Rozdział 1

14 3 0
                                    

Początki

To wszystko wydarzyło się tak szybko, Alexander nie mógł nawet otrząsnąć się z jedenej sytuacji a już wymagano mu przezwyczaić się do drugiej. Młodzieniec siedział spokojnie na fotelu w gabinecie Józefa, próbował maskować przerażenie i załamanie zaistniałą sytuacją co nie udawało mu się zbytnio, jednak aby nie pokazywać tego spuścił głowę na dół patrząc na swoje buty. To było dla niego całkiem nowe a on był jeszcze dość mały aby tak szybko przywyknąć. Krył w sobie ciągle smutek i różne negatywne emocje. Zaraz na korytarzu obok gabinetu Józef przystanął na krótką rozmowę wraz z Gabrielem.

- Gabrielu nie wiem co począć z tym dzieckiem, przyprowadzili mi go żołnierze, był w tych lasach... Zupełnie sam. Mógłbym się ciebie poradzić ?... Mam już trójkę dzieci i nie mogę mieć kolejnego a współczuję malcowi i nie chce go porzucać. Nie poradzi sobie. - wytłumaczył swojemu przyjacielowi sytuację w której się znalazł. Czwarte dziecko byłoby mu nie na rękę do tego obawiał się że pokocha je bardziej od własnych. Nie mógł pozwolić jednak aby dziecko umarło z wycieńczenia i głodu krzątając się, szukając same pomocy tam gdzie i tak by jej nie znalazło. Myśląc o malcu dał na przykład swoje dzieci, co gdyby któreś z ich uciekło i znalazło się bez niczego. Byłoby to okrucieństwem je poprostu wyrzucić naprzyklad z domu w którym szukałoby pomocy.

-Hm. Postawiono Cię w dość niecodziennej sytuacji Józefie tak o tym myślałem I postanowiłem że ja wezmę go i zaopiekuje się nim ale chciałbym wiedzieć czy wam coś o nim wiadomo.... - Spytał, w jego głosie można było wyczuć nutkę współczucia. Było mu żal chłopca którego imienia nawet nie znał. Musiał bardzo wymęczyć się i napewno przeszedł coś co nie powinno przejść żadne dziecko w jego wieku. Dlatego właśnie postanowil że weźnie go do siebie, aby dać mu to na co zasługiwał. Sam dzieci nie miał a odchowanie takiego malca będzie dobrym pomysłem, napewno dobrze będzie się nim zajmować i nie pozwoli aby stała mu się krzywda.

-Nic o nim nam nie wiadomo, nie znamy nawet jego imienia gdy był tak przerażony że nie chciał powiedzieć, będzie po tym co przeżył napewno mieć dużą traumę ....
- podsumował król. Był szczerze wdzięczny za to że Gabriel postanowił zająć się jego problemem. Co prawda po chwili zbeształ się mentalnie za nazwanie małego nic nikomu nie robiącego dziecka problemem. Jednak gdyby to Józef musiał się nim zająć byłby przysłowiowym problemem. Nie miałby serca go wygonić więc musiałby się nim należycie zająć. Jednak od czego ma się przyjaciół którzy zawsze pomogą gdy najbardziej tego potrzeba.

-Racja..... spróbuję z nim porozmawiać.
- odpowiedział tylko i pożegnał się z Józefem uściskiem dłoni po czym wszedł do gabinetu podchodząc do malca wciąż siedzącego na fotelu czekającego aż słowo się rzeknie, był za mały aby decydować o sobie więc musiał być zdany na łaskę innych. Gabriel ostrożnie wystawił rękę na przywitanie, tak aby nie przestraszyć chłopca.
- Gabriel jestem - uśmiechnął się do chłopca aby dodać mu trochę otuchy, ten jednak podniósł delikatnie głowę spoglądając na niego i szepnął cicho swoje imię co jednak Gabriel usłyszał. Był zadowolony że udało mu się nawiązać kontakt z chłopcem który wcześniej nie chciał nic nikomu powiedzieć

- A-alexander Dostoevsky.... - usłyszał imię i nazwisko. Alex , miał na imię Alex. Tyle dobrego że zdobył się na odwagę aby powiedzieć cokolwiek obcej mu osobie. Starszy myślał że będzie milczał aż nie przekona się do niego w 100 procentach. Może z czasem będzie mówił coraz więcej i opowie mu jak tu trafił czy chociażby co się stało że znaleziono go pod jednym z wielu drzew.

- Miło mi Cię poznać Alexandrze.. Wiesz stała się taka sytuacja że będziesz musiał zamieszkać u mnie, odrazu pójdę z tobą do mojego pokoju i ci go całego pokaże ale chciałbym wiedzieć jedno czy mógłbym wziaść cię na ręce ?
- spytal próbujac wysilić się aby jego głos brzmiał przyjaźniej, na dzieciach się nie znał albo znał się tyle że parę razy został z maluchami Józefa, czasami dawały bardzo popalić ale ten chłopiec był inny. Cichy, spokojny, raczej nie próbujący jak narazie się angażować w cokolwiek. Po jego pytaniu Chłopiec popatrzył na niego ze nieukrywanym zdziwieniem nie rozumiał już niczego ale przystał na propozycje a aby zakomunikować to kiwną głową na tak. Gabriel wziął go na ręce a w pewnym momencie alexwoi zaczęły kleić się oczka i oddał się w objęcia Morfeusza słodko przy tym wtulajac się w starszego, Gabriel uśmiechnął się na ten widok i zaczął iść w stronę wyjścia gdzie znowu napotkał Józefa, udało mu się jeszcze raz z nim pożenac oraz na szybko powiadomić ze idzie do przeznaczonego mu pokoju w zamku. Jednak przed pójściem do miejsca swojego odpoczynku wstąpił na chwilę do kuchni i robiąc kanapki aby chłopiec miał co zjeść gdy tylko się obudzi. Kiedy już skończył przygotowywać posiłek dla chłopca schował go do lodówki. Następnie poszedł do łóżka i położył chłopca nakrywając szczelnie kordłą. Gdy tylko to zrobił położył koło niego swojego ulubionego pluszaka.
Kiedy tylko go położył, wyszedł z pokoju na chwilę zostawiajac uchylone drzwi. Minęło około 30 min a chłopiec obudził się zapominając w jakim miejscu się znalazł. zobaczył misia i biorąc go ze sobą wyjrzał za drzwi rozglądając się po korytarzu po czym wybiegł z niego. Alexander biegł przed siebie korytarzami ogromnego zamku, w pewnym momencie zgubił się. Przerażony chłopiec po chwili biegu przystanął w miejscu i przypomniał sobie co się stało, siadł przy ścianie a z jego oczu poleciały łzy które próbował uporczywie ścierać rękawem koszuli. Mijały minuty gdy wreszcie na korytarzu pojawił się jeden ze strażników podszedl do Alexa pytając go.
- zgubiłeś sje chłopcze? gdzie są twoi opiekunowie ?- chłopak ocierając łzy rękawem podniósł wzrok na strażnika nieco przerażony. Zastanowił się chwilę nad tym co ma powiedzieć. Po chwili jednak postanowił ze powie o osobie która w ostatnim czasie oznajmiła mu ze będzie jego opiekunem.
- G-Gabriel - zajakał się przez chwilę młodszy dalej przyglądając się strażnikowi. Gdy tylko strażnik usłyszał imię zrozumiał o kogo chodzi. Starszy postanowił spytać czy Alexander pójdzie z nim poszukać jego opiekuna, Gabriela. Chłopiec nie wiedząc czy ma mu ufać jedynie kiwną głową i pozwolił zaprowadzić się do opiekuna. Kiedy tylko dojrzeli zestresowanego Gabriela odrazu do niego podeszli, a strażnik powiedzial wskazując na małego Alexandra
- tego chłopca szukasz Gabriel ? - kiedy mężczyzna odwrócił się i zobaczył Alexa kamień spadł mu z serca, odrazu przykucnął i wziął go w ramiona. Alexander był nieci nie zorientowany tym że ktokolwiek się o niego martwił a jeszcze bardziej gdy Gabriel go przytulił, po chwili jednak postanowił ze tez go przytuli. szepnął do niego ciche przepraszam aby słyszał to tylko opiekun.
- nic się nie dzieje alexiu ale pamiętaj jak chcesz gdzieś wyjść to mi powiedz dobrze ? - Spytał chłopca chcąc utwierdzić się w przekonaniu że następnym razem zanim gdzieś pójdzie powie mu. Był szczerze przerażony tym że chłopiec się zgubił ale tylko gdy się znalazł wszystkie jego troski związane z jego zagubieniem zniknęły a na jego twarzy zamiast stresu było widać ulgę.
- dobrze... - odpowiedział krótko chłopak gdyż nie był pewny co do dłuższych wypowiedzi. Nie przekonał się jeszcze do Gabriela pomimo że ten był dla niego strasznie miły i przyjaźnie nastawiony. Dalsze myślenie przerwało burczenie w brzuchu chłopca, gabriel zaśmiał się i biorąc go na ręce pokierował się do kuchni. Wszedł do niej i zamknął się po czym posadził młodszego na blacie. Powiedział że wcześniej przygotował mu jedzenie wyciągając talerz z kanapkami z lodówki, zapewniał chłopca że napewno zasmakują mu kanapki. Poinformował go roniwez że pójdą do sklepu po ciuchy dla chłopca aby miał co na sobie nosić. W końcu trzeba wyglądać schludnie szczególnie jak mieszka się w pałacu.

𝕻𝖔𝖈𝖟ą𝖙𝖊𝖐 𝖓𝖔𝖜𝖊𝖌𝖔 ż𝖞𝖈𝖎𝖆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz