Co się dzieje, gdy dwie debilki zgadają się na messengerze?
Właśnie to, co widnieje w tytule rozdziału. ^
Yeah, so, jest to totalnie do pośmiania się, głupi one-shot, którego fabułę ułożyłam wraz z _Killjoyka_
Zapraszamy! <3
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Long ago...
Frank szedł przez miasto owiewane atmosferą zachodzącego słońca.
Nie było to nic nadzwyczajnego, po prostu był na mieście i wracał do domu.
Wpadł na kogoś.Podniósł wzrok do góry, bo wzrostem to on nie grzeszył. Stało tam czterech facetów. Byli oni z mafii.
Nie pytajcie, skąd Iero wiedział.
- E, kurdupel, chcesz na solo? - zawył niskim tonem jeden z nich.
-Z przyjemnością, kochaniutki~ - odpowiedział Frank szarmancko uśmiechając się pod nosem.Gangsterzy myśleli, że wygraną mają jak w kieszeni.
Właśnie, szczegół - myśleli.
Frank może jest mały i chudy, ale to cholerny agresor...
*a few moments later*
Frank odchodził właśnie z miejsca bójki. Za nim roztaczał się piękny widok na kamienice i czterech pobitych do nieprzytomności facetów.
Miodowooki założy swoje okulary przeciwsłoneczne, które wyciągnął z dupy niczym każdy prawdziwy bohater filmowy, oraz zrobił sexy flip swoimi włosami.
Rozwiązując jednak zagadkę okularów - tak właściwie to tylko Numer Pięć z The Umbrella Academy znów trafił na złe miejsce w czasie uciekając przed apokalipsą. Okulary podał losowemu przechodniowi, co wypadło na Franka akurat.
Cóż, mogło być gorzej, bo zawsze mógł być to Klaus podając mu na dłoń krechę mefedronu, no nie?
Nagle przed Iero pojawił się ktoś na motocyklu - jego kochany chłopak, Gerard Way.
Frank podszedł do mężczyzny bliżej o położył mu dłonie na biodrach. Przyciągnął go do namiętnego pocałunku.Gdy już prawie się zjedli Gee zaproponował, by pojechali do jego domu, na co Frank od razu się zgodził.
*w domu Gerarda*
Gerard od razu zaciągnął czarnowłosego do swojej sypialni. Rzucił go na łóżko i zawisł nad młodszym.
- Och - westchnął Frank. - zróbmy coś bardzo romantycznego...! - jego oddech był bardzo ciężki.
- Jasne, kochanie. - przytaknął zielonooki. - Zróbmy karaoke! - Gerard oderwał się od młodszego.Po kilku minutach obydwoje byli już przebrani do swojego koncertu - Gee w swojej ulubionej piżamce szkieleta, Frank także w piżamie i rudej peruce, przypominającej jego rude włosy z 2000-cznego roku.
Zaczęli śpiewać Destroyę, bo to oczywiście ich ulubiona piosenka.
W tym czasie pod dom podjechał Mikey na swoim tęczowym jednorożcu.
Na grzbiecie tęczowego zwierza jechali także Ray z Heleną na kolanach.
Helenka miała chorobę lokomocyjną, więc dobrze, że była już martwa. A Ray wcale nie jest nekrofiliarzem...
CZYTASZ
Kiss me, you animal! |•Frerard one-shot•
FanficBardzo dziwna, żartobliwa opowieść o kilku facetach z różnych zespołów i jednej dziewczynie, która jest tu przypadkowo. Frerard, więc no homo, no homo