe, a Mabui zastanawiała się przez chwilę nad ostatnimi miesiącami.

Wypuszczając go z celi, musiała dać Kibie cały nowy zestaw ubrań, bo zwykłe ubrania mogły być zbyt wymowne, więc trochę zmieniła jego styl. Standardowe czarne spodnie zostały, ale przeszukała swoje mieszkanie i stare ubrania brata, żeby znaleźć kilka podkoszulek z siatki i kilka czarnych kurtek z białym paskiem na środku pleców i wokół łokci. Te były trochę za duże, ale pomyślała, że na pewno na nie wyrośnie. Planowanie długoterminowe i tak dalej.

Najbardziej jednak zwracała uwagę na metalowe opaski i brązowe tatuaże na jego ciele, które od razu zdradzały jego status.

Kazała mu owinąć kostki i przedramiona bandażami w kolorze charakterystycznej czerwieni Kumogakure i powiedziała, żeby nigdy nie opuszczał celi bez nich. Dopiero gdy się zgodził, kazała mu zachować kilka zwojów dla wygody.

— Ale odpowiadając na twoje pytanie, mimo że nie rozumiałam zbyt wiele z tego, co napisałeś na ścianach, zrozumiałam wystarczająco dużo, by zaliczyć to do zaawansowanej teorii — powiedziała. Oderwała kawałek chleba i zanurzyła go w swoim gulaszu. — Powiedz mi, Kiba-kun, co skłoniło cię do studiowania pieczęci?

Pochylił się nad swoją miską i powoli wydłubał kolejny kawałek mięsa, uważając, by nabrać jak najmniej zupy. — Chciałem wiedzieć, jak odwrócić pieczęcie.

Tuż za klatką piersiową Mabui rozległo się ukłucie. Te pieczęcie... prawie odeszły w niepamięć. Po przywiezieniu ich z granicy i zbadaniu przez eksperta od pieczęci, zaprzysiężonego do zachowania tajemnicy, potwierdzono, że praca z pieczęciami należy do kategorii „przeklętych" ze względu na manipulację ciałem, umysłem i wolą, a także potwierdzono, że zostały one nałożone nie z własnej woli, dzięki widocznym śladom naprężeń wśród czarnych linii.

Na wieść o tym zrobiło jej się niedobrze. Kumorowie już dawno temu opracowali swoje techniki pieczętowania za pomocą skóry, ale z powodu trwałych i szkodliwych skutków, jakie niosło ze sobą jej używanie, przeszli na nośniki papierowe.

Niektórzy ze starszych pokoleń, które nadal z nimi żyją, byli ślepi lub głusi, albo stracili władzę w jednej lub drugiej ręce, albo ich skóra na nodze została tak dokładnie spalona, że pozostał nawet czysty tusz pieczęci. A może nie pamiętali własnego imienia dłużej niż jeden dzień, ale potrafili wyrecytować okładkę swojej ulubionej książki, zapis i wszystko.

OSIEMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz