Joel
- Wiecie co, powinni stworzyć poradnik do randkowania.
- A ty coś wyskoczył jak filip z konopii? Już zaczynałam się martwić, tak cicho siedziałeś. - Isabella spojrzała na mnie zrezygnowana, jak na kompletnego idiotę.
(Pewnie za takiego mnie uważała)
- Wydaje mi się, że już istnieją takie rzeczy - tylko Benjamin postanowił faktycznie nawiązać konwersację.
- Ale nie chodzi mi o takie stworzone przez cis hetero samców alfa - Zrobiłem cudzysłów w powietrzu. - tylko o prawdziwe rady oparte na psychologii. Skąd mam wiedzieć, jak działa miłość?
- Za bardzo się przejmujesz, Joel - pewnie stwierdził Kyle, który nagle pojawił się nie wiadomo skąd. - A tak przy okazji, to brzmi jakby cię mama nie kochała.
Nie chciałem tego przyznać, ale Kyle miał rację.
Nie z tym, że mama mnie nie kocha, jest zupełnie na odwrót (mam nadzieję), tylko z tym, że za bardzo się przejmowałem. Jak cholera, chociaż to do mnie niepodobne. Zazwyczaj jestem podekscytowany na myśl o poznawaniu nowych ludzi.
Może szczegół tkwił w tym, że dawno to się nie zdarzyło i w jakimś sensie zapomniałem jak to jest, i jakie uczucia temu towarzyszą. A naturalnym w nieznanej sytuacji jest niepokój.
Bardzo mi też zależało, żeby Matthew mnie polubił, bo wydawał mi się naprawdę spoko gościem. Miałem przeczucie, że się dogadamy, o ile czegoś nie zepsuję.
W taki właśnie sposób zacząłem się denerwować. Za dużo czarnych scenariuszy.
Nie pomagał mi też fakt, że to miała być dosłownie moja trzecia randka z chłopakiem, od kiedy zacząłem identyfikować się jako biseksualny. Zresztą wcześniej miałem niewiększe doświadczenie. Racze były to niezbyt dobre... okej, to były fatalne wspomnienia, które na dobre odstraszyły o wiele zbyt młodego i zbyt niegotowego mnie od spotykania się z ludźmi na bardzo długi czas.
W drodze ze szkoły do domu tradycyjnie towarzyszył mi Benjamin. To jeden z niewielu momentów, kiedy możemy porozmawiać w cztery oczy. Chociaż czasami wyglądało to bardziej jak pouczający mnie monolog.
Tym razem jednak się nie odzywał się w ogóle, a przynajmniej na razie tego nie zrobił. Po prostu prowadził swój niebieski rower i patrzył się w nieokreślony punkt, jakby obserwował dzisiejszą pogodę, co także ja zrobiłem.
Zbliżała się zima i jedyne, co mogło się zmienić, to właśnie pogoda. Drzewa już dawno pozmieniały kolory, przynajmniej te, które to robią. Niektóre zrzuciły liście, choć nie były to jakieś ogromne ilości. Na niebie pojawiało się coraz więcej chmur, ale przynajmniej oznaczało to, że mogę mieć nadzieję na chłodniejszą pogodę. Nie żebym narzekał na australijskie upały, po prostu miała to być w końcu miła odmiana.
Ale ile można patrzeć się w niebo? Wyjąłem więc telefon z kieszeni i zwyczajnie zacząłem przeglądać losowe media społecznościowe, uważając oczywiście żeby nie zabić się o coś po drodze. Wtedy też wpadłem na pomysł. Praktycznie w przypływie chwili napisałem do Nyli, niewiele zastanawiając się, czy będą z tego jakieś konsekwencje. Stwierdziłem, że skoro nie ona, to ja pierwszy napiszę. Nie przestałem się martwić od tamtego czasu, więc musiałem wreszcie coś na to poradzić. Nie liczyłem na jakiekolwiek efekty, ale miałem nadzieję, że zwykłe Hej możemy pogadać?, jednak coś zdziała i Schneider odezwie się do mnie.
- Joel - w końcu Ben coś powiedział, co kreatywnie okazało się być moim imieniem.
- Tak się nazywam - postanowiłem zrobić niezwykle zabawny żart, ledwo powstrzymując się od śmiechu z absurdalności mojego poczucia humoru.
![](https://img.wattpad.com/cover/243795458-288-k296959.jpg)
CZYTASZ
Healer
Novela JuvenilHistoria o bolesnym zerwaniu, doświadczonego przez dziewczynę dopiero odkrywającą świat romantycznych relacji. A także o tym, jak druga osoba może wpłynąć na czyjeś życie. I o światełku w tunelu, które może być niesione przez najmniej oczekiwaną oso...